Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar PMY
+2 / 10

A Ty to z tych, którzy by w dalszym ciągu chcieli dyktatury proletariatu. To już przerabialiśmy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar YszamanY
0 / 6

bredzisz synek,rozumiem że marzyły ci się płonące stosy ,kompromis, oddajemy włądze, nic nam nie robicie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
0 / 6

@YszamanY jakie oddajecie władzę? Chyba podzielmy się wiedzą?
Właściwie to nie wiem o co chodzi autorowi, bo Janusze biznesu pojawili się po okrągłym stole, natomiast faktem jest, że powinniśmy zrobić jak Czesi czyli zakaz zajmowania stanowisk publicznych przez "komunikatów" tylko tyle i aż tyle, a dzięki temu uniknęlibyśmy wielu trupów w szafie, Macierewicza, zapewne partia PiS jaką znamy teraz w tej formie nigdy by nie powstała, zresztą tak samo jak PO. I przede wszystkim SLD to mogła być partia lewicowa której liderami nie byłyby stare betony partyjne, a ludzie młodzi jak np. Zandberg.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar YszamanY
0 / 6

@Tibr być może, masz wehikuł cofnij się w czasie i popraw to. ciągle tylko grzebiemy się w przeszłości, było i już się nie odstanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Tibr
-2 / 4

@YszamanY nie obronił chodzi, ale o nazwanie rzeczy takim jakim są, nie było żadnego oddajemy wam władzę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Banasik
-1 / 5

Nie masz pojęcia o temacie, dzieciaku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E El_Polaco
0 / 0

Moim zdaniem problem leży gdzie indziej. Realia gwałtownie się zmieniały, a nikt przy władzy nie miał pojęcia, jak naprawdę wygląda kapitalistyczna gospodarka. Do tego część brała w łapę od zagranicznych korporacji albo od polskich "przedsiębiorczych ludzi".

W najwyższych kręgach władzy nie było nikogo, kto naprawdę znał się na gospodarce i miał jakichś całościowy plan reform gospodarczych w Polsce. Do tego cały czas bardzo naiwnie postrzegano zachód, nie rozumiano zasad wolnorynkowej konkurencji i słuchano doradców pracujących dla prywatnych korporacji. Jak już chcieli zatrudnić kogoś z zagranicy, to trzeba było przyjrzeć się jego dokonaniom w zakresie ratowania gospodarki jakiegoś państwa. W Polsce głównym doradcą był Jeffrey Sachs, który wcześniej opracował plan reform gospodarczych w Boliwii, niezbyt udany.

Jak sprawy zaczęły iść źle, to zaczęły się wycieczki osobiste i wzajemne oskarżenia i niestety mamy to do dziś. Nikomu nie przyszło do głowy, żeby przyznać publicznie, że idzie źle, bo zwyczajnie się na tym nie znamy. Gdyby to zrobili i próbowali zatrudnić prawdziwych fachowców jako doradców i zmienić cały plan i kierunek reform, zamiast szukać winnych z imienia i nazwiska i ich obarczać winą za wszystkie porażki, sprawy miałyby się inaczej.

A byli fachowcy, którzy ostrzegali, że to nie tak powinno być. Było wiele projektów i analiz przygotowanych przez polskich ekonomistów, gdzie wytykali błędy i zagrożenia wynikające z tak przeprowadzonej transformacji i prywatyzacji, i proponowali konkretne rozwiązania, ale politycy zajęci wzajemnymi oskarżeniami, nie poświęcali temu uwagi. Zamiast tego były teorie o powrocie komuny, o komunistach, którzy cały czas pociągają za sznurki, lista Macierewicza itp.

Jeśli ktoś chce wiedzieć więcej na temat różnych projektów i analiz, które de facto za darmo tworzyli polscy ekonomiści i przedstawiali kolejnym ekipom rządzącym, to polecam "Patologię Transformacji" Witolda Kieżuna. Tak na marginesie, to w dziewięćdziesiątych Czechom wiele rzeczy wyszło lepiej, bo ich premier, Vaclav Klaus, był z wykształcenia ekonomistą. A w Polsce?

Wałęsa - elektryk

Geremek -historyk

Mazowiecki - humanista, publicysta

Kaczyński - zdaje się, że prawnik bardzo biegły w kwestii funkcjonowania państwa socjalistycznego, nie kapitalistycznego.

Olszewski, którego wielu uważa za bohatera - prawnik.

Wśród najważniejszych osób w państwie nie było nikogo, kto miał konkretne pojęcie o funkcjonowaniu gospodarki, a pieczę nad reformami powierzono Balcerowiczowi, który nie miał żadnego praktycznego doświadczenia w zarządzaniu czymkolwiek. To musiało pójść źle i poszło. Jedynie w czasach rządów SLD, 1993-1997, zatrudniono Kołodkę, ekonomistę, który starał się, żeby Polacy nie odczuli skutków transformacji aż tak dotkliwie, żeby mniej uderzyło po kieszeni. Ale jakiegoś całościowego planu dla gospodarki nie było. A potem znowu przyszła prawica i Balcerowicz i cyrk zaczął się od nowa.

Tak odnośnie poglądów autora tego demota. Pamiętam, że na początku transformacji rodzicom często brakowało kasy i kilka dni przed wypłatą zawsze oddawałem im swoje drobne (tzw kieszonkowe), bo brakowało na jedzenie. Jak zaczęli rządzić postkomuniści, po jakimś czasie zaczęło starczać ich wypłat i mogłem wydawać swoje kieszonkowe, na co chciałem. Potem do władzy doszła prawica i znowu się zaczęło.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem