Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
378 459
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
S seybr
+3 / 7

Ja uważam, jak ktoś sobie ma problem z wychowaniem dzieci sprzątaniem domu to jest sprawny inaczej. Jest to ciężka praca, ale nie najcięższa. Jestem ojcem, który wychował córkę od 6 miesiąca. Musiałem ogarniać dom, obiad, ją i pracę. Kwestia dobrej organizacji. Nawet czas na pogranie w gry miałem, mało ale miałem. Typowy dzień jak stała się starsza. Syna i ją wiozłem do przedszkola, dalej do pracy, dużo w domu pracuję ale i bywa że na wyjazdach jestem. Między czasie sprzątanie domu, praca, obiad, potem po dzieciaki. Nakarmienie, zabawa, chwila dla nich. Jak poszły spać. Czas dla siebie, czytanie czy pogranie na kompie. A jak trzeba to praca i nadrabianie zaległości. Można, można. Dla tego jak słyszę jęki kobiet to mi się śmiać chce. Wtedy mówię. Masz partnera to go zmuś do pomocy. Jednej koleżance dałem radę. Został cały majdanek na rękach męża i zajmij się sobą. Po trzech dniach przyznał jej racje. Faceci docencie co kobiety robią. Krzyczą głównie te, co rady nie dają bo im się nie chce. Jedna z moich znajomych, powiedziała mi. Seybr fakt majątku nie zarabiasz ale masz za to wspaniale opiekujesz się dziećmi. Co z tego że mój mąż zarabia kupę kasy jak zero pomocy mam. On przyjechał z pracy i miał wy... na to. 20 minut zabawy z dziecmi i tyle. Gdzie czas dla niej, żeby mogła sama sobą się zająć ? Doszło do tego, że się rozeszli a on płaci duże alimenty. Ona wróciła do pracy i układa sobie życie. Im nie wyszło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2015 o 10:20

avatar inkognitko
+3 / 5

@seybr Jaaaasne. Bo zmuszenie faceta do pomocy przy pracach domowych to taka łatwa sprawa. Dawaj patent jak to zrobić a wiele kobiet Ci podziękuje. Jak zostawiłam faceta z dzieciakami na dwa dni to kolejny tydzień doprowadzałam dom do porządku. Dziękuję za taki interes.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 listopada 2015 o 11:47

avatar centurionek
+5 / 5

@inkognitko A nie potrafisz mu postawić ulitmatum, czy jak? Związek, gdzie jedna osoba od świtu do ciemnej nocy staje na rzęsach, aby uszczęśliwić wszystkich domowników, podczas gdy druga po prostu się obija, to niezdrowy związek. Musisz być konkretna. Powiedz mu, co ma zrobić i koniec. Nie wykona swoich obowiązków domowych? Trudno. Zostaw, nie przejmuj się. Nie poprawiaj po nim. Po pewnym czasie nauczy się, że talerze nie stają się nieskazitelnie czyste za pstryknięciem palca, a dom pachnie cytryną przez cały dzień. A jeśli nie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~moanikka
+1 / 3

Ale bloga prowadzic to ma czas :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar TakaJednaWredna
+1 / 1

Sama jestem w domu z dzieckiem przez cały tydzień a partner przyjeżdża za weekend i wiem jak jest. Teraz jak przyjedzie to gotuje obiad, sprząta i spędza z nami czas a kiedyś wolał codzienne grać po pracy. Też wyszłam z założenia nie chcesz rodziny to bądź sobie sam i był dwa lata starając sie po kilku msc odzyskać rodzinę. Na niego podziałało

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar inkognitko
+2 / 2

@seybr No i żebyście wiedzieli że skorzystam z tych rad... a i owszem...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~44hb53n5n4
-4 / 6

1.5 roku i jeszcze pielucha ? noż k....wa to jakieś ułomne to dziecko - pewnie po tacie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sensibilty
+6 / 8

Nie, dzieci nawet do 2 r.ż noszą pieluchy. 1,5 roczne dziecko nie potrafi mówić komunikatywnie, a co dopiero powiedzieć że chce siku, ew same pójść do ubikacji. 1,5 roku, to ten czas, gdzie dziecko uczy się robić na nocnik. Ułomny ty jesteś albo nie masz dzieci. A jak je masz, to im szczerze współczuję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~BranZZler
+3 / 5

Znając realia jakże postępowego i nowoczesnego zachodu, gdy żona zapytała "co jest z tobą nie tak ostatnio?", mężuś poczuł się urażony, nastało kilka dni narastających nieporozumień małżeńskich a po tygodniu zarówno ona jak i on skonsultowali się ze swoimi prawnikami by złożyć pozew rozwodowy. Ona i tak wracała późno, to w pracy trochę mocniej zakolegowała się z czarnym kolegą, który był czuły, troskliwy i cierpliwie jej słuchał, natomiast mężuś w wolnych chwilach od dzieci znalazł w necie napaloną rozwódkę i jakoś tak ich znajomość z dnia na dzień nabierała rumieńców, więc rozwód był wszystkim na rękę. O dzieci nikt się nie martwił, pomieszkają trochę u dziadków, dobrze im to zrobi, aczkolwiek nie wiadomo, czy dziadkowie wytrzymają to nerwowo. Najwyżej dzieciaki się rozdzieli i odda do adopcji albo do domu dziecka.

Tak widzę niedopowiedziane rzeczy z tego typu durnowatych listów, wspomnień czy przemyśleń tych głąbów z USA czy UK ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sensibilty
+7 / 11

Serio? Opieka nad dziećmi i zajmowanie się domem jest trudne, no co wy :) Mój mąż raz powiedział "Ty i tak siedzisz w domu cały dzień i nic nie robisz". Na drugi dzień nie miał ugotowanego obiadu, pranie było nie zrobione, zużyte pieluchy walały się pod łóżkiem, dywan zawalony okruchami po tym, co akurat syn konsumował, w zlewie sterta garów, tak że nie miał czystego kubka na herbatę. Dotarło. Dotarło że kiedy kobieta jest w domu z dzieckiem, to nie przychodzą krasnoludki i nie wykonują wszystkich prac domowych. Owszem on zarabia, ale to była też jego decyzja, żebym została w domu przez pierwszy rok, żeby małego nie "sprzedawać" do żłobka, żeby był przy mamie. Więc pieprzenie facetów że oni ciężko pracują a baba nic nie robi można sobie darować. Dla mnie teraz posprzątanie jest wyzwaniem od kiedy dziecię zaczęło raczkować. Ale samo się nie zrobi, przykro mi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Programista32
+4 / 6

Facet porażka, dzieci robią z nim co tylko chcą, sprzątanie zabawek przez rodzica ?? nie domyślenia. Przynoszenie dziecku jedzenia do Łóżka ?? No prosze was nie normalne. Jako szescio latek pomagałem mamie z młodszym rodzeństwem. Jako 12 latek wstawałem w nocy do młodszego rodzęństwa pomagałem w lekcjach młodszemu rodzęństwu a z matmy to i starszemu. To było normalne 20 lat temu. koledzy koleżanki z klasy tez pomagały w domu, w sprzątaniu z rodzeństwem, najlepiej zawsze miło się najmłodsze z rodzeństwa.
Dzisiaj jak w rodzinie jest 2 dzieci to już potocznie patologia, tak to media kreują, 20 lat temu 7 dzieci to rodzina do naśladowania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar TakaJednaWredna
+1 / 1

Ja pamiętam jak miałam 6 lat i zmieniłam pampersa siostrze :) dziś jest pełnoletnia i jakoś przeżyła moją opiekę :) niestety dziś mamy wychowanie bezstresowe a zostawienie dziecka pod opieką innego pod zaniedbanie podchodzi

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Tommaszsz
+3 / 3

Nieporadny ten gość.... Współczuję mu, że nie potrafi ogarnąć 2 dzieci....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Eksequtioner
+5 / 5

"Pewien tatuś" ma córeczki rozpuszczone jak dziadowski bicz i duuuuża część jego obowiązków bierze się właśnie z tego. Pokazałem to swojej mamie, która zajmowała się 2 dzieci o różnicy wieku 2 lat, z czego jedno dziecko było bardzo poważnie chore w wyniku alergii pokarmowej i wymagało dość poważnej diety... po przeczytaniu, że ojczulek zgadza się na koncert życzeń w kwestii jedzenia wyśmiała go i w podobnym nastroju dobrnęła do końca wywodu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S seybr
0 / 0

@Eksequtioner Ja swoje dzieci uczę. Wynosi się po sobie. Moja 4 latka wie. Zjadła to wynosi talerz, kubek do kuchni. Ja wkładam do zmywarki. Sprzątać też ma po sobie. Pomagam jej, ale sam tego nie robię. Gorzej jest jak zostaje z matką. Syf i malaria. Jestem facetem a ponoć my mniejszą wagę przywiązujemy do porządku. Jak widzę chlew w kuchni to mnie ku... strzela. ;].

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E Eksequtioner
0 / 0

@seybr Całe wychowanie dzieci opiera się na uczeniu ich tak zwanej sztuki życia. Obejmuje to sprawy wielkie jak umiejętność podejmowania decyzji, rozróżniania dobra od zła, ideałów, religii etc. ale również rzeczy drobne takie jak sprzątanie po sobie, wypełnianie obowiązków domowych etc. Twoje dzieci kiedyś Ci podziękują za to, że im nie odpuszczasz :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Tatus1231
+3 / 3

Niestety, ale list wybitnie marny:

Po 1: Fakt iż pobiegł robić dziecku kurczaczki bo to rzuciło się na ziemię i wymusiło co chciało - świadczy wybitnie o tym, że ojcem jest marnym i strach się bać jakie dzieci wychowa.

Dziecko musi czuć się kochane, ale musi też mieć ustaloną listę priorytetów i wartości. Rośnie nam pokolenie bezkarnych bandytów, bo "sweetaśne" mamuśki i tacy właśnie tatusiowie - wychowują dzieci jak kolegów. Rodzic nie jest kumplem dziecka, ma byc jego autorytetem, wsparciem, pomocną dłonią, kierunkowskazem - ale nie kumplem. Teraz rzuca mu się w domu, jutro rzuci mu się w supermarkecie, za 15 lat wyrzuci ojca z domu, albo pobije kolege pod szkołą bo będzie miał lepszy telefon.

Po 2. Ja wiem ze trzeba być poprawnym politycznie na każdym etapie - ale porównywanie pracy zawodowej z domem to jest zwyczajna bujda. Pracowałem bardzo długo zawodowo, także zaliczyłem prawie rok przerwy i zajmowałem się domem.
Zajmowanie się domem i dziećmi - to przyjemność, czego o pracy nie mogę powiedzieć.

Tysiąc razy bardziej wolałbym spędzać czas z dziećmi, gotować przewijać je, odwozić do szkoły, sprzątać, bawić się, prać, itd itp - niż zasuwać w robocie.

Pamiętam jak dziś, jak swego czasu moja żona marudziła jak ciężko pracuje w domu przy dzieciach kiedy ja chodzę do pracy. Potem, jak maluchy były jeszcze małe - role się odwróciły, a potem jeszcze kilka lat pracowaliśmy na przemiennie. Serio - jak wy to nazywacie pracą, to znaczy ze macie zasadniczo problem z lenistwem.

Nawet wycieranie rozmazanej po łazience kupy ma swoje plusy, można się przynajmniej pośmiać i jest co wspominać czy opowiadać :)

A tak serio - twierdzenie, że w domu jest gorzej - jest zwyczajowo przesadzone. Chyba, że ktoś traktuje czas z dziećmi jako kare.

Czasem to bywa męczące, ale praca męczyła mnie dużo bardziej. Nie zawsze fizycznie, ale prawie zawsze psychicznie.
Dom pozwala się zrelaksować w radości z dzieciakami.

Więc sorki, do mnie to nie trafią.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O orelk
+2 / 2

Tak wychował, to takie ma. Jeżeli pozwolił dziecku dosłownie wejść sobie na głowę to jego sprawa...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Unexi
+4 / 4

Czasem się zastanawiam kiedy przestano wychowywać dzieci. Obserwuję znajomych mających małe dzieci i ogarnia mnie zgroza. Dzieci decydują o wszystkim i na wszystko się im pozwala. Świat stoi na głowie. Dorośli powinni decydować o pewnych sprawach, bo są dorośli, trzylatka może sobie co najwyżej wybrać lalkę w sklepie. Tymczasem szurnięci rodzice biegają na posyłki gówniarzy niczym niewolnicy i potem się zastanawiają dlaczego posiadanie dzieci jest takie męczące. Kiedy ja nie daję sobie wejść ich dzieciom na głowę, okazuje się, że jestem wredna i nieczuła. Wszyscy dookoła trzęsą się nad dziećmi jakby to było jakieś nadprzyrodzone zjawisko, które trzeba czcić. Znam rodzinę, gdzie jest tylko jeden wnuczek. to, co się wyprawia z tym biednym dzieciakiem woła o pomstę do nieba. Każdy jego krok jest komentowany ("zobacz, zjadł kawałek kotlecika!"), dziecko jest pilnie obserwowane i jest tego świadome. Jest zamknięte w sobie, nieśmiałe, prawie nie mówi, ma zalękniony wzrok. Kiedyś ktoś z zewnątrz mnie zapytał, czy ten dzieciak jest upośledzony. W pewnym sensie jest, dzięki staraniom najbliższego otoczenia. Kiedyś jego dziadkowie przyszli z nim do moich rodziców. Dziadek zamknął się z nim w oddzielnym pokoju, bo dziecko źle reaguje na obcych. Nie siedział z nami przy stole, cały czas był w izolatce, a dziadkowie zmieniali się przy nim co jakiś czas, żeby to drugie mogło posiedzieć z rodziną. Cała godzina upłynęła pod znakiem dogadzania gówniarzowi, żeby się tylko nie rozpłakał i nie chciał iść do domu. Oczywiście po godzinie gówniarz wydał rozkaz, że on już tu nie chce być. I dziadkowie posłusznie ubrali się i poszli. Moja mama przez dwa dni przygotowywała świąteczne potrawy, bo mieli przyjść goście, a jeden gnojek rozwalił nam całe święta. Kiedyś dzieci były normalnym zjawiskiem, każda rodzina miała kilkoro, nikt się nad nimi specjalnie nie wytrząsał, nie ganiał po całym domu z łyżeczką zupy, wychodzono ze słusznego założenia, że dziecko się znajdzie jak zgłodnieje. Była zdrowa dyscyplina, obowiązywały zasady. Dzieciak nie przerywał dorosłym, umiał się zachować w kościele, u lekarza, w urzędzie itp. Teraz rozhisteryzowane dzieci terroryzują całe otoczenie, a normalni do tej pory ludzie w momencie pojawienia się w rodzinie dziecka kompletnie wariują. Do czego to zmierza?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem