Postanowiliśmy zastanowić się nad nowymi, bardziej oddającymi charakter oryginału, wersjami dziwnie przełożonych filmowych hitów, które premierę miały w relatywnie niedawnym czasie. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że czasami nie da się dosłownie przetłumaczyć tytułu (pozdro angliści), ale równie z drugiej strony ryzykowne – szczególnie dla dystrybutorów dbających o frekwencję w kinach – jest niewplatanie mocnych słów-kluczy mówiących co nieco o fabule filmu w jego nazwę, co zawsze przyciąga dodatkowych potencjalnych widzów.
W przypadku filmu Rawsona Marshalla Thurbera dosłowne tłumaczenie byłoby banalnie proste, a zarazem trafne. Proponowana przez nas „Centralna inteligencja” może nie brzmi jak tytuł typowej komedii z The Rockiem, z drugiej strony „Agent i pół” to ogromne pójście na łatwiznę i oparcie się wyłącznie na stereotypie fabularnym. Połówek w tytułach zresztą było już całkiem sporo – wystarczy wymienić „Dziewięć 1/2 tygodnia”, „Osiem i pół” czy nawet serialowe „Dwóch i pół”. No chyba, że mówimy o bohaterach gustujących w półlitrowych flaszkach...
Filmów zaczynających się od słowa „amerykański” mieliśmy mnóstwo: kto nie kojarzy „American Hustle”, „American Gangster”, „American Assasin” czy „American Ninja”? Nic zatem dziwnego, że w przypadku produkcji Douga Limana postanowiono nieco pokombinować przy tytule. Historia zagranego przez Toma Cruise'a pracującego dla CIA pilota, który zaczyna rozwijać karierę przemytnika dragów i staje się „Królem przemytu”, mogłaby – nieco tajemniczo – nazywać się „Rodem z Ameryki”. Oryginalny tytuł może kojarzyć się z pochodzącą z 1993 roku komedią „Made in America” z Whoopi Goldberg, dlatego powstrzymalibyśmy się od przełożenia go jako „Wyprodukowane w Ameryce” – niemalże bliźniaczy tytuł miał zresztą serial o O.J. Simpsonie.
Ryan Reynolds, Samuel L. Jackson, Gary Oldman, Salma Hayek – aktorzy grający w najnowszej produkcji Patricka Hughesa to gwarancja jakości. Niestety, nie można tego powiedzieć o translacji tytułu: konglomerat „Bodyguarda” z Kevinem Costnerem i Whitney Houston i „Leona Zawodowca” z Jeanem Reno i Natalie Portman z pewnością miał na celu zachęcenie do odwiedzenia kina przez miłośników tych dwóch klasyków z lat dziewięćdziesiątych. „Ochroniarz płatnego zabójcy” brzmiałoby jednak znacznie mniej pretensjonalnie i skrótowo dotknęłoby fabuły tego obrazu.
Nie ma to jak do tytułu będącego nazwiskiem zagranej przez Meryl Streep najgorszej śpiewaczki operowej wszech czasów dodać ironiczne określenie „boska” – w ten sposób z pewnością więcej osób domyśli się, że to żart (ironia mode off). A można było inteligentnie puścić oko do polskiego widza i zaproponować chociażby „Florence śpiewa”. Wystarczy już tej boskości w tytułach – mieliśmy przecież między innymi „Boskiego żigolo”, „Boski porządek” i „Boski chillout”.
Southpaw jest pozycją bokserską przyjmowaną przez leworęcznych pięściarzy. W tym przypadku dopisywanie czegokolwiek do identycznie brzmiącego tytułu filmu, którego reżyserem jest Antoine Fuqua, to niewiele wnosząca nadinterpretacja. Grany przez Jake'a Gyllenhaala Billy „The Great” Hope – boleśnie doświadczony przez życie sportowiec – po morderstwie żony i odebraniu mu opieki nad córką stara się wrócić do rzeczywistości. Dlatego skupienie się wyłącznie na postaci głównego bohatera i użycie tłumaczenia „Mańkut” (ewentualnie „Leworęczny” – „Lewa Ręka” zbyt kojarzyłaby się ze znaną oscarową produkcją z Danielem Day-Lewisem) podkreśliłoby indywidualizm jego walki, tak charakterystycznej przecież dla boksu, i byłaby usankcjonowana w kontekście najważniejszej filmowej walki Billy'ego.
Eddie Redmayne w filmie Toma Hoopera zagrał Lili Elbę, jedną z pierwszych znanych transseksualistek, a tytułowy „Portret” został wykorzystany przez tłumacza z prostego powodu – pochodząca z duńskiego Vejle Lili była malarką. Co by zatem szkodziło, żeby oryginalną wersję przetłumaczyć dosłownie jako „Dziewczynę z Danii”? Młoda przedstawicielka płci pięknej to zresztą bardzo popularny kinowy schemat – wystarczy przypomnieć sobie „Dziewczynę z perłą”, „Dziewczynę z pociągu” czy „Dziewczyna z książek”.
To, że zachodnie filmy mają żałosne tytuły nie znaczy, że takie maja być ich polskie odpowiedniki. Wolę "Wirujący Sex" od "Brudnego Tańca" ;)
@weeek Raczej "Nieczysty taniec" i brzmi to lepiej i subtelniej niż polskie tłumaczenie.
"Nieczysty Taniec" to tytuł raczej dramatu obyczajowego pasujący np. do filmu "Czarny łabędź" a nie do miłosnej, amerykańskiej historyjki z lat 60tych. Czy tak naprawdę nie widzicie, że rock&roll to seks w tańcu ;)
Przetłumaczenie "Central Itelligence" jako "Centralna inteligencja" to kompromitacja na poziomie "I tower you"
wywiad gówny
@jagurek
Po tym "tłumaczeniu" przestałem czytać cokolwiek w tym democie.
po co zmieniać dobre tytuły, co im brakuje?
po Polak musi się we wszytko wtrącać?
@beny2525 Po pierwsze, tytuły "tłumaczy" dystrybutor, a nie prawdziwy tłumacz. Po drugie, dystrybutor "tłumaczy" tytuły filmów tak, że - w jego przekonaniu - przyniosą maksymalny zysk. Tak trudno się tego domyślić? I wyobraź sobie, że tłumaczenie - oraz absurdalne tłumaczenie - tytułów filmów nie jest polską specyfiką/ A że często te tłumaczenia nie mają nic wspólnego z oryginalnym tytułem, czasem nie mają nic wspólnego z treścią filmu (Orbitowanie bez cukru, serio?) i nierzadko są dowodem językowej indolencji dystrybutora, to już inna rzecz.
Nie chciało mi się czytać smętnych wypocin na temat każdego filmu ale "Dziewczyna z Danii"?? SERIO? Zacznijmy od tego, że "danish girl" oznacza dosłownie "Dunka", więc cały pomysł jest z sufitu. A po drugie, autorze wyjątkowo niskich lotów, film miał zarówno w j. angielskim jak i polskim tytuł zgodny z tytułem książki. Skoro polskie tłumaczenie książki miało tytuł "Dziewczyna z portretu", to logicznym jest, że użyto go również przy filmie.
Jak chcesz, możesz się trochę poczepiać tłumaczeń tytułów książek, ale ostrzegam: żeby je krytykować trzeba znać treść książek, a ich przeczytanie trwa więcej niż obejrzenie filmu.
Czekam na galerię.
@BoskaMarys w sumie samo czepianie się tytułu "Dziewczyna z portretu" i proponowanie jako lepszego "Dziewczyna z Danii" jest bez sensu, bo i jeden i drugi nawiązuje do wszystkich wcześniejszych "Dziewczyn..." znanych z kinematografii
W większości przypadków tłumaczenia rzekomo lepsze są nudne jak flaki z olejem albo beznadziejne. "Centralna inteligencje", naprawdę? Kto na to pójdzie? Podobnie bezsensowna jest krytyka "Szklanej pułapki" - "Die hard" trudno przetłumaczyć na polski, a przy pierwszej części nikt nie wiedział, że będą dwie kolejne. Dlatego tytuł był świetnie dopasowany i wpadał w ucho. Z kolei "Wirujący seks" to oczywiście wpadka, choć przekonanie jest skrzywione, bo poznaliśmy ten film pod oryginalnym tytułem. Gdyby nie to, tłumaczenie byłoby nawet dość trafne. Ponownie trudno jest przełożyć tę nazwę na polski - "Nieskromne pląsanie"? A pozostawianie tytułów w języku angielskim to droga na skróty. Razi już przy "Slumdogu", mógł śmiało zostać sam "Milioner z ulicy". Podobnie "Terminator", pierwotnie "Elektroniczny morderca" (ktoś pamięta?), bo słowo terminator w Polsce oznacza czeladnika u mistrza.
no ja nie uwazam, zeby to bylo gorsze niż faszyzm...
Jeżeli chodzi o Boską Florence to jest to też może nawiązanie do teatru telewizji Boska!, a może do jakiegoś dzieła, na którym bazuje teatr, nie wiem, nie zgłębiałam tego, czy teatr powstał na faktach czy było już coś wcześniej. Swoja drogą, jeżeli gdzieś jest ten teatr tv to serdecznie polecam, Janda dużo lepiej fałszuje od Meryl :)
Najgorsza i najbardziej bezsensowna galeria w historii demotywatorów.
To prawda, że polskie tłumaczenia są wyjątkowo niskich lotów, dlatego kinomani posługują się najczęściej tytułami oryginalnymi. Wtedy nie ma wątpliwości, o który firm chodzi
"War Horse" - "Czas Wojny" :)
Ja to "lubię" polskie tłumaczenie niemieckiej komedii Fack Ju Göhte na... Szkolna imprezka.
Oryginalny tytuł to fonetyczne "fuck you Goethe"; Goethe jest patronem szkoły, w której dzieje się akcja, a sam napis też się gdzieś pojawia jako chyba graffiti. Szkolna imprezka brzmi jak jakiś słaby Projekt X, a nie historię kolesia, który chce wykopać hajs znajdujący się pod szkołą i zostaje nauczycielem.