Robisz dokładnie tak samo szkodliwą propagandę, jak przeciwna strona.
Owszem, całkiem możliwe że więcej skuwysyństwa spotka cię ze strony standardowo wyglądających ludzi, niż ze strony kolorowych dziwaków, ale to w żadnym wypadku nie wynika z tego, jak ci ludzie wyglądają, prędzej to, jak wyglądają, może wynikać z tego, jakie mają wnętrze, przy czym nadal nie z tego, czy są dobrzy lub źli, tylko z tego, co ich w życiu spotkało, co przeżyli, jak ich to ukształtowało a dopiero to wynika z tego, czy są dobrzy czy źli, dokładnie w takim samym stopniu, jak z tego, czy są odważni czy wycofani, czy byli wspierani czy demotywowani przez rodzinę, otoczenie, czy mieli problemy czy łatwe życie itd. itd
Np dobra i wrażliwa osoba, po spotkaniu z traumą, wykorzystaniu przez kogoś, może zaszyć się w swoim małym świecie i rekompensować sobie kompleksy i poczucie niskiej wartości właśnie dziwacznym wyglądem, ale to nie znaczy, że ów wygląd czyni ją lepszą osoba albo że o czymkolwiek świadczy.
@7th_Heaven "dziwaczny" wygląd nie wyprowadzony do poziomu ekstemum występuje w rodzinie, która wspiera dziecko i je akceptuje. W nieakceptującej wobec nietolerancji ze strony rodziców następuje albo bunt i wyprowadzenie indywidualności do ekstremum, albo - zniszczenie indywidualności. Ta pierwsza kategoria ma dobre wzorce. Ta druga - rzeczywiście, traumy i rekompensuje kompleksy. Trzecia - jest siedliskiem kompleksów i często wygląda to tak, że masz "ja nie mogłem, to czemu on ma móc? Też musi się dopasować!", albo zostaje im lęk przed innością.
Są też osoby, które "dopasowują się" same i tak wyrażają własne ja. I to będą "normalne osoby", ale... włączyłabym je do pierwszej kategorii. Były akceptowane, z reguły inność nie wywołuje lęku jeżeli rodzice go nie wywołują.
To, jak wyglądasz nie świadczy kim jesteś, ale jest efektem tego kim jesteś.
@Cascabel zgadza się, dobrze rozwinęłam to co miałam na myśli. Nie skupiałam się na szczegółach, podałam tylko jeden luźny przykład bez zgłębiania psychologii bo nie o to chodzi w moim komentarzu :) dzięki za doprecyzowanie tak czy owak
Może to wynikać z ich podejścia do życia.
Ktoś o nieszablonowym wyglądzie jest raczej indywidualista i osobą skłonną do działań nieszablonowych. A społeczny ostracyzm powoduje, że jest bardzie współczujący.
Z kolei ktoś standardowy, może za przeciętnym strojem ukrywać lęk przed otoczeniem, niechęć do wychylania się i potrzebę ukrycia się wśród innych, takich samych.
Trzecią grupą, o której nie wspomniałeś są hałaśliwe, chamskie prymitywy, które też są nieszablonowe, ale normalny człowiek omija je szerokim łukiem...
Temat jest o wiele bardziej skomplikowany, niż cała ta "historyjka".
Skoro nie szata zdobi człowieka, to gość w garniturze może być zarówno dobry, jak i zły - podobnie kobieta z tatuażami itd.
Sprzeczny demot... Najpierw wzmianka, by nie sądzić po pozorach, nie oceniać po wyglądzie, po czym w opisie sugestia, że ci "dobrzy" to głównie ci wyróżniający się stylem. Cóż, osobiście mam odmienne doświadczenia z tymi "dziwnymi", co nie oznacza, że od razu skreślam całą grupę, czy tworzę regułę.
Zwykła statystyka. Tych "dziwnych" jest mniej tych "normalnych" więcej więc statystycznie jeśli co setny jest wredny to jest dużo większa szansa na to, że to będzie ten "normalny".
Może po prostu odrzuceni (we własnej wyobraźni) uznali takiego osobnika za swojego. I wiadomo, swoim się pomaga, obcym nie - każda grupa tak funkcjonuje.
Może, gdyby utrzymywać normalne relacje z własnym otoczeniem, to to otoczenie by chętniej pomagało? Tak działają zachowania społeczne, niezależnie od gatunku.
@jjac zgadza się. Moja koleżanka z klasy w liceum zadawała się z tzw "metalami" i nie mogła wyjść z zachwytu jacy to wspaniali ludzie, jak się na wzajem wspierają, pomagają sobie, jakby są madrzy i dobrzy, i ja wierzę że dla niej byli, na prawdę mówiła szczerze, ale nie zmienia to faktu, że starszy pan mieszkający w sąsiedztwie ich miejscówki do chlania jabcoków miał pomazane elewacje jakimiś wulgarnymi rysunkami i stos butelek w ogrodzie. Osobiście nie widzę w tym nic godnego pochwały.
@7th_Heaven pozostaje też kwestia, czy jako pomoc oczekujemy "podzielenia się kompotem" (nie, nie tym od babci), czy "wejścia jako poręczyciel w kredyt mieszkaniowy".
Po prostu jak ktoś umie utrzymywać relacje, to jednak bliżsi pomogą bardziej, niż obcy.
Robisz dokładnie tak samo szkodliwą propagandę, jak przeciwna strona.
Owszem, całkiem możliwe że więcej skuwysyństwa spotka cię ze strony standardowo wyglądających ludzi, niż ze strony kolorowych dziwaków, ale to w żadnym wypadku nie wynika z tego, jak ci ludzie wyglądają, prędzej to, jak wyglądają, może wynikać z tego, jakie mają wnętrze, przy czym nadal nie z tego, czy są dobrzy lub źli, tylko z tego, co ich w życiu spotkało, co przeżyli, jak ich to ukształtowało a dopiero to wynika z tego, czy są dobrzy czy źli, dokładnie w takim samym stopniu, jak z tego, czy są odważni czy wycofani, czy byli wspierani czy demotywowani przez rodzinę, otoczenie, czy mieli problemy czy łatwe życie itd. itd
Np dobra i wrażliwa osoba, po spotkaniu z traumą, wykorzystaniu przez kogoś, może zaszyć się w swoim małym świecie i rekompensować sobie kompleksy i poczucie niskiej wartości właśnie dziwacznym wyglądem, ale to nie znaczy, że ów wygląd czyni ją lepszą osoba albo że o czymkolwiek świadczy.
@7th_Heaven "dziwaczny" wygląd nie wyprowadzony do poziomu ekstemum występuje w rodzinie, która wspiera dziecko i je akceptuje. W nieakceptującej wobec nietolerancji ze strony rodziców następuje albo bunt i wyprowadzenie indywidualności do ekstremum, albo - zniszczenie indywidualności. Ta pierwsza kategoria ma dobre wzorce. Ta druga - rzeczywiście, traumy i rekompensuje kompleksy. Trzecia - jest siedliskiem kompleksów i często wygląda to tak, że masz "ja nie mogłem, to czemu on ma móc? Też musi się dopasować!", albo zostaje im lęk przed innością.
Są też osoby, które "dopasowują się" same i tak wyrażają własne ja. I to będą "normalne osoby", ale... włączyłabym je do pierwszej kategorii. Były akceptowane, z reguły inność nie wywołuje lęku jeżeli rodzice go nie wywołują.
To, jak wyglądasz nie świadczy kim jesteś, ale jest efektem tego kim jesteś.
@Cascabel zgadza się, dobrze rozwinęłam to co miałam na myśli. Nie skupiałam się na szczegółach, podałam tylko jeden luźny przykład bez zgłębiania psychologii bo nie o to chodzi w moim komentarzu :) dzięki za doprecyzowanie tak czy owak
Ogólnie zgadzam się z tym wpisem i w życiu staram się trzymać z dala od "wzorów wszelkich cnót" pouczających innych, jak mają żyć.
Ale skąd autor wie, że ktoś jest BDSM? Chwali się wszystkim czy jak?
@El_Polaco bo to tekst wymyślony na potrzeby a) wrzutki na kościół b) pokazania że lgbt i inne odmieńce są super.
Może to wynikać z ich podejścia do życia.
Ktoś o nieszablonowym wyglądzie jest raczej indywidualista i osobą skłonną do działań nieszablonowych. A społeczny ostracyzm powoduje, że jest bardzie współczujący.
Z kolei ktoś standardowy, może za przeciętnym strojem ukrywać lęk przed otoczeniem, niechęć do wychylania się i potrzebę ukrycia się wśród innych, takich samych.
Trzecią grupą, o której nie wspomniałeś są hałaśliwe, chamskie prymitywy, które też są nieszablonowe, ale normalny człowiek omija je szerokim łukiem...
Temat jest o wiele bardziej skomplikowany, niż cała ta "historyjka".
Skoro nie szata zdobi człowieka, to gość w garniturze może być zarówno dobry, jak i zły - podobnie kobieta z tatuażami itd.
Tak rodzą się stereotypy... Ktoś coś zauważył i uznał za normę.
Sprzeczny demot... Najpierw wzmianka, by nie sądzić po pozorach, nie oceniać po wyglądzie, po czym w opisie sugestia, że ci "dobrzy" to głównie ci wyróżniający się stylem. Cóż, osobiście mam odmienne doświadczenia z tymi "dziwnymi", co nie oznacza, że od razu skreślam całą grupę, czy tworzę regułę.
Zwykła statystyka. Tych "dziwnych" jest mniej tych "normalnych" więcej więc statystycznie jeśli co setny jest wredny to jest dużo większa szansa na to, że to będzie ten "normalny".
A kierowca autobusu do ktorej grupy sie zalicza?
Może po prostu odrzuceni (we własnej wyobraźni) uznali takiego osobnika za swojego. I wiadomo, swoim się pomaga, obcym nie - każda grupa tak funkcjonuje.
Może, gdyby utrzymywać normalne relacje z własnym otoczeniem, to to otoczenie by chętniej pomagało? Tak działają zachowania społeczne, niezależnie od gatunku.
@jjac zgadza się. Moja koleżanka z klasy w liceum zadawała się z tzw "metalami" i nie mogła wyjść z zachwytu jacy to wspaniali ludzie, jak się na wzajem wspierają, pomagają sobie, jakby są madrzy i dobrzy, i ja wierzę że dla niej byli, na prawdę mówiła szczerze, ale nie zmienia to faktu, że starszy pan mieszkający w sąsiedztwie ich miejscówki do chlania jabcoków miał pomazane elewacje jakimiś wulgarnymi rysunkami i stos butelek w ogrodzie. Osobiście nie widzę w tym nic godnego pochwały.
@7th_Heaven pozostaje też kwestia, czy jako pomoc oczekujemy "podzielenia się kompotem" (nie, nie tym od babci), czy "wejścia jako poręczyciel w kredyt mieszkaniowy".
Po prostu jak ktoś umie utrzymywać relacje, to jednak bliżsi pomogą bardziej, niż obcy.