Na pewno na 28 metrach zmieści się 12 samochodów xd
Mamy skrzyżowanie - nie wolno parkować. Proste. To, że zawsze się coś działo to nie oznacza, że działo się dobrze. Zarówno przy manewrze parkowania jak i przy włączaniu się do ruchu samochód może stwarzać niebezpieczeństwo. I co z tego, że (wierząc autorowi) dotychczas nic się tam nie wydarzyło. Nie musimy czekać aż ktoś kogoś tam zabije aby zacząć przestrzegać przepisów.
@Bihar Geniusz... po prostu Geniusz -Teoretyk, potrafiący zdalnie, z foci i kilku zdań, ortodoksyjnie orzec jak to faktycznie tam faktycznie jest i coby było gdyby było...!
Nie bardzo kojarzę co to za ulica (?).
Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w centrum krakowa.sa stare kamienice bez żadnych miejsc parkingowych jedynie przy ulicach można parkować. Są tam w większości ścisłego centrum strefy wyznaczone, i wjechać mogą tylko mieszkańcy danej strefy. W takiej strefie jeśli się nie mylę jest też spore ograniczenie prędkości. Dlatego takie parkowanie nie powinno tam stwarzać niebezpieczeństwa. Jeśli to strefa z wjazdem tylko dla mieszkańców to jest bardziej jak droga wewnetrzna na osiedlu niż jak ulica.
Jeszcze walnijmy tam dwa progi zwalniające (najlepiej takie jebitne z przejściem dla pieszych) i zwężenie drogi. Będzie bezpiecznie, że hej! Eh, cały Kraków.
Nie o to chodzi. To akcja likwidacji miejsc w centrum żeby zniechęcić ludzi do używania samochodu i zmusić ich do korzystania z komunikacji miejskiej. To też skutek rozszeżających się stref płatnego parkowania. Niedługo pod całą magistralą kolejową od dworca aż do Wisły pwostaną płatne parkingi .
Jedyna metoda na to nie płacić za miejsca parkowania i ignorować mandaty za pakowanie. Działa.
A mieszkańcy powinni się zbuntować i zacząć niszczyć te parkometry. Banda urzędasów i prywatna firma radnego pasożytuje na mieszkańcach.
Jeśli dobrze poznaję to ulica Śląska z widokiem na nowy kleparz.
"w tym miejscu samochody parkowały zawsze i nikomu to nie przeszkadzało" - wyspał spocony janusz, bo musiał zaparkować 10 m dalej...
W tym miejscu samochody zawsze łamały przepisy stwarzając zagrożenie. Zagrożenie, o którym janusz bez wyobraźni nie ma pojęcia, bo myśli tylko, gdzie by tu zaparkować jak najbliżej wejścia.
Ta linia nic nie zmieniła, a co więcej jest wyrazem uprzejmości miasta względem co głupszych jego mieszkańców. Bo jeśli tam jest skrzyżowanie, to tak, czy inaczej zakaz parkowania istniał. I wystarczyło po taniości wysłać patrol i wystawić mandaty.
Ale janusze zawsze będą narzekać, nawet, jak im się uprzejmość robi.
Sam jestem kierowcą, czasami trudno znaleźć miejsce do parkowania, ale zrozumcie urzędnika.
Jest jakiś przepis, urzędnik go egzekwuje, więc jest na niego nagonka, ale gdyby tego nie zrobił, stałyby tam sobie nadal samochody i nagle dochodzi do wypadku. Biegły uznaje, że to wina braku widoczności ze względu na stojące tam samochody. Urzędnik ma przechlapane po całości, ponieważ nie dopilnował swoich obowiązków.
Nie bronię przepisu i pustego miejsca, ale walczcie z przepisami i ustawami, a nie z ostatnim ogniwem, które musi te przepisy wprowadzać w życie.
Bo polakowi cebulakowi w Passeratti jak nie postawisz zasieków to wjedzie wszędzie. Widocznie przepisy kodeksu drogowego mówiące o minimalnej odległości od skrzyżowania podczas parkowania były na tyle niejasne dla tych "zawsze parkujących" że trzeba było linie wymalować (dobrze że nie potrzeba było fosy wykopać).
Problemem jest brak konsekwencji dla ich szefów. A konsekwencji nie ma, bo nie potrafimy się zebrać do kupy i je wyciągnąć. I tak długo, jak to się nie zmieni, tak długo będziemy żyli z takimi problemami.
Oczywiście tu, zgodnie z przepisami nie powinno być możliwości parkowania, to, że jeszcze nic się nie stało, nie znaczy, że w przyszłości też by tak było. Debili nie brakuje.
Kraków, jak wiele dużych miast ma problem z zapewnieniem mieszkańcom zarówno dobrej komunikacji, jak i miejsc parkingowych. I jedno i drugie wiąże się z brakiem konsekwencji dla durni z władzą.
W Olsztynie w wielu miescach gdie kiedyś był zakaz zatrzymania wprowadzili parkomaty i miejsca parkingowe. Niebezpieczeństwo kończy się gdy da się zarobić lub zacxyna gdy forsuje się jakąś agendę.
W Poznaniu z okazji rozszerzenia strefy tak samo. Słupkują zatoki parkingowe, które postawili 2 lata temu, bo nagle wymyślono interpretację przepisu, gdzie na "belce" skrzyżowania typu T nie można parkować, bo to jest obręb skrzyżowania (najczęściej wgl jest to skrzyżowanie dróg jednokierunkowych). Śmiechu warte, obudźcie się aktywistycznie gwiazdy bez prawa jazdy, parkowanie na skrzyżowaniu typu T w granicach belki poprzecznej NIE PSUJE WIDOCZNOŚCI i NIE ZAGRAŻA BEZPIECZEŃSTWU pieszych. Co ciekawe, w miejscach, szczególnie w centrum, gdzie jest duża rotacja i można na tym sporo zarobić, jakoś miejsca parkingowe zostały wyznaczone w obrębie skrzyżowań typu T i nikomu z ZDMu to nie przeszkadza.
Na pewno na 28 metrach zmieści się 12 samochodów xd
Mamy skrzyżowanie - nie wolno parkować. Proste. To, że zawsze się coś działo to nie oznacza, że działo się dobrze. Zarówno przy manewrze parkowania jak i przy włączaniu się do ruchu samochód może stwarzać niebezpieczeństwo. I co z tego, że (wierząc autorowi) dotychczas nic się tam nie wydarzyło. Nie musimy czekać aż ktoś kogoś tam zabije aby zacząć przestrzegać przepisów.
@Bihar Geniusz... po prostu Geniusz -Teoretyk, potrafiący zdalnie, z foci i kilku zdań, ortodoksyjnie orzec jak to faktycznie tam faktycznie jest i coby było gdyby było...!
Nie bardzo kojarzę co to za ulica (?).
Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że w centrum krakowa.sa stare kamienice bez żadnych miejsc parkingowych jedynie przy ulicach można parkować. Są tam w większości ścisłego centrum strefy wyznaczone, i wjechać mogą tylko mieszkańcy danej strefy. W takiej strefie jeśli się nie mylę jest też spore ograniczenie prędkości. Dlatego takie parkowanie nie powinno tam stwarzać niebezpieczeństwa. Jeśli to strefa z wjazdem tylko dla mieszkańców to jest bardziej jak droga wewnetrzna na osiedlu niż jak ulica.
Przepisy są wprowadzane takie żebyś musiał tam dojechać komunikacją miejską. Samochody spalinowe mają mieć zakaz wjeżdżania do miast.
Jeszcze walnijmy tam dwa progi zwalniające (najlepiej takie jebitne z przejściem dla pieszych) i zwężenie drogi. Będzie bezpiecznie, że hej! Eh, cały Kraków.
Nie o to chodzi. To akcja likwidacji miejsc w centrum żeby zniechęcić ludzi do używania samochodu i zmusić ich do korzystania z komunikacji miejskiej. To też skutek rozszeżających się stref płatnego parkowania. Niedługo pod całą magistralą kolejową od dworca aż do Wisły pwostaną płatne parkingi .
Jedyna metoda na to nie płacić za miejsca parkowania i ignorować mandaty za pakowanie. Działa.
A mieszkańcy powinni się zbuntować i zacząć niszczyć te parkometry. Banda urzędasów i prywatna firma radnego pasożytuje na mieszkańcach.
Jeśli dobrze poznaję to ulica Śląska z widokiem na nowy kleparz.
"w tym miejscu samochody parkowały zawsze i nikomu to nie przeszkadzało" - wyspał spocony janusz, bo musiał zaparkować 10 m dalej...
W tym miejscu samochody zawsze łamały przepisy stwarzając zagrożenie. Zagrożenie, o którym janusz bez wyobraźni nie ma pojęcia, bo myśli tylko, gdzie by tu zaparkować jak najbliżej wejścia.
Ta linia nic nie zmieniła, a co więcej jest wyrazem uprzejmości miasta względem co głupszych jego mieszkańców. Bo jeśli tam jest skrzyżowanie, to tak, czy inaczej zakaz parkowania istniał. I wystarczyło po taniości wysłać patrol i wystawić mandaty.
Ale janusze zawsze będą narzekać, nawet, jak im się uprzejmość robi.
@falsen janusz się ocknie jak mu się mieszkanie spali, bo wóz straży pożarnej nie miał jak dojechać
Sam jestem kierowcą, czasami trudno znaleźć miejsce do parkowania, ale zrozumcie urzędnika.
Jest jakiś przepis, urzędnik go egzekwuje, więc jest na niego nagonka, ale gdyby tego nie zrobił, stałyby tam sobie nadal samochody i nagle dochodzi do wypadku. Biegły uznaje, że to wina braku widoczności ze względu na stojące tam samochody. Urzędnik ma przechlapane po całości, ponieważ nie dopilnował swoich obowiązków.
Nie bronię przepisu i pustego miejsca, ale walczcie z przepisami i ustawami, a nie z ostatnim ogniwem, które musi te przepisy wprowadzać w życie.
Bo polakowi cebulakowi w Passeratti jak nie postawisz zasieków to wjedzie wszędzie. Widocznie przepisy kodeksu drogowego mówiące o minimalnej odległości od skrzyżowania podczas parkowania były na tyle niejasne dla tych "zawsze parkujących" że trzeba było linie wymalować (dobrze że nie potrzeba było fosy wykopać).
Problemem jest brak konsekwencji dla ich szefów. A konsekwencji nie ma, bo nie potrafimy się zebrać do kupy i je wyciągnąć. I tak długo, jak to się nie zmieni, tak długo będziemy żyli z takimi problemami.
Oczywiście tu, zgodnie z przepisami nie powinno być możliwości parkowania, to, że jeszcze nic się nie stało, nie znaczy, że w przyszłości też by tak było. Debili nie brakuje.
Kraków, jak wiele dużych miast ma problem z zapewnieniem mieszkańcom zarówno dobrej komunikacji, jak i miejsc parkingowych. I jedno i drugie wiąże się z brakiem konsekwencji dla durni z władzą.
W Olsztynie w wielu miescach gdie kiedyś był zakaz zatrzymania wprowadzili parkomaty i miejsca parkingowe. Niebezpieczeństwo kończy się gdy da się zarobić lub zacxyna gdy forsuje się jakąś agendę.
W Poznaniu z okazji rozszerzenia strefy tak samo. Słupkują zatoki parkingowe, które postawili 2 lata temu, bo nagle wymyślono interpretację przepisu, gdzie na "belce" skrzyżowania typu T nie można parkować, bo to jest obręb skrzyżowania (najczęściej wgl jest to skrzyżowanie dróg jednokierunkowych). Śmiechu warte, obudźcie się aktywistycznie gwiazdy bez prawa jazdy, parkowanie na skrzyżowaniu typu T w granicach belki poprzecznej NIE PSUJE WIDOCZNOŚCI i NIE ZAGRAŻA BEZPIECZEŃSTWU pieszych. Co ciekawe, w miejscach, szczególnie w centrum, gdzie jest duża rotacja i można na tym sporo zarobić, jakoś miejsca parkingowe zostały wyznaczone w obrębie skrzyżowań typu T i nikomu z ZDMu to nie przeszkadza.