nie załapałem żartu, szczerze mówiąc.
Przecież takie podejście jest oczywiste w medycynie, gdzie a priori niewiele wiadomo....
Niezależnie, czy polski konował, czy elita amerykańskiej prywatnej kliniki...
Może też chodzić o to, że nie wiadomo, czy system zarządzania zdąży podjąć działania zanim facet umrze. Takie są efekty gdy wszystko zależy od urzędnika.
Lekarz to nie jasnowidz. Nawet jeśli rokowania są dobre, bo przeżywa np: 90% pacjentów, to skąd on ma wiedzieć, czy nie będziecie akurat w tych 10%. I nie ma to nic wspólnego z jego stanem wiedzy. Ale nigdy nie powie tak jak na tym głupim obrazku, raczej wyrecytuje formułkę, że trzeba być dobrej myśli.
Mi kazali zmienić pracę jak mnie plecy i barki bolą, jak spytałem czy może kredyt też mam wziąć to lekarz kazał mi wyjść, w nagrodę pokazałem, że potrafię tak zamknąć drzwi, że nawet okna wyskakują.
Wychodzi przy okazji społeczne przyzwolenie na ściąganie.
nie załapałem żartu, szczerze mówiąc.
Przecież takie podejście jest oczywiste w medycynie, gdzie a priori niewiele wiadomo....
Niezależnie, czy polski konował, czy elita amerykańskiej prywatnej kliniki...
Może też chodzić o to, że nie wiadomo, czy system zarządzania zdąży podjąć działania zanim facet umrze. Takie są efekty gdy wszystko zależy od urzędnika.
Większość nie zdrowieje, tylko dłużej żyje z chorobą, kupując po kilkanaście leków co miesiąc.
Jak zachorujesz, to nie idz do lekarza, tylko do kosciola.
Lekarz to nie jasnowidz. Nawet jeśli rokowania są dobre, bo przeżywa np: 90% pacjentów, to skąd on ma wiedzieć, czy nie będziecie akurat w tych 10%. I nie ma to nic wspólnego z jego stanem wiedzy. Ale nigdy nie powie tak jak na tym głupim obrazku, raczej wyrecytuje formułkę, że trzeba być dobrej myśli.
Mi kazali zmienić pracę jak mnie plecy i barki bolą, jak spytałem czy może kredyt też mam wziąć to lekarz kazał mi wyjść, w nagrodę pokazałem, że potrafię tak zamknąć drzwi, że nawet okna wyskakują.