jesli postrzelisz kogoś z broi palnej nie mając pozwolenia na broń to jesteś winien czy nie ?
jeśli bierzesz auto i jeździsz bez prawka po chodniku przejeżdżając ludzi to jesteś winien czy nie ?
jeśli jako klient widzisz paleciak elektryczny w sklepie i rozwalisz nim pół sklepu to jesteś winien czy nie ?
Co do demota, kursantka mandat dostała nie za brak prawka, ale za nieustąpienie pierwszeństwa - jej wina.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
10 maja 2018 o 11:03
@maat_ To już nie był kurs, tylko egzamin, czyli powinna była umieć już na tyle jeździć. W trakcie kursu też sporo odpowiedzialności jest na kursancie. I tyle.
@maat_ przy nauce jazdy: do jazd jest dopuszczany kursant który zdał wewnętrzny egzamin z teorii więc wyjeżdżając na ulicę potwierdził, że zna przepisy ruchu drogowego i wie kiedy ma pierwszeństwo a kiedy musi ustąpić pierwszeństwa. Więc czemu za wykroczenia które popełnia ma nie dostać mandatu? Analogicznie jest w przypadku samego egzaminu. Instruktor/egzaminator jest pewnym wentylem bezpieczeństwa w pojeździe nauki jazdy, nie ma możliwości przewidzenia wszystkich złych manewrów. Prawo jest tak skonstruowane, że to kierujący odpowiada, prawidłowo dostała mandat. Prawo jest skonstruowane dobrze.
1. Tak jestes winien bo postrzeliles kogos i oczywiscie bedziesz oskarzony o pasiadanie nielegalnej broni. (Osoba podchodzaca do egzaminu robi to legalnie i jest to egzamin CZY UMIE jezdzic na tyle aby mogla dostac prawo jazdy).
2. "Jezeli bierzesz auto" (czyli ze co? Kradniesz? Pozyczasz? Kupujesz?) i nie masz uprawnien do prowadzenia auta i przejezdzasz ludzi to przede wszystkim odpowiadasz za morderstwa i oczywiscie za jazde bez uprawnien. (Osoba podchodzaca do egzaminu robi to legalnie i jest to egzamin CZY UMIE jezdzic na tyle aby mogla dostac prawo jazdy)
3. Tak jestes. Jestes winny za kradziez i za zniszczenie mienia (jazda bez uprawnien w tym przypadku nie ma znaczenia) To tak jakbys sugierowal, ze osoba do egzaminu bez prawka podchodzi nielegalnie a legalne to sie staje tylko jak zda.
Absurd!
Takim tokiem myslenia w zasadzie kazdy kto podszedl do egzaminu a nie zdal powinien byc ukarany za wykroczenie przez ktore nie zdal.
@maat_ za czasów jak kursy na prawko były na prawdę po staremu (przed tymi testami na komputerach) to instruktor od razu mnie uprzedził: "punktów nie dostaniesz, ale kasę na mandat lepiej mniej bo to z Twojej kieszeni".
Krótka piłka, to mi wystarczyło by bardziej uważać na jezdni. Teraz się zmieniło i ludzie roszczeniowi się zrobili i wszędzie dopatrują się cudzej winy. Nawet jak pijana babka wpada samochodem do przejścia podziemnego to nie jej wina przecież, tylko wina przejścia że ktoś zrobił przy drodze jakąś dziurę ze schodami.
@FromGOD karać może policja i instruktor - instruktor każe przerywając egzamin bo nie ma większych uprawnień.
Trzeba być totalnym tłumokiem i ignorantem by nie znać przepisów o ruchu drogowym i podawać swoje "teorie spiskowe", gdzie na każdym kursie i w przepisach jest informacja że kursant płaci mandaty. http://mojafirma.infor.pl/moto/prawo-jazdy/kursy/262820,Kursant-nauki-jazdy-moze-dostac-mandat.html
dodatkowo
Zgodnie z art. 177 Kodeksu karnego, każda osoba, która stwarza zagrożenie w ruchu lądowym (nawet, jeśli robi to nieświadomie) podlega karze. Za drobne wykroczenia kursant tak jak normalny kierowca, może zostać ukarany mandatem zgodnie z obowiązującym taryfikatorem mandatów (nie otrzyma punktów karnych). Jeżeli w spowodowanym wypadku inna osoba odniosła obrażenia grozi mu kara pozbawiania wolności do 3 lat natomiast, jeżeli w wypadku ktoś zginął lub doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu, to kara może wynosić nawet 8 lat.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
14 maja 2018 o 10:02
Po to instruktor/egzaminator ma narzędzie w postaci pedału hamulca (lub dwóch, sprzęgło jeszcze) i to on odpowiada. Ktoś chyba nie zna przepisów. Bardzo.
@Trepan raczej ty ich nie znasz odpowiada zawsze kierowca to ty prowadzisz samochód on MOZE pomóc ale nie jest to jego obowiązek egzaminator jest "dodatkowym systemem bezpieczeństwa"
takietamitp dorzuciłeś do pieca, że aż zgasło. Kierowca to osoba, która posiada uprawnienia do prowadzenia określonej kategorii pojazdów. Obecnie siedzę przed komputerem, piję piwo i jestem kierowcą, bo definiuje to fakt posiadania uprawnień. Kursant czy egzaminowany nie są kierowcami, prowadzą pojazd, a więc są osobami kierującymi. Ponieważ osoba ta nie zdała jeszcze egzaminu, przyjmuje się, że jej umiejętności nie są pewne. Stąd obecność i funkcja instruktora/egzaminatora i odrębne traktowanie w przepisach. Bardziej łopatologicznie chyba nie umiem.
jedziesz sam-sama samochodem bez uprawnień jest wypadek dostajesz mandat?
dało by się chyba wytoczyć proces cywilny o współodpowiedzialność egzaminatora? ale normalnym jest chyba odpowiedzialność za własne czyny?
Egzamin jest po to, aby stwierdzić, czy delikwent może prawo jazdy uzyskać.
Skoro dali jej mandat za wymuszenie pierwszeństwa podczas egzaminu, to powinni jej dać mandat za jazdę po drogach publicznych bez uprawnień - oczywiste, że ich nie miała, jeśli zdawała egzamin.
@katem masz sporo racji, ale należy uwzględnić jak do tego doszło. Jeśli udowodni się działanie celowe to odpowiedzialność jest słuszna. Tak samo pasażer może zostać skazany za spowodowanie wypadku (gdy zacznie szarpać kierującego, w wyniku czego utraci on panowanie nad pojazdem lub inny bezpośredni wpływ). Generalnie egzaminator powinien podjąć interwencję, ale sprawa przestaje być czarno-biała gdy mamy wypadek z rannymi lub zabitymi. Za takie proste rzeczy jak przekroczenie prędkości mandat płaci instruktor, to jest proste, ale gdy szkody w mieniu są znaczne lub ucierpią ludzie to już proste nie jest. Decyzja sądu może być różna, może uznać celowość doprowadzenia do kolizji i orzec pozbawienie wolności czy zakaz prowadzenia pojazdów.
Ehh, aż się prosi powiedzieć że w dupie byliście i g.... widzieliście.
Z każdą godziną jazdy kursant odpowiada za zdarzenie w większym stopniu. Egzaminator nie zawsze ma możliwość zareagować (np. jeżeli manewr był nagły).
Uważam że mandat jest słuszny.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 maja 2018 o 20:22
Egzamin, przynajmniej teoretycznie, jest po to, by zweryfikować, czy kursant może samodzielnie jeździć. Zakłada się, że często gęsto nie może, dlatego egzaminator ma pedały, wróć, homoseksualistów. Kursant nie ma uprawnień, więc ma prawo nie umieć. Nie jej wina. Egzaminator jest od tego, by umieć. W zależności od nagrania z samochodu, albo wina egzaminatora, jeśli miał szansę zareagować, a tego nie zrobił, albo niczyja.
Każdy jest uczestnikiem ruchu : pieszy, rowerzysta i kierowca samochodu. Policja moze dawać mandaty pieszym tylko tego nie robi. Większość nie ma pojęcia o tym
Kursantka to kandydat na kierowcę, jeszcze bez uprawnień. Dlatego taka osoba nie jeździ sama lecz pod nadzorem instruktora. Tak więc, samo przez się, to instruktor odpowiada za wszystko, w tym przypadku za kolizję z innym uczestnikiem ruchu.
jesli postrzelisz kogoś z broi palnej nie mając pozwolenia na broń to jesteś winien czy nie ?
jeśli bierzesz auto i jeździsz bez prawka po chodniku przejeżdżając ludzi to jesteś winien czy nie ?
jeśli jako klient widzisz paleciak elektryczny w sklepie i rozwalisz nim pół sklepu to jesteś winien czy nie ?
Co do demota, kursantka mandat dostała nie za brak prawka, ale za nieustąpienie pierwszeństwa - jej wina.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2018 o 11:03
@maat_ To już nie był kurs, tylko egzamin, czyli powinna była umieć już na tyle jeździć. W trakcie kursu też sporo odpowiedzialności jest na kursancie. I tyle.
@maat_ przy nauce jazdy: do jazd jest dopuszczany kursant który zdał wewnętrzny egzamin z teorii więc wyjeżdżając na ulicę potwierdził, że zna przepisy ruchu drogowego i wie kiedy ma pierwszeństwo a kiedy musi ustąpić pierwszeństwa. Więc czemu za wykroczenia które popełnia ma nie dostać mandatu? Analogicznie jest w przypadku samego egzaminu. Instruktor/egzaminator jest pewnym wentylem bezpieczeństwa w pojeździe nauki jazdy, nie ma możliwości przewidzenia wszystkich złych manewrów. Prawo jest tak skonstruowane, że to kierujący odpowiada, prawidłowo dostała mandat. Prawo jest skonstruowane dobrze.
1. Tak jestes winien bo postrzeliles kogos i oczywiscie bedziesz oskarzony o pasiadanie nielegalnej broni. (Osoba podchodzaca do egzaminu robi to legalnie i jest to egzamin CZY UMIE jezdzic na tyle aby mogla dostac prawo jazdy).
2. "Jezeli bierzesz auto" (czyli ze co? Kradniesz? Pozyczasz? Kupujesz?) i nie masz uprawnien do prowadzenia auta i przejezdzasz ludzi to przede wszystkim odpowiadasz za morderstwa i oczywiscie za jazde bez uprawnien. (Osoba podchodzaca do egzaminu robi to legalnie i jest to egzamin CZY UMIE jezdzic na tyle aby mogla dostac prawo jazdy)
3. Tak jestes. Jestes winny za kradziez i za zniszczenie mienia (jazda bez uprawnien w tym przypadku nie ma znaczenia) To tak jakbys sugierowal, ze osoba do egzaminu bez prawka podchodzi nielegalnie a legalne to sie staje tylko jak zda.
Absurd!
Takim tokiem myslenia w zasadzie kazdy kto podszedl do egzaminu a nie zdal powinien byc ukarany za wykroczenie przez ktore nie zdal.
@maat_ za czasów jak kursy na prawko były na prawdę po staremu (przed tymi testami na komputerach) to instruktor od razu mnie uprzedził: "punktów nie dostaniesz, ale kasę na mandat lepiej mniej bo to z Twojej kieszeni".
Krótka piłka, to mi wystarczyło by bardziej uważać na jezdni. Teraz się zmieniło i ludzie roszczeniowi się zrobili i wszędzie dopatrują się cudzej winy. Nawet jak pijana babka wpada samochodem do przejścia podziemnego to nie jej wina przecież, tylko wina przejścia że ktoś zrobił przy drodze jakąś dziurę ze schodami.
@FromGOD karać może policja i instruktor - instruktor każe przerywając egzamin bo nie ma większych uprawnień.
Trzeba być totalnym tłumokiem i ignorantem by nie znać przepisów o ruchu drogowym i podawać swoje "teorie spiskowe", gdzie na każdym kursie i w przepisach jest informacja że kursant płaci mandaty. http://mojafirma.infor.pl/moto/prawo-jazdy/kursy/262820,Kursant-nauki-jazdy-moze-dostac-mandat.html
dodatkowo
Zgodnie z art. 177 Kodeksu karnego, każda osoba, która stwarza zagrożenie w ruchu lądowym (nawet, jeśli robi to nieświadomie) podlega karze. Za drobne wykroczenia kursant tak jak normalny kierowca, może zostać ukarany mandatem zgodnie z obowiązującym taryfikatorem mandatów (nie otrzyma punktów karnych). Jeżeli w spowodowanym wypadku inna osoba odniosła obrażenia grozi mu kara pozbawiania wolności do 3 lat natomiast, jeżeli w wypadku ktoś zginął lub doznał trwałego uszczerbku na zdrowiu, to kara może wynosić nawet 8 lat.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 maja 2018 o 10:02
ukarać egzaminatora i tyle
Na kursie normalnie można dostać mandat, wystarczy jak egzaminator powie, że nie słuchasz jego poleceń ;)
I rozpoczęta kolejna gówno burza. Nie mam pojęcia, ale i tak się wypowiem ;-)
Zgodnie z prawem na egzaminie za kolizję odpowiada zdający. Czy egzaminator wgl ma pedał hamulca? Co innego na kursie.
Tak idioto. Ma pedał hamulca. Jak sobie wyobrażasz inaczej egzamin?
@kiechu99 Tak. Jeżdżą bez hamulca, a przed jazdą piją Sake i zakładają opaskę Kamikaze :P
Idiota to cie zrobil i zapomnial utopic jak sie urodziles. Wracajac do tematu - z punktu widzenia egzaminatora tez wolalbym miec ten hamulec.
No i prawidłowo,tym bardziej że to egzamin.Na kursie też by dostała oraz instruktor
Będąc uczestnikiem ruchu obowiązują Cię przepisy. Za ich złamanie grozi mandat. Proste.
Dobrze że pkt nie dostała haha :D
Po to instruktor/egzaminator ma narzędzie w postaci pedału hamulca (lub dwóch, sprzęgło jeszcze) i to on odpowiada. Ktoś chyba nie zna przepisów. Bardzo.
@Trepan raczej ty ich nie znasz odpowiada zawsze kierowca to ty prowadzisz samochód on MOZE pomóc ale nie jest to jego obowiązek egzaminator jest "dodatkowym systemem bezpieczeństwa"
takietamitp dorzuciłeś do pieca, że aż zgasło. Kierowca to osoba, która posiada uprawnienia do prowadzenia określonej kategorii pojazdów. Obecnie siedzę przed komputerem, piję piwo i jestem kierowcą, bo definiuje to fakt posiadania uprawnień. Kursant czy egzaminowany nie są kierowcami, prowadzą pojazd, a więc są osobami kierującymi. Ponieważ osoba ta nie zdała jeszcze egzaminu, przyjmuje się, że jej umiejętności nie są pewne. Stąd obecność i funkcja instruktora/egzaminatora i odrębne traktowanie w przepisach. Bardziej łopatologicznie chyba nie umiem.
masz absolutną rację. nie wiem czemu tak mało plusów.
jedziesz sam-sama samochodem bez uprawnień jest wypadek dostajesz mandat?
dało by się chyba wytoczyć proces cywilny o współodpowiedzialność egzaminatora? ale normalnym jest chyba odpowiedzialność za własne czyny?
Mylisz dwie kwestie: prowadzenie bez uprawnień i naukę jady/egzamin. Bez uprawnień legalnie możesz jeździć jako kursant, egzaminowany lub pasażer.
Egzamin jest po to, aby stwierdzić, czy delikwent może prawo jazdy uzyskać.
Skoro dali jej mandat za wymuszenie pierwszeństwa podczas egzaminu, to powinni jej dać mandat za jazdę po drogach publicznych bez uprawnień - oczywiste, że ich nie miała, jeśli zdawała egzamin.
Wg mnie powinna nie przyjmować i iść do sądu.
@katem masz sporo racji, ale należy uwzględnić jak do tego doszło. Jeśli udowodni się działanie celowe to odpowiedzialność jest słuszna. Tak samo pasażer może zostać skazany za spowodowanie wypadku (gdy zacznie szarpać kierującego, w wyniku czego utraci on panowanie nad pojazdem lub inny bezpośredni wpływ). Generalnie egzaminator powinien podjąć interwencję, ale sprawa przestaje być czarno-biała gdy mamy wypadek z rannymi lub zabitymi. Za takie proste rzeczy jak przekroczenie prędkości mandat płaci instruktor, to jest proste, ale gdy szkody w mieniu są znaczne lub ucierpią ludzie to już proste nie jest. Decyzja sądu może być różna, może uznać celowość doprowadzenia do kolizji i orzec pozbawienie wolności czy zakaz prowadzenia pojazdów.
Ehh, aż się prosi powiedzieć że w dupie byliście i g.... widzieliście.
Z każdą godziną jazdy kursant odpowiada za zdarzenie w większym stopniu. Egzaminator nie zawsze ma możliwość zareagować (np. jeżeli manewr był nagły).
Uważam że mandat jest słuszny.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 maja 2018 o 20:22
Ona nie jechała z kursantem tylko egzaminatorem więc musiała już zdać część teoretyczną. Pewnie miało to znaczenie.
Egzamin, przynajmniej teoretycznie, jest po to, by zweryfikować, czy kursant może samodzielnie jeździć. Zakłada się, że często gęsto nie może, dlatego egzaminator ma pedały, wróć, homoseksualistów. Kursant nie ma uprawnień, więc ma prawo nie umieć. Nie jej wina. Egzaminator jest od tego, by umieć. W zależności od nagrania z samochodu, albo wina egzaminatora, jeśli miał szansę zareagować, a tego nie zrobił, albo niczyja.
Każdy jest uczestnikiem ruchu : pieszy, rowerzysta i kierowca samochodu. Policja moze dawać mandaty pieszym tylko tego nie robi. Większość nie ma pojęcia o tym
Nie robi? Nigdy nie słyszałeś o mandacie za przejście na czerwonym? Albo w niedozwolonym miejscu? Jak trzeba to i piesi dostają.
Kursantka to kandydat na kierowcę, jeszcze bez uprawnień. Dlatego taka osoba nie jeździ sama lecz pod nadzorem instruktora. Tak więc, samo przez się, to instruktor odpowiada za wszystko, w tym przypadku za kolizję z innym uczestnikiem ruchu.
dobrze ze nie dostała mandatu za prowadzenie bez prawa jazdy. poje*any świat.