@CoGitare co do zasady na etacie 12 max na legalu wciągu jednego dnia ale co do zasady 40h na tydzień (często stosuje się harmonogramu miesięczny więc może wyjść tak, że jeden tydzień masz 42h a drugi 38h) generalnie w miesiącu wszytko co ponadto to albo mają być płacone nadgodziny albo odbierasz sobie za to dzień wolny.
Jeżeli ktoś zgadza się na nieodpłatną pracę w nadgodzinach tworzy to patologię. Jeżeli pracodawcą płaci za nadgodziny to wtedy nie wiedzę problemów jeżeli ktoś chce pracować dłużej.
@Tibr pracowałem krótko bo przez miesiąc w takiej firmie... i zauważyłem że ciągną go i pilnują by dalej funkcjonował ludzie którzy zazwyczaj mają rodzinę i kredyt hipoteczny na mieszkanie, którzy nie mogą pozwolić sobie na miesiąc przerwy w wypadku zmiany pracy oraz okres próbny w nowej to dla nich duże ryzyko.. Bo za chwilę bank itp. itd. a żyjemy w kraju w którym zwyczajowa pensja nie pozwala na odłożenie oszczędności na czarną godzinę.
@AVictor niestety tzw. komunizm miał wyzwolić człowieka, a go zniewolił, jego tzw. obalenie miało na wyzwolić, a zmieniła się tylko forma niewoli na ekonomiczną niby z wyboru własnego.
Paradoks na bazie tego doszedł PiS do władzy dając ludziom pozór bezpieczeństwa ekonomicznego, ale jak to zwykle bywa system taki najlrzystnieszy jest dla ludzi, którzy z życia uczynili sztukę pasożytowania na bazie zasiłków, dopłat itp. a ci którzy na to pracują stoją pod ścianą bo kredyt, dzieci...
Naszą tragedią jest to, że największa alternatywa opozycyjna nie ma żadnego pomysłu dla tych pracujących.
@Tibr nie mamy opozycji, nie ważne czy PiS czy PO wszyscy mają te same beznadziejne pomysły... nikt nie chce wolności ekonomicznej, która pozwoliła by na rozwój gospodarki.... oraz dała ludziom możliwości zarobku i zmiany pracy na bardziej odpowiednią jeśli była by duża konkurencja to pracodawcy bardziej zaczeły by doceniać pracowników
@AVictor A w jakim kraju mieszkasz? Bo ja jakoś jestem bez problemu wstanie odłożyć pieniądze na czarną godzinę pracując w Polsce. Może to nie jest problem "tego kraju" a tego że masz niskie kwalifikacje albo tego że zamiast na spokojnie sobie odkładać pieniądze i wynajmować mieszkanie/pokój. To jak tylko dochrapałeś się jakiejś zdolności kredytowej to od razu wpakowałeś się w kredyt hipoteczny?
Polecam zanim się złoży winę na polityków, kolesiostwo, zły układ gwiazd to najpierw sprawdzić czy w tym wszystkim nie ma własnej winy.
@ciomak12 Zdajesz sobie oczywiście sprawę, że gro ludzi pracujących ma właśnie "niskie" kwalifikacje i to ich praca pozwala funkcjonować tym na górze? Czy to, że ktoś zamiata ulice czy sprzedaje ziemniaki na bazarku (które codziennie kupują ci "mądrzy") nie daje mu prawa do normalnego funkcjonowania? Czy fakt posiadania niskich kwalifikacji z automatu skazuje ich posiadacza na społeczny ostracyzm i odbiera takiemu człowiekowi prawo do mieszkania we własnym domu, wyjazdu na wakacje i chodzenia w innych, niż używane, ubraniach? Weź się puknij w głowę.
@rademenes_82
"Czy to, że ktoś zamiata ulice czy sprzedaje ziemniaki na bazarku (które codziennie kupują ci "mądrzy") nie daje mu prawa do normalnego funkcjonowania?"
i tutaj pojawia sie pytanie, co to znaczy "normalne" funkcjonowanie, ta norma w kazdym kraju jest inna i zalezy od zamoznosci jego mieszkancow i co wiecej w kazdym kraju znajda sie tacy ktorych na "normalne" zycie nie stac.
@mieteknapletek Wydaje mi się, że normalne życie to takie, gdzie wypłata wystarcza na dokonanie wszystkich opłat, zrobienie zakupów w sklepie ("zwykłych" zakupów, kawałek mięsa na zupę, kiełbasy na kanapki, warzyw na surówkę) i odłożenie miesięcznie kilkuset złotych na wakacje czy tzw "czarną godzinę". To chyba nie są wygórowane żądania? Zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie mieszkał w apartamentowcu, jadł kawioru i jeździł Lexusem. Ale chyba posiadanie choćby kawalerki, zrobienie w niej wszystkich opłat i jedzenie czegoś więcej niż chińskie zupki to delikatnie mówiąc podstawy współczesnego cywilizowanego świata, w którym podobno żyjemy?
Znam osoby, które pracują po 17h w dwóch robotach. Bo muszą. Jedna pensja idzie na opłatę za wynajem i część rachunków, druga na reszte i jedzenie.
I uwierz, takie osoby by z checia coś zmieniły... ale nic nie mogą zrobic, bo bidżet przestanie się spinać.
Naprawde takich osób jest więcej niz ci się wydaje.
@rademenes_82
problem w tym ze nie mamy wystarczajacej ilosci kielbasy i miesa do zupy zeby starczylo dla kazdego, owszem mozna wprowadzic przydzial jak za komuny, gdzie mieso bylo na kartki i kazdy (w teorii) mial swoj przydzial, ale z drugiej strony czy to uczciwe zeby osoba ktora np zarabia sprzatajac, musiala isc sprzatac kowalskiemu bo u kowalskiego jeszcze nie byla, mimo tego ze nowak bylby w stanie jej zaplacic wiecej?
problem w tym ze wymagania zawsze beda rosnac, jak biednych bedzie stac na kielbase, to bogatszych na kawior. wtedy sie okaze ze to jedzenie kawioru jest normalnoscia nieosiagalna dla biednych
@ciomak12 nie mam żadnych zobowiązań dlatego sobie poszedłem... tylko jestem w stanie wyobrazić że istnieją ludzie nawet z wysokimi kwalifikacjami którzy nie mieli tle szczęścia w życiu co ja i musieli brać kredyt na studia by je skończyć bo rodzice nie dokładali im na nie, a nie każdy kierunek można skończyć z pracą dorywczą, później musieli zdobyć uprawnienia, a niestety do dość odpowiedzialnych i wymagających zawodów w naszym kraju innym zdobędziesz uprawnienia lub specjalizację zarabiasz marne grosze bo wszyscy robią łaskę że je robisz... co do kredytów to nie dziwię się że je borą zwłaszcza mieszkaniowe jeśli rata kredytu = koszty wynajmu takiego mieszkania spłacisz to masz mieszkanie...
Składam winę na polityków ponieważ nie ważne z której opcji to chodząca patologia, niemająca wiedzy o przepisach oraz mająca inteligencję oraz wiedzę o świecie poniżej przeciętnej, którzy dostali się do sejmu tylko i wyłącznie dzięki systemowi opracowanemu 30 lat wcześniej preferującym kolesiostwo...
@rademenes_82 Czy my na pewno mówimy o Polsce? Proszę określ mi co oznacza niskie kwalifikacje. Jeżeli przez to rozumiesz brak jakiegokolwiek zawodu, jakiegokolwiek wykształcenia, nałogi alkoholowe, nie możność pracy 8/10 godzin dziennie to tak uważam że przy tak "doborowych kwalifikacjach" to głównym ich problemem jest to że zmarnowali sobie życie a nie że rząd ich okrada.
Znam osoby dobrze zarabiające jako kelnerzy, kasjerzy, roznoszących towar w zalando, pakujących części samochodowe w inter parts. Sam pracuje w branży budowlanej a wcześniej pracowałem w fabrykach. I znów poznałem mnóstwo osób po zawodówkach, cze bez żadnych szkół, czy bez nawet dobrej znajomości języka polskiego które zarabiają dobre pieniądze. Moi kuzyni wiele lat pracowali jako kurierzy. Wymagania? Prawo jazdy kat. B. I potrafili wyciągać 4k na rękę.
Owszem ja skończyłem politechnikę, niedługo robię uprawnienia budowlane. To oczywiście nie jest dla każdego. Ale bycie fryzjerem, makijażystką, kasjerem, czy pracownikiem w gastronomii już jest.
Więc puknij się w głowę. Niskie kwalifikację nie oznaczają żadnego ostracyzmu czy skazywania na to że nigdy nie będziesz miał własnego mieszkania czy nie będziesz jeździł na wakacje. Natomiast jeżeli jedyne co umiesz robić to grać w gry i jarać blanty, to wybacz ale własnego mieszkania w centrum warszawy mieć nie będziesz.
@AVictor Ech. I to jest takie głupie myślenie. Skoro rata kredytu =kwocie wynajmu to wezmę kredyt. A potem zdziwko czy to frankowiczów czy to ludzi pracujących ostatnio w gastronomii i turystyce, że nagle nie ma pracy komornik wisi na karku a Ty jesteś w doopie bo jeszcze robisz uprawnienia, studiujesz, i pracujesz na 1,5 etatu.
Więc po pierwsze póki jeszcze robisz te uprawnienia czy może pracujesz na najniższym stanowisku w danej branży to warto wynajmować mieszkanie. Wtedy jak powinie Ci się noga, przyjdzie jakiś kryzys, to wypowiadasz umowę, i możesz np na kilka miesięcy wynająć coś tańszego czy nawet sam pokój w mieszkaniu. I wtedy schodzisz z kosztami życia i sobie skromnie, ale żyjesz bez długów. Też możesz elastycznie zmienić mieszkanie żeby nie dojeżdżać 1-1,5 godziny do pracy ale 15-20 minut. I zamiast wydawać 600-800zł na paliwo wydajesz 80zł na bilet miesięczny żeby podjechać dwa przystanki do pracy.
A mieszkanie/dom kupisz za 5 lat i też będzie dobrze. Bo czy spłacisz to mieszkanie mając 50 czy 55 lat to niewiele zmieni. Ale cóż, Polacy już się nauczyli co to znaczy ryzyko kursu walut. Ale jeszcze nie poznali ryzyka zmiennej stopy procentowej.
@ciomak12 O budowlance nie mam pojęcia, to się nie wypowiadam. Ale już mogę sporo powiedzieć o gastronomii bo to połowa mojego doświadczenia zawodowego (około 10 z 20 lat pracy) i jeśli mam być szczery jeszcze nie widziałem, żeby ktoś się w gastronomii dorobił. Chyba, że mówimy o dorobieniu się nerwicy i garba. Masz jednak racje, trzeba sobie odpowiedzieć, czym są niskie kwalifikacje. Mam wrażenie, że obecnie każdego pracownika handlu/usług/gastronomii uważa się właśnie za niskokwalifikowanego. Wiele razy spotykałem się z sytuacjami, gdzie klienci potrafili rzucić w stronę obsługi, że jak się nie chciało uczyć, to trzeba innym usługiwać. Żeby było śmieszniej, większość osób z jakimi pracowałem, była doskonale wykształcona, posługiwała się biegle przynajmniej jednym językiem obcym. Mieli jednak pecha, bo "nie trafili" z wykształceniem. Obecnie na piedestale są pracownicy określani mianem specjalistów, czyli specjalizowani budowlańcy, informatycy, inżynierowie. Reszta traktowana jest jak śmieci. Może nie wszędzie, ale w większości przypadków. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że również "nie trafiłem" z wykształceniem. Chciałem zostać kucharzem i zostałem. W międzyczasie dokształciłem się, wyszlifowałem język angielski, porobiłem dodatkowe kursy. Co zyskałem dzięki temu? Propozycję umowy zlecenie za 2000 netto. Dlaczego? "Bo każdy umie smażyć kotlety". Takie są realia. Miałem trochę szczęścia i przekwalifikowałem się na magazyniera. Ale nie każdy ma szczęście. A moją wymarzoną pracę, której chciałem poświęcić życie i do której przygotowywałem się przez wiele lat, wykonują studenci na śmieciówkach. Nieważne, że nie mają o tym pojęcia, że kienci się skarżą. Najważniejsze, że są tani.
Trzeba mieć niedobrze w głowie, żeby pracować cały tydzień po 13 godzin. Gdzie wtedy czas na życie? Pracuje się po to, żeby żyć, a nie żyje, żeby pracować.
Jest bardzo dużych różnych powodów. Najczęściej sa one finansowe - jeśli ktokolwiek mlody chce mieszkać nie u rodziców, nie ma wyjścia, tylko wynajem - na własne go nie stać.
Ja na przykład dużo bardziej wolę siedzieć w pracy niż w domu. Bo w domu za dużo wolnego czasu i... złe myśli przychodzą. W pracy chociaż ktoś docenia, że jestem.
@jankowskijan Właśnie przez takich ludzi, trzeba pracować po 13h. Przychodzi taki dziamdzioł do pracy i ja nie będę tego robić i tego, to jest za trudne, to jest nie fajne, a mi się należy, przecież nic nie umiem to muszę dostać godziwą wypłatę! PAMIĘTAJMY, że na każdego takiego nieroba, muszą pracować inni ludzie. Przykład: Pracuje w firmie 5 osób, aby wykonać dzienną pracę potrzeba 30 godzin roboczych. Trafiają się dwie takie melepety i oprócz narzekania, że nie ma bananowych czwartków nie robią nic... Jak łatwo obliczyć 3 osoby muszą zostać dłużej w pracy i ją wykonać, czyli 10h w robocie... Można powiedzieć, że nie muszą zostać ... Ale problem pojawia się taki, że jeżeli ktoś nie wykona tej pracy, to nie będzie pieniędzy na wypłaty. No chyba proste.
Cóż, prawdą jest, w starej robiłem na czarno, za mniejsza stawke niż obecnie.
Teraz umowa o pracę, wyższa stawka, ale i mniej godzin. Na tyle, że... za dużo czasu siedzę w domu. Co biorąc pod uwagę, że nie mam rodziny (poza babcią, której coraz gorzej na głowę, i robi trochę piekło z życia... )ni znajomych.. wolałbym ten czas spędzać w pracy. Wtedy przynajmniej ktoś to docenia i komuś faktycznie potrzebny jestem.
@Bihar czyli co? Jak ty się upijać co tydzień w trupa? Nie, dziękuję.
Nie mam nikogo poza babcią.
Dużo lepiej się czuję w oracy niz w domu. Wtedy przynajmniej ktoś docenia, ktoś pogada.
Kobity nie mam. Byłem w zwiazku przez 15 lat, ale okazało się, że przez te 15 lat zawsze miała innego.
Jestem po 2 próbach. Zawsze jak siedzę w domu to sie zastanawiam, już czy nie już.
Naprawdę wolałbym móc pracować po 12h. Na tyle, ze rozglądam się za czymś na pół etatu. Lepsze to niż siedzieć w domu i "żyć".
@Cylindryk To postaraj się coś zmienić. Ewentualnie zarobione pieniądze przeznacz na jakąś terapie. Na emeryturę pewnie też nie pójdziesz, bo się zanudzisz, w sumie to jest Twoje życie. Mimo wszystko powodzenia życzę;)
@albert_einstein - na razie powiedziałbym, jest 10 do 3 od randomowych internetowych ludzi przeciw Tinderowi... ot, taka ciekawostka.
Mi od pól roku nikogo nie sparował, by móc cokolwiek gadać.
Swego czasu w Martesie w Warszawie pracowałem cztery dni po 12h i miałem dość. powiedziałem kierowniczce,że mogę obsługiwać na sklepie ludzi ale nie będę siedzieć na kasie.
Wyjątkowo wtedy robiłem 4×12 bo zamieniłem się dniówkami z kumplem z pracy.
Po takim maratonie nigdy więcej tak nie robiłem.
Uważam, iż nikt nie powinien chodzić do pracy na etacie. Poważnie mówię!
Niech każdy pracuje na zasadzie własnej firmy i sam rozlicza sobie ZUS, podatki, urlopy, według uznania. Każdy może wtedy ustalić stawkę za jaką będzie świadczył swoje usługi pacy, oraz w jakie dni i po ile godzin może pracować.
@elefun nie rozumiem czemu cię minusują ;D czyżby im się nie chciało januszowac i zarabiać miliony pracując po 8 godzin poniedziałek piątek i mieć wolne weekendy i żeby ich stać było na wszystko i zatrudniać ludzi po 15 ziko na czarno haha
Nie rozumiem tego waszego krytykowania i obrażania ludzi którzy pracują dłużej niż 8 godz. dziennie. Rozumiem że chodzicie do pracy z przymusu i każda minuta ponad obowiązkowy czas jest dla was nie do zaakceptowania? Można krytykować osobę która ma stałą pensję a klepie nadgodziny za free. Wtedy faktycznie jest frajerem dającym się wykorzystywać. Ale jeżeli lubi swoją pracę, w niczym mu to nie koliduje a przy okazji może trochę więcej zarobić to czemu miałby tego nie robić? Ja osobiście płacone mam z przerobu i nie raz zdarzało mi się pracować po 10-12 godzin. Czasem nawet przez miesiąc lub dwa. Lubię swoją pracę, wiązało się to ze sporymi dochodami a na życie osobiste też znalazła się chwila. Więc może nie przesadzajmy.
pracuje na kontraktach jako elektryk 6 dni w tygodniu po 12 h przez 2 miesiące a bywało tak że przez 35 dni miałem 580 godzin na time sheetcie. Myślę że do wszystkiego da się przyzwyczaić kwestia motywacji
ludzie pracują 13 h cały tydzień? nie lepiej campera przed robotą rozłożyć?
@CoGitare co do zasady na etacie 12 max na legalu wciągu jednego dnia ale co do zasady 40h na tydzień (często stosuje się harmonogramu miesięczny więc może wyjść tak, że jeden tydzień masz 42h a drugi 38h) generalnie w miesiącu wszytko co ponadto to albo mają być płacone nadgodziny albo odbierasz sobie za to dzień wolny.
Jeżeli ktoś zgadza się na nieodpłatną pracę w nadgodzinach tworzy to patologię. Jeżeli pracodawcą płaci za nadgodziny to wtedy nie wiedzę problemów jeżeli ktoś chce pracować dłużej.
@CoGitare
Panie ale ja mam dobry transport
https://www.youtube.com/watch?v=-lBf3Up1KNM
@Tibr pracowałem krótko bo przez miesiąc w takiej firmie... i zauważyłem że ciągną go i pilnują by dalej funkcjonował ludzie którzy zazwyczaj mają rodzinę i kredyt hipoteczny na mieszkanie, którzy nie mogą pozwolić sobie na miesiąc przerwy w wypadku zmiany pracy oraz okres próbny w nowej to dla nich duże ryzyko.. Bo za chwilę bank itp. itd. a żyjemy w kraju w którym zwyczajowa pensja nie pozwala na odłożenie oszczędności na czarną godzinę.
@AVictor niestety tzw. komunizm miał wyzwolić człowieka, a go zniewolił, jego tzw. obalenie miało na wyzwolić, a zmieniła się tylko forma niewoli na ekonomiczną niby z wyboru własnego.
Paradoks na bazie tego doszedł PiS do władzy dając ludziom pozór bezpieczeństwa ekonomicznego, ale jak to zwykle bywa system taki najlrzystnieszy jest dla ludzi, którzy z życia uczynili sztukę pasożytowania na bazie zasiłków, dopłat itp. a ci którzy na to pracują stoją pod ścianą bo kredyt, dzieci...
Naszą tragedią jest to, że największa alternatywa opozycyjna nie ma żadnego pomysłu dla tych pracujących.
@Tibr nie mamy opozycji, nie ważne czy PiS czy PO wszyscy mają te same beznadziejne pomysły... nikt nie chce wolności ekonomicznej, która pozwoliła by na rozwój gospodarki.... oraz dała ludziom możliwości zarobku i zmiany pracy na bardziej odpowiednią jeśli była by duża konkurencja to pracodawcy bardziej zaczeły by doceniać pracowników
@killerxcartoon
https://www.youtube.com/watch?v=o4Rle1VrFHE
@AVictor A w jakim kraju mieszkasz? Bo ja jakoś jestem bez problemu wstanie odłożyć pieniądze na czarną godzinę pracując w Polsce. Może to nie jest problem "tego kraju" a tego że masz niskie kwalifikacje albo tego że zamiast na spokojnie sobie odkładać pieniądze i wynajmować mieszkanie/pokój. To jak tylko dochrapałeś się jakiejś zdolności kredytowej to od razu wpakowałeś się w kredyt hipoteczny?
Polecam zanim się złoży winę na polityków, kolesiostwo, zły układ gwiazd to najpierw sprawdzić czy w tym wszystkim nie ma własnej winy.
@ciomak12 Zdajesz sobie oczywiście sprawę, że gro ludzi pracujących ma właśnie "niskie" kwalifikacje i to ich praca pozwala funkcjonować tym na górze? Czy to, że ktoś zamiata ulice czy sprzedaje ziemniaki na bazarku (które codziennie kupują ci "mądrzy") nie daje mu prawa do normalnego funkcjonowania? Czy fakt posiadania niskich kwalifikacji z automatu skazuje ich posiadacza na społeczny ostracyzm i odbiera takiemu człowiekowi prawo do mieszkania we własnym domu, wyjazdu na wakacje i chodzenia w innych, niż używane, ubraniach? Weź się puknij w głowę.
@rademenes_82
"Czy to, że ktoś zamiata ulice czy sprzedaje ziemniaki na bazarku (które codziennie kupują ci "mądrzy") nie daje mu prawa do normalnego funkcjonowania?"
i tutaj pojawia sie pytanie, co to znaczy "normalne" funkcjonowanie, ta norma w kazdym kraju jest inna i zalezy od zamoznosci jego mieszkancow i co wiecej w kazdym kraju znajda sie tacy ktorych na "normalne" zycie nie stac.
@mieteknapletek Wydaje mi się, że normalne życie to takie, gdzie wypłata wystarcza na dokonanie wszystkich opłat, zrobienie zakupów w sklepie ("zwykłych" zakupów, kawałek mięsa na zupę, kiełbasy na kanapki, warzyw na surówkę) i odłożenie miesięcznie kilkuset złotych na wakacje czy tzw "czarną godzinę". To chyba nie są wygórowane żądania? Zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie mieszkał w apartamentowcu, jadł kawioru i jeździł Lexusem. Ale chyba posiadanie choćby kawalerki, zrobienie w niej wszystkich opłat i jedzenie czegoś więcej niż chińskie zupki to delikatnie mówiąc podstawy współczesnego cywilizowanego świata, w którym podobno żyjemy?
Znam osoby, które pracują po 17h w dwóch robotach. Bo muszą. Jedna pensja idzie na opłatę za wynajem i część rachunków, druga na reszte i jedzenie.
I uwierz, takie osoby by z checia coś zmieniły... ale nic nie mogą zrobic, bo bidżet przestanie się spinać.
Naprawde takich osób jest więcej niz ci się wydaje.
@rademenes_82
problem w tym ze nie mamy wystarczajacej ilosci kielbasy i miesa do zupy zeby starczylo dla kazdego, owszem mozna wprowadzic przydzial jak za komuny, gdzie mieso bylo na kartki i kazdy (w teorii) mial swoj przydzial, ale z drugiej strony czy to uczciwe zeby osoba ktora np zarabia sprzatajac, musiala isc sprzatac kowalskiemu bo u kowalskiego jeszcze nie byla, mimo tego ze nowak bylby w stanie jej zaplacic wiecej?
problem w tym ze wymagania zawsze beda rosnac, jak biednych bedzie stac na kielbase, to bogatszych na kawior. wtedy sie okaze ze to jedzenie kawioru jest normalnoscia nieosiagalna dla biednych
@ciomak12 nie mam żadnych zobowiązań dlatego sobie poszedłem... tylko jestem w stanie wyobrazić że istnieją ludzie nawet z wysokimi kwalifikacjami którzy nie mieli tle szczęścia w życiu co ja i musieli brać kredyt na studia by je skończyć bo rodzice nie dokładali im na nie, a nie każdy kierunek można skończyć z pracą dorywczą, później musieli zdobyć uprawnienia, a niestety do dość odpowiedzialnych i wymagających zawodów w naszym kraju innym zdobędziesz uprawnienia lub specjalizację zarabiasz marne grosze bo wszyscy robią łaskę że je robisz... co do kredytów to nie dziwię się że je borą zwłaszcza mieszkaniowe jeśli rata kredytu = koszty wynajmu takiego mieszkania spłacisz to masz mieszkanie...
Składam winę na polityków ponieważ nie ważne z której opcji to chodząca patologia, niemająca wiedzy o przepisach oraz mająca inteligencję oraz wiedzę o świecie poniżej przeciętnej, którzy dostali się do sejmu tylko i wyłącznie dzięki systemowi opracowanemu 30 lat wcześniej preferującym kolesiostwo...
@rademenes_82 Czy my na pewno mówimy o Polsce? Proszę określ mi co oznacza niskie kwalifikacje. Jeżeli przez to rozumiesz brak jakiegokolwiek zawodu, jakiegokolwiek wykształcenia, nałogi alkoholowe, nie możność pracy 8/10 godzin dziennie to tak uważam że przy tak "doborowych kwalifikacjach" to głównym ich problemem jest to że zmarnowali sobie życie a nie że rząd ich okrada.
Znam osoby dobrze zarabiające jako kelnerzy, kasjerzy, roznoszących towar w zalando, pakujących części samochodowe w inter parts. Sam pracuje w branży budowlanej a wcześniej pracowałem w fabrykach. I znów poznałem mnóstwo osób po zawodówkach, cze bez żadnych szkół, czy bez nawet dobrej znajomości języka polskiego które zarabiają dobre pieniądze. Moi kuzyni wiele lat pracowali jako kurierzy. Wymagania? Prawo jazdy kat. B. I potrafili wyciągać 4k na rękę.
Owszem ja skończyłem politechnikę, niedługo robię uprawnienia budowlane. To oczywiście nie jest dla każdego. Ale bycie fryzjerem, makijażystką, kasjerem, czy pracownikiem w gastronomii już jest.
Więc puknij się w głowę. Niskie kwalifikację nie oznaczają żadnego ostracyzmu czy skazywania na to że nigdy nie będziesz miał własnego mieszkania czy nie będziesz jeździł na wakacje. Natomiast jeżeli jedyne co umiesz robić to grać w gry i jarać blanty, to wybacz ale własnego mieszkania w centrum warszawy mieć nie będziesz.
@AVictor Ech. I to jest takie głupie myślenie. Skoro rata kredytu =kwocie wynajmu to wezmę kredyt. A potem zdziwko czy to frankowiczów czy to ludzi pracujących ostatnio w gastronomii i turystyce, że nagle nie ma pracy komornik wisi na karku a Ty jesteś w doopie bo jeszcze robisz uprawnienia, studiujesz, i pracujesz na 1,5 etatu.
Więc po pierwsze póki jeszcze robisz te uprawnienia czy może pracujesz na najniższym stanowisku w danej branży to warto wynajmować mieszkanie. Wtedy jak powinie Ci się noga, przyjdzie jakiś kryzys, to wypowiadasz umowę, i możesz np na kilka miesięcy wynająć coś tańszego czy nawet sam pokój w mieszkaniu. I wtedy schodzisz z kosztami życia i sobie skromnie, ale żyjesz bez długów. Też możesz elastycznie zmienić mieszkanie żeby nie dojeżdżać 1-1,5 godziny do pracy ale 15-20 minut. I zamiast wydawać 600-800zł na paliwo wydajesz 80zł na bilet miesięczny żeby podjechać dwa przystanki do pracy.
A mieszkanie/dom kupisz za 5 lat i też będzie dobrze. Bo czy spłacisz to mieszkanie mając 50 czy 55 lat to niewiele zmieni. Ale cóż, Polacy już się nauczyli co to znaczy ryzyko kursu walut. Ale jeszcze nie poznali ryzyka zmiennej stopy procentowej.
@ciomak12 O budowlance nie mam pojęcia, to się nie wypowiadam. Ale już mogę sporo powiedzieć o gastronomii bo to połowa mojego doświadczenia zawodowego (około 10 z 20 lat pracy) i jeśli mam być szczery jeszcze nie widziałem, żeby ktoś się w gastronomii dorobił. Chyba, że mówimy o dorobieniu się nerwicy i garba. Masz jednak racje, trzeba sobie odpowiedzieć, czym są niskie kwalifikacje. Mam wrażenie, że obecnie każdego pracownika handlu/usług/gastronomii uważa się właśnie za niskokwalifikowanego. Wiele razy spotykałem się z sytuacjami, gdzie klienci potrafili rzucić w stronę obsługi, że jak się nie chciało uczyć, to trzeba innym usługiwać. Żeby było śmieszniej, większość osób z jakimi pracowałem, była doskonale wykształcona, posługiwała się biegle przynajmniej jednym językiem obcym. Mieli jednak pecha, bo "nie trafili" z wykształceniem. Obecnie na piedestale są pracownicy określani mianem specjalistów, czyli specjalizowani budowlańcy, informatycy, inżynierowie. Reszta traktowana jest jak śmieci. Może nie wszędzie, ale w większości przypadków. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że również "nie trafiłem" z wykształceniem. Chciałem zostać kucharzem i zostałem. W międzyczasie dokształciłem się, wyszlifowałem język angielski, porobiłem dodatkowe kursy. Co zyskałem dzięki temu? Propozycję umowy zlecenie za 2000 netto. Dlaczego? "Bo każdy umie smażyć kotlety". Takie są realia. Miałem trochę szczęścia i przekwalifikowałem się na magazyniera. Ale nie każdy ma szczęście. A moją wymarzoną pracę, której chciałem poświęcić życie i do której przygotowywałem się przez wiele lat, wykonują studenci na śmieciówkach. Nieważne, że nie mają o tym pojęcia, że kienci się skarżą. Najważniejsze, że są tani.
Trzeba mieć niedobrze w głowie, żeby pracować cały tydzień po 13 godzin. Gdzie wtedy czas na życie? Pracuje się po to, żeby żyć, a nie żyje, żeby pracować.
@jankowskijan nie ma czasu na życie nie ma problemu ;)
Jest bardzo dużych różnych powodów. Najczęściej sa one finansowe - jeśli ktokolwiek mlody chce mieszkać nie u rodziców, nie ma wyjścia, tylko wynajem - na własne go nie stać.
Ja na przykład dużo bardziej wolę siedzieć w pracy niż w domu. Bo w domu za dużo wolnego czasu i... złe myśli przychodzą. W pracy chociaż ktoś docenia, że jestem.
@jankowskijan Właśnie przez takich ludzi, trzeba pracować po 13h. Przychodzi taki dziamdzioł do pracy i ja nie będę tego robić i tego, to jest za trudne, to jest nie fajne, a mi się należy, przecież nic nie umiem to muszę dostać godziwą wypłatę! PAMIĘTAJMY, że na każdego takiego nieroba, muszą pracować inni ludzie. Przykład: Pracuje w firmie 5 osób, aby wykonać dzienną pracę potrzeba 30 godzin roboczych. Trafiają się dwie takie melepety i oprócz narzekania, że nie ma bananowych czwartków nie robią nic... Jak łatwo obliczyć 3 osoby muszą zostać dłużej w pracy i ją wykonać, czyli 10h w robocie... Można powiedzieć, że nie muszą zostać ... Ale problem pojawia się taki, że jeżeli ktoś nie wykona tej pracy, to nie będzie pieniędzy na wypłaty. No chyba proste.
Noo... bardzo dlugo pracowałem po 12+h dziennie 6 dni w tygodniu.
Teraz, po zmianie pracy, w nowej nie pozwalają, i trochę mi tego brakuje...
@Cylindryk naucz się żyć
@Cylindryk Biedny z Ciebie niewolnik. Ale cóż, masz prawo. To swoje życie marnujesz.
@Albert_Einstein Nie oceniaj go tak surowo! Czasem faceci zamiast dostać depresji uciekają w pracoholizm.
@Jeremi978 Może faktycznie. Jeśli tak to przepraszam. Może też być tak, że z jakiegoś powodu potrzebuje kasy. Sory, jeśli Cię uraziłem.
Cóż, prawdą jest, w starej robiłem na czarno, za mniejsza stawke niż obecnie.
Teraz umowa o pracę, wyższa stawka, ale i mniej godzin. Na tyle, że... za dużo czasu siedzę w domu. Co biorąc pod uwagę, że nie mam rodziny (poza babcią, której coraz gorzej na głowę, i robi trochę piekło z życia... )ni znajomych.. wolałbym ten czas spędzać w pracy. Wtedy przynajmniej ktoś to docenia i komuś faktycznie potrzebny jestem.
@Bihar czyli co? Jak ty się upijać co tydzień w trupa? Nie, dziękuję.
Nie mam nikogo poza babcią.
Dużo lepiej się czuję w oracy niz w domu. Wtedy przynajmniej ktoś docenia, ktoś pogada.
Kobity nie mam. Byłem w zwiazku przez 15 lat, ale okazało się, że przez te 15 lat zawsze miała innego.
Jestem po 2 próbach. Zawsze jak siedzę w domu to sie zastanawiam, już czy nie już.
Naprawdę wolałbym móc pracować po 12h. Na tyle, ze rozglądam się za czymś na pół etatu. Lepsze to niż siedzieć w domu i "żyć".
@albert_einstein
Nie marnuje. Alternatywą jest sznurek.
@Cylindryk Pogadajmy. Wszystko u Ciebie ok? Mogę Ci jakoś pomóc?
@Cylindryk To postaraj się coś zmienić. Ewentualnie zarobione pieniądze przeznacz na jakąś terapie. Na emeryturę pewnie też nie pójdziesz, bo się zanudzisz, w sumie to jest Twoje życie. Mimo wszystko powodzenia życzę;)
@albert_einstein Nie, nie i nie.
Chyba że znasz jakieś samotne kobiety w okolicach trzydziestki w okolicach stolicy, poszukujacych faceta.
@Cylindryk Jestem z Wielkopolski, nie znam.
Mój kuzyn z Krakowa znalazł żonę na Tinderze, czaisz. Fajna leska, serio.
@albert_einstein - na razie powiedziałbym, jest 10 do 3 od randomowych internetowych ludzi przeciw Tinderowi... ot, taka ciekawostka.
Mi od pól roku nikogo nie sparował, by móc cokolwiek gadać.
Swego czasu w Martesie w Warszawie pracowałem cztery dni po 12h i miałem dość. powiedziałem kierowniczce,że mogę obsługiwać na sklepie ludzi ale nie będę siedzieć na kasie.
Wyjątkowo wtedy robiłem 4×12 bo zamieniłem się dniówkami z kumplem z pracy.
Po takim maratonie nigdy więcej tak nie robiłem.
Uważam, iż nikt nie powinien chodzić do pracy na etacie. Poważnie mówię!
Niech każdy pracuje na zasadzie własnej firmy i sam rozlicza sobie ZUS, podatki, urlopy, według uznania. Każdy może wtedy ustalić stawkę za jaką będzie świadczył swoje usługi pacy, oraz w jakie dni i po ile godzin może pracować.
@elefun nie rozumiem czemu cię minusują ;D czyżby im się nie chciało januszowac i zarabiać miliony pracując po 8 godzin poniedziałek piątek i mieć wolne weekendy i żeby ich stać było na wszystko i zatrudniać ludzi po 15 ziko na czarno haha
Nie rozumiem tego waszego krytykowania i obrażania ludzi którzy pracują dłużej niż 8 godz. dziennie. Rozumiem że chodzicie do pracy z przymusu i każda minuta ponad obowiązkowy czas jest dla was nie do zaakceptowania? Można krytykować osobę która ma stałą pensję a klepie nadgodziny za free. Wtedy faktycznie jest frajerem dającym się wykorzystywać. Ale jeżeli lubi swoją pracę, w niczym mu to nie koliduje a przy okazji może trochę więcej zarobić to czemu miałby tego nie robić? Ja osobiście płacone mam z przerobu i nie raz zdarzało mi się pracować po 10-12 godzin. Czasem nawet przez miesiąc lub dwa. Lubię swoją pracę, wiązało się to ze sporymi dochodami a na życie osobiste też znalazła się chwila. Więc może nie przesadzajmy.
pracuje na kontraktach jako elektryk 6 dni w tygodniu po 12 h przez 2 miesiące a bywało tak że przez 35 dni miałem 580 godzin na time sheetcie. Myślę że do wszystkiego da się przyzwyczaić kwestia motywacji