Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
970 980
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ~kamileo123456
+28 / 32

I w tym momencie zabrałbym tym profesorom tytuły profesorskie - skoro uciekają z samolotu, to nie nauczyli niczego swoich studentów. To jest tak, jak by budowniczy mostów bał się przejść przez most, który wybudowała jego firma.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Gambini
+9 / 11

Kiedyś, podczas testu obciążeniowego mostu, inżynier stał pod nim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~maseratti
-2 / 10

Troche dziwne porownanie. Profesorowie nie sa od tego zeby nauczac, sam sie musisz nauczyc i nikt za ciebie tego nie zrobi. Na dobra sprawe by miec wiedze studia nie sa potrzebne

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dncx
+12 / 12

@~maseratti
W takim razie od razu nasuwa się pytanie: Po co w takim razie uczelnie, szkoły? Skoro wiedze można zdobyć ot tak? Po co profesorowie, nauczyciele, wykładowcy,? Moim zdaniem to wstyd dla profesorów, że tak kiepsko wykładali swoje przedmioty, że studenci nic się nie nauczyli.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bushido12
-2 / 2

Są dziedziny, w których wiedzę można zdobyć od tak - np. IT. Głównie programowanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ddds
0 / 4

Tak w ogóle tytuł profesora dostaje się za osiągnięcia naukowe, a nie za dydaktykę studentów. Np. Albert Einstein miał w swoich kontraktach z uczelniami w USA klauzulę, że nie ma obowiązku prowadzenia zajęć ze studentami, co wykorzystywał i ten czas poświęcał na badania naukowe ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F FenrirIbnLaAhad
0 / 2

@ddds, tutaj ewidentnie chodzi o profesorów- nauczycieli. @maseratti, szkoda słów. To od czego są? za co biorą pensję? dobry nauczyciel umie wyłożyć swój przedmiot tak, żeby inni go ogarnęli(jeśli nie są debilami). Jeśli tego nie potrafi, to niech spie*dala...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Mariusz1234
+1 / 3

Widać, że nie byłeś na studiach. Niedawno rozmawiałem z moją kuzynką, która uczy w szkole podstawowej i w gim. Pytałem się jej czemu nie uczy w LO na co odpowiedziała "ponieważ w podstawówce i gim dajesz uczniowi coś gotowego i on się uczy, a w LO student musi częściowo sam dość do wyniku". Znów ja dodałem "a na studiach studenci dostają materiał ale to oni muszą wszystko ogarnąć, a nie profesorzy za nich". Jako, że sam uczę na uczelni (jak na razie jestem tylko asystentem) i wiem jak to wszystko wygląda. Po zajęciach zapraszam studentów by przyszli na moje konsultacje, że z chęcią ich nauczę tego co nie potrafią sami ogarnąć. Jak myślicie ilu z nich u mnie było, a ilu rzeczywiście wszystko ogarnia?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Mariusz1234
+2 / 4

@dncx mylisz się. Profesorzy bardzo dobrze wykładają (nie bez powodu są profesorami). Problem polega na tym, że studentom się nie chce uczyć i chcą dostać tylko dokumenty. Jak na jednym roku prawie uwaliłem 50 osób z 60 osobowego roku to od razu wylądowałem na dywaniku. Myślisz, że kogokolwiek obchodzi to, że ty się starasz, a studentom jest to obojętne? Sam jestem zdania, że nie powinno rozdawać się o tak dokumentów ale niestety uczelnie się z tego utrzymują.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~kamileo123456
-2 / 2

@Mariusz1234, że tak się poetycko wyrażę - przestań pierd**ić. Bylem na studiach i też znam to wszystko od kuchni. ....... Swoja drogą, skoro uwaliłeś 50 studentów, to nie zastanawia cię, że możne to Ty uczysz źle? Że jednak ty popełniłeś jakiś błąd? Mój profesor na kursie pedagogiki mawiał "Jeśli uczeń nic nie umie po twojej lekcji, to jest twoja wina, bo jesteś złym nauczycielem" Wkurzało mnie, gdy tak mawiał, ale dziś wiem, że miał rację.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Mariusz1234
+1 / 3

@kamileo123456 Naucz się czytać i sam przestań pier*****. To, że znasz coś od kuchni nie znaczy, że w niej robiłeś jedzenie. Nie uczę źle. To nie podstawówka bym to ja musiał uczyć. Po to są studia by studiować, a nie być nauczanym. Inna sprawa to to, że 10 studentów zdało na oceny 4-5, gdyż chcieli. Zadań do chaty daję wystarczająco by każdy mógł podczas zajęć chociaż 2 zrobić. Kolejna sprawa to to, że namawiałem ich do konsultacji. Po to poświęcam 2-4h tygodniowo by każdy mój student mógł przyjść i się nauczyć jak czegoś nie umie. Jeśli jednak z własnej woli nie chce mu się nauczyć to nie moja wina, że 50 zostało uwalonych przy dosyć łatwym materiale. Idziemy dalej. Sam się wpakowałeś. Poszedłeś na studia pedagogiczne i Twój profesor ma rację. Jest jeden mały szczegół... na studia nie idzie się po to by się czegoś nauczyć lecz po to by rozwinąć swój własny intelekt i w przyszłości nie mieć problemu z różnymi problemami, których się człowiek nie nauczył lub są na tyle nowe, że nie ma na nie jeszcze odpowiedzi. Jeśli nie potrafisz pojąć tak prostej różnicy między szkołą a studiami to życzę powodzenia w życiu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~lamana
-1 / 1

Znam sprawę wykładowcow od innej strony. Jako doktorantka miałam przyjemność (wątpliwą) poznać proces "przygotowania" do wykładu. A wyglądał on tak- pani prof. wpadała do pokoju, sprawdzała jaki jest temat wykładu, szybko kopiowała wikipedię na slajdy (czasami z lenistwa nawet hiperłączy nie usuwała) i biegiem na wykład. Cały proces trwał moze z 15 min. Dodam , ze pani prof. miała bardzo mało godzin dydaktycznych, pracą naukową sie juz nie zajmowała (nie opłacało jej się-nie ma wyższego tytulu niż prof) a jej ulubionym zajęciem było klepanie przez telefon w czasie godzin "pracy". A tak w ogóle to pracę i studentów miała w głębokim poważaniu. Na zachodzie dla porównania wyklady są nagrywane, a kontrakt nauczyciela akademickiego nie jest dożywotni jak w Polsce tylko przedłużany co rok na kolejny rok w zależnośći od jakości nauczania, kwalifikacji i od tego czy na rynku nie ma lepszego kandydata.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Mariusz1234
+1 / 3

Każda uczelnia kieruje się swoimi zasadami. Moja uczelnia co 2 lata odnawia umowę i wymagane jest bym prowadził prace naukową niezależnie czy osiągnę tytuł dr hab. czy prof. Problem w PL jest z uczelniami, które mogą sobie na to pozwolić. Przykładowo Politechnika z mojego miasta przyjmuje każdego doktora i daje mu dożywotnią umowę i nie wymaga od niego by dalej się rozwijał naukowo. Dzieje się tak z tego powodu, że na Politechnice jest o wiele więcej studentów o kierunku technicznym niż na Uniwerku, więc mają również o wiele więcej kasy. Innym problemem jest również wsparcie finansowe z strony firm. Politechniki mają się o wiele łatwiej, gdyż są głównie nastawione na edukację pracowników przez co wykładana wiedza jest bardzo ukierunkowana. W przypadku Uniwersytetów o kierunkach technicznych (np. informatyka) materiału z każdej dziedziny jest bardzo dużo co ma nakłonić studenta do dalszego rozwoju naukowego, w mało popularnych dziedzinach.
Jeśli chodzi o zagraniczne studia to coś innego mnie zszokowało. Podczas rozmowy z znajomym doktorem dowiedziałem się, że w Austrii za brak publikacji przez dłuższy okres czasu, odbierany jest osiągnięty tytuł naukowy. Bardzo mnie to zdziwiło jednak, gdy patrzę na naszych doktorów i profesorów to stwierdzam, że nie jest to wcale taki zły pomysł.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Mariusz1234
0 / 2

Zapomniałem spytać bo w Twojej wypowiedzi mi jedno nie pasuje. Czy ta Pani Profesor po raz pierwszy prowadziła ten kurs? Z własnego kilkuletniego doświadczenia wiem, że jeśli ma się dany kurs po raz kolejny to korzysta się z starych lekko doszlifowanych materiałów. Inna sprawa to to, że student w takim przypadku ma prawo zgłosić sytuację do rektora lub dziekana.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem