@Anonim_Gall Ale nawet zakładając, że zrezygnuje z palenia i rzuci - nie zmieni to znacząco jego pozycji majątkowej. I na zakup mieszkania nadal nie będzie go stać. Nadal będzie biedakiem, tylko tyle, że zdrowszym.
@Wolfi1485 -- Nie tylko tyle, że zdrowszym. Jeżeli zarabia tylko "na styk", to dodatkowe kilka stów miesięcznie, to jest bardzo duża różnica w budżecie. Większość palaczy spala średnio jedną paczkę papierochów dziennie. Papierosy już dość dawno kosztowały ok.10-12 zł, a teraz pewnie więcej. Licząc nawet po 10 zł, to są 3 stówy miesięcznie. Sądzę, że teraz jest to znacznie więcej. To nadal nie wystarczy na mieszkanie, ale już znacząco zmienia sytuację materialną. Znam kilka osób, które rzuciły palenie nie ze względów zdrowotnych, ale właśnie finansowych.
@Wolfi1485 Błędne podejście. Zbędne wydatki to zbędne wydatki. Równie dobrze można powiedzieć - co będę do Biedronki jeździł, kupię kawę w osiedlaku - co z tego, że 2 razy drożej, i tak nie zmieni to mojej pozycji majątkowej. I tak ze wszystkim.
Bez nawyku racjonalizacji wydatków można zarabiać kilkanaście tysięcy i nie stykać się do pierwszego niczego trwałego nie kupując. A można zarabiać 3000 i przy ścisłym reżimie tysiaka miesięcznie odkładać. Znam oba typy ludzi.
@Wolfi1485 No niekoniecznie.
Jest ten legendarny żart o kosztach palenia, w którym na koniec pada to idiotyczne pytanie "gdzie jest Twoje Porsche?".
No, więc ustalmy sobie, że puenta tego żartu nie polega na tym, że na Porsche by nie starczyło, tylko bardziej odnosi się do problemu, przez który generalnie ludzie się nie bogacą.
Bo, jeśli ktoś faktycznie przepala rocznie kilka tysięcy, a jednocześnie narzeka, że na nic go nie stać to coś jest grubo nie tak z umysłem takiego człowieka.
Jednocześnie krążą wśród tych ludzi jakieś głupie wymówki w stylu "palę, bo co innego mi pozostało", "lubię dobrze zjeść, bo to jedyne co mi zostało", "piję, bo..." i tak dalej, i tak dalej... ludzie przepalają, przejadają i przepijają mnóstwo hajsu, którego im potem brakuje i jakby zupełnie pozbawieni logicznego myślenia stwierdzają, że to wszystko wina braku hajsu.
Logika zatem nakazuje stwierdzić, że brakuje im hajsu, bo... brakuje im hajsu.
@Iasafaer Syty glodnego nie zrozumie. Kilkaset zl w te czy w tamta, jak ktos ma pieniedzy w miesiecu na styk, nie robi roznicy, bo jak nie kupi papierosow, to pojdzie do dentysty, do ktorego juz dawno powinien isc. Jak nie dentysta, to przyjda inne wydatki. Jak ktos ma pieneidzy na styk, to te kilkaset zl naprawde nie robi roznicy. Przykladowo, paczka papierosow wystarcza mi na 2 dni, kosztuja mniej niz 20zl. Czyli wydaje miesiecznie troche mniej niz 300zl na papierosy. To wg Ciebie duzo? Moze uda sie odlozyc z tego co miesiac 100zl. Policzysz, za ile lat bedzie mnie stac na wklad wlasny? No wlasnie. Zeby odkladanie na mieszkanie mialo sens, to musi to byc przynajmniej 500zl miesiecznie, zeby po 15 latach miec w miare sensowny wklad wlasny. Po prostu, aby w tym kraju godnie zyc i moc planowac zalozenie rodziny, trzeba zarabiac co najmniej 5 tys zl netto. Inaczej to jest wegetacja i skazywanie na nia dzieci. I naprawde, wydawanie miesiecznie na przyjemnosci 300zl to jest nic. Zyjac na styk, nigdy nic nie odlozysz, bo nie bedziesz mial z czego. Chodzi mi o zycie normalne, nie ponad stan. Odkladac mozna jedynie, jak mamy z czego.
@Maja123456 Jaki syty? Czy ja jestem bogatszy od Ciebie?
Nie potrafisz odłożyć 100zł, 300zł, nie będziesz potrafiła 500 i 1000 odłożyć. Bo to co tu napisałaś to typowy biedamental, że tak się kolokwialnie wyrażę.
Jednocześnie przemycasz między wierszami jakże znamienną postawę, w której oczekuejsz, że to inni urządzą życie finansowe za Ciebie.
Najczęściej jest tak, że bogactwo zaczyna się od właściwych nawyków. Nie rozumiesz po prostu, że nawyk odkładania tych nawet z pozoru drobnych pieniędzy nie polega na tym, by to właśnie z nich uzbierać na dom i jacht. To chodzi o pewną zasadę, która w dłuższej perspektywie zmienia całkowicie podejście do życia.
Żyjesz od 1 do 1, mając - jak to określiłaś - hajsu na styk. Jednocześnie jeszcze bardziej te sytuację pogarszasz, no skoro kasy jest na styk to te 300zł, a pewnie i więcej ostatecznie (bo dojdą inne przyjemności) i się okaże, że nawet z mizernej pensji mogłabyś więcej, niż Ci się wydaje.
Ale tu dochodzi inny aspekt. Wmawiasz sobie przecież, że "to jedyna przyjemności, na którą Cię stać". I tu jest kolejny pies pogrzebany. Syndrom ofiary, ofiary systemu, przegrana w umyśle nastąpiła już dawno temu. Teraz tylko żyjesz, palisz i liczysz...w sumie na co? Na wygraną w totka? W sensie...poddałaś się już? Na zasadzie, że jak nie wydarzy się jakiś cud to będziesz tak z tą paczką fajek do usranej śmierci, wmawiać sobie, że "to jedyne co mi zostało"?
@Maja123456, podpisuję się pod słowami @Iasafaer - "Najczęściej jest tak, że bogactwo zaczyna się od właściwych nawyków..."
"Po prostu, aby w tym kraju godnie zyc i moc planowac zalozenie rodziny, trzeba zarabiac co najmniej 5 tys zl netto..."
Ani ja ani moja żona nie zarabiamy 5 tys. zł netto. Ale razem 8. Wystarczy nam na spłatę kredytu, utrzymanie 2 córek i wcale nie uważam, że moje życie to "wegetacja i skazuję na nią dzieci".
Paczka fajek na dzień =20zł 30x20zł = 600zł za miesiąc
Dwa piwa na dzień 2x5 zł =10zł 10x30dni = 300zł/miesiąc
Butelka wózki na weekend. 4x30zł = 120z/miesiąc
Suma 1020zł miesięcznie - już jest tysiak na wynajem. Jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia na sobotę i masz 2000 na miesiąc - da się już wynająć fajne mieszkanie, lub nawet spłacać kredyt na kawalerkę.
@elefun może także żreć szczaw, kąpać się i prać w rzece a na noc zapalać świeczki, odmawianie sobie wszystkiego żeby tylko mieć gdzie mieszkać to nie rozwiązanie
@Master_Yi Nie mówię o odmawianiu sobie "wszystkiego", ale fajki, wóda i piwsko nie jest produktem pierwszej potrzeby. Mam takiego znajomego - obydwoje z żoną palą, piją okazjonalnie, ale piwka codzinnie. Sam mówił, że co miesiąc wydają ok 2,5-3 tys na używki. sorki, ale niech później nie narzeka, że go nie stać na samochód. Z taką kasę, może spokojnie spłacać mieszkanie, lub fajny samochód, lub zafundować sobie mega fajne wakacje.
@mrokis Sporo. Nie mam kredytów i nie narzekam ;) Licząc chociażby ostatnie 20 lat, po średnio 20 tyś zaoszczędzone rocznie na używkach. Policz sobie. Oczywiście niech każdy wydaje na co chce, ale niech później nie płacze w demotach, że żadna rozsądna dziewczyna go nie chce, czy nie stać go na mieszkanie.
@Master_Yi
przegrywy to osoby, które swoje niepowodzenie tłumaczą właśnie tym, że nie urodzili się w bogatej rodzinie. Jest to kolejna z wymówek, które sobie wymyślają. Od wczesnej młodości żył taki jeden z drugim chwilą, niczego się nie uczył, niczym się nie interesował. I nagle zonk - dorosłość. I co tu robić? A no szybko iść na etat do kogoś, kto się uczył i interesował czymś na czym dziś zarabia. Ale nie powie znajomym że był leniem tylko że się źle urodził. A znajomi mu przytakną bo dokładnie tak samo jak on nie o taką Polskę nic nie robili :]
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2022 o 12:30
@rentier ty ślepy jesteś? czy tylko udajesz? widzisz co się dzieje na rynku mieszkaniowym i kredytów? dorobienie się własnego mieszkania od 0 dla samotnego faceta jest niewykonywalne
@Master_Yi
więc wynajmujesz i w między czasie kombinujesz jak się z biedy wyrwać tj. na czym się znasz, czy można na tym zarobić, a jeśli nie na tym, czego możesz się nauczyć żeby na tym zarabiać, czy to da się sprzedać tylko lokalnie, może w całej PL, a może na całym świecie, aby budząc się rano sprawdzać ile się zarobiło jak się spało. Wierz mi, da się :-)
@mudamudamuda
czas to najlepsza wymówka, żeby czegoś nie robić. Nie ma sensu rozwijać firmy bo potrwa to 5, 10 może 20 lat. Po co mi wtedy pieniądze, ja chce już :D Lepiej iść na łatwiznę zwaną etatem, kasa jest od razu. A potem ojeju dlaczego ten czy tamten ma pieniądze? Dlaczego ludzie mają nowe mercedesy, porsche czy ferrari (tak jeżdżą takie po drogach) a mnie ledwo stać na używkę? Jak somsiad kupił wille z basenem za gotówkę a mi kredytu odmawiają :(
@rentier problem w tym, że tutaj akurat czas jest kwestią kluczową, bo młode, bezdzietne kobiety nie będą zainteresowane 35-letnim starcem, a w samotne matki ładują się tylko idioci bez godności.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
6 lipca 2022 o 8:18
A kiedy chcesz kupić bez kredytu, za gotówkę : odkładasz w rok powiedzmy 50 tys. zł. Myślisz sobie : no za 5-6 lat może będzie mnie stać na małą kawalerkę albo domek 50 m2. A tu się okazuje, że odłożyłeś 50 tys. zł w rok a cena lokalu/domu wzrosła o 60 tys. zł w rok. I w sumie masz mniej niż miałeś przed odkładaniem :D Skoro odkładanie relatywnie dużej kwoty co miesiąc niewiele daje, kredyty są nieopłacalne i nie masz zdolności, to jakim niby cudem ktoś zarabiający netto 7-8 tys. zł może mieć dom/mieszkanie? Najgorsze jest to, że tak jest praktycznie wszędzie. A potem dziadek/babcia mówią : no ja w Twoim wieku to miałam już 4 dzieci. To ja wtedy się pytam, ile SWOICH pensji wydała na dom/mieszkanie. I nagle nastaje cisza. Bo się okazuje, że mieszkanie albo jest ze spadku, albo z pracy albo cisnęli się po 10 osób na 3 pokojach.
@Maja123456 Nie, nie najwięcej. Najwięcej kupują Ci, którzy w nich potem mieszkają. Cytuję najnowsze statystyki: "Przedstawiciele firm deweloperskich oceniają, że obecnie ok. 30-40 proc. mieszkań nabywanych jest w celach inwestycyjnych. Bardzo wielu klientów kupuje mieszkania, które najpierw przeznacza na wynajem, ale docelowo, za kilka czy kilkanaście lat, zamieszkają w nich ich dorastające dzieci.".
30-40% to nadal znacznie mniej niż połowa.
@solarize Ale jest tendencja wzrostowa ponadto wyobraź o ile niższe byłyby ceny nieruchomści gdyby te "tylko 30% - 40%" nie zostały sprzedane jako inwestycja tylko walczyłyby o klienta który w nich zamieszka. (Jakość też byłaby lepsza bo osobę która zamierza je tylko wynajmować nie obchodzi zbytnio jakość tylko cena)
@krickin Jeśli dziecko właściciela ma tam kiedyś zamieszkać, to na pewno interesuje nabywcę jakość. Co więcej nie rozumiem tych kalkulacji - a co gdyby te 60% - 70%, które chcą mieszkać nie kupiły jednak mieszkania? Wtedy to dopiero cena by spadła. To oni napędzają wzrosty cen.
Sporo ludzi mieszka z rodzicami(albo rodzice z nimi), i jakoś znajdują sobie dziewczyny, narzeczone, żony. Potem we dwoje coś wynajmują jeśli potrzebują przestrzeni. Wykreowaliście nowy sztuczny problem.
@agronomista Jesli potrzebuja przestrzeni:D? Jak Ty to sobie wyobrazasz? Jest para, malzenstwoo i mieszka osobnno? Kazde u swoich rodzicow:D? To jest kwestia konieczna, a nie warunkowa - jesli.
@Maja123456 Gdzie ty to wyczytałaś, że każde u swoich rodziców jako małżeństwo? Bo tak jakoś nie mogę znaleźć, ale może coś przegapiłem we własnym wpisie. ;) :D
@agronomista według sondy Kantaru dla GW z 2019 mamy w Polsce wśród mężczyzn w grupie 18-30 nie mniej niż 47% inceli. Z tym, że to dalej dane zebrane CATI, co biorąc pod uwagę tendencję facetów do zawyżania swojej skuteczności seksualnej znaczy, że jest ich znacznie ponad połowa.
@agronomista "Sporo ludzi mieszka z rodzicami(albo rodzice z nimi), i jakoś znajdują sobie dziewczyny, narzeczone, żony." To Twoje slowa. Potem napisales, ze potem we dwoje cos wynajmuja, jesli potrzebuja przestrzeni:D Przepraszam, ale tak mnie to smieszy:D Przeciez to sa wlasnie Twoje slowa:D
@Xar Patrzac na realia mieszkaniowie, to praktycznie nierealne. Chyba, ze rodzice maja dom, ale malo kto ma dom. Wiekszosc ludzi kisi sie w blokach, z mala iloscia, ciasnych pokoi i dodatkowa osoba na kilka lat to problem.
@Maja123456 Ale nadal nie wynika z nich, że mają mieszkać oddzielnie jako małżeństwo. To zależy od warunków, ale są małżeństwa które mieszkają z rodzicami jednego z małżonków, są ludzie którzy wynajmują coś razem już jako narzeczeństwo, a nawet jako pary. W ogóle to zazwyczaj młodzi nie mają mieszkań na własność, a dobierają się w pary. Jak ktoś po 30 jeszcze sobie nikogo sobie nie znalazł, to raczej nie przez brak mieszania, ale masę innych powodów.
@mudamudamuda Tego to nikt do końca nie będzie wiedział. Chociaż na pewno dużo więcej niż połowa moich znajomych ze szkoły założyła rodziny. Teraz to są ludzie 30+. Jak jest u młodszych to nie mam pojęcia.
No i dobrze, ludzie niezaradni zyciowo, nie powinni miec dzieci. Zaraz dostane kupe minusow, ale pieprze to. Taka jest prawda. Zycie kosztuje. Jak kogos nie stac zeby samego siebie utrzymac to z czym do ludzi? Jaka rodzine zakaldac? Jak znajdzie sie zaraz madrala (a wiem, ze znajdzie), ktory powie, ze jak beda zarabiac razem to sobie poradza, to ja juz odpowiadam, przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia, dziecko musi byc pod czyjas opieka. Jak nie ma w podoredziu darmowej opieki, typu babcia, ciocia, to kobieta nie ma szans wrocic do pracy i zarabiac. Wiec musi wystarczyc jedna pensja. Przypominam, ze ew przedszkole, zlobek, niania, kosztuja tyle ile przecietna wyplata Polaka. Jak z jednej wyplaty 3 tys netto, maja wyzyc, ubrac sie i porobic oplaty 3 osoby?
@Maja123456 całość OK. Czepię się "przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia, dziecko musi byc pod czyjas opieka". Przedszkola są od 3 roku życia i nie kosztują majątku. Ja mam 2 córki ;-)
@RomekC Przeciez to napisalam, ze dziecko musi pod czyjas opieka przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia ( a wlasciwie to do ok 8 roku zycia, bo dopiero wtedy w miare bezpiecznie dziecko moze samo zostac w domu). Przedszkole to bycie pod czyjas opieka. Przedszkole kosztuje, wiec summa sumarum, niemal cala wyplata jednego z rodzicow, pojdzie na oplate przedszkola i dojazdy drugiego rodzica do pracy.
Gratuluje 2 corek, ale nie chce wchodzic w Twoje kwestie prywatne.
@Maja123456, Ty nie masz pojęcia o czym piszesz.
"Przedszkole kosztuje, wiec summa sumarum, niemal cala wyplata jednego z rodzicow, pojdzie na oplate przedszkola..." - Koszt pobytu dziecka w przedszkolu publicznym to 300 z hakiem - https://kobieta.onet.pl/dziecko/oplata-za-przedszkole-ile-kosztuje-pobyt-w-przedszkolu-lista-oplat/4jdrl2h
"...i dojazdy drugiego rodzica do pracy." - Co ma do rzeczy dojazd drugiego rodzica? Gdyby dziecko nie poszło do przedszkola to nie byłoby tych opłat?
@Maja123456 problem jest taki, ze tacy nieudacznicy sa zdania, ze im sie nalezy i skoro chca to musza to miec a jak samych ich na to nie stac to ma im to zapewnic panstwo. Jakbym ja chcial Porsche za 350tysiecy to jakos mi panstwo tego nie zapewni, mimo, ze moj dojazd do pracy ma wieksze znaczenie dla gospodarki niz pary nieudacznikow zyciowych, nawet robiacych za minimalna. Ale to z jakiegos powodu czesci spoleczenstwa wydaje sie, ze to ja mam oddawac czesc swoich zarobkow na pomoc tym niezaradnym
@RomekC Tak, jak dostaniesz sie do panstwowego, a tych jest malo i malo miejsc. Nie mozna byc takim optymista, "moze sie uda", bo trzeba brac pod uwage opcje pesymistyczna. Dojazd powiedzmy matki, ktora dotychczas zajmowawala sie dzieckiem, to koszty kolejne. W zaleznosci gdzie prace znajdzie, w jakiej odleglosci od miejsca zamieszkania. Jakby siedziala z dzieckiem w domu i nie pracowala, to nie byloby ani kosztow dojazdu, ani kosztow przedszkola.
"...jak dostaniesz sie do panstwowego, a tych jest malo i malo miejsc." - Skąd takie dane, @Maja123456?
"Większością (69,5%) placówek wychowania przedszkolnego zarządzały publiczne organy prowadzące." (https://przedszkola.edubaza.pl/)
"Nie mozna byc takim optymista..." - Jesteś pesymistką?
"...trzeba brac pod uwage opcje pesymistyczna." - Jasne, załóżmy, że rodzic zarabia minimalną krajową a dziecko musi iść do prywatnego, najdroższego w okolicy. Wtedy oczywiście masz rację.
"Jakby siedziala z dzieckiem w domu i nie pracowala, to nie byloby ani kosztow dojazdu, ani kosztow przedszkola." - Jasne, tylko nie o tym mowa.
BTW Masz dzieci? Chodziły do przedszkola?
@Xar Zgadza sie, dlatego sa nieudacznikami, bo nic od siebie nie daja i jada po linii najmniejszego oporu. Nie staraja sie, a jak ktos sie nie stara w zyciu, w czymkolwiek, jest dnem, a nie czlowiekiem. Dlatego uwazam, ze niemal wszystkie socjalne powinny zostac zlikwidowane. Pomoc od panstwa, czyli od nas wszystkich powinni dostawac jedynie emeryci, rencisci i osoby niepelnosprawne, bo to osoby slabe, ktore potrzebuja opieki i ochrony od nas wszystkich. Reszta sprawna, mloda, czy w wieku srednim, ma sobie radzic sama, a jak nie radzi, to juz ich problem. Inaczej wyhodujemy spoleczenstwo slabe, a wlasciwie juz hodujemy. A slabe spoleczenstwo, to slaby kraj. Rodzinom, ktore maja dzieci, a ktore na nie nie stac, powinny te dzieci byc odbierane i przekazywane do rodzin, ktore stac na ich utrzymanie. Odbierane i nigdy nie zwracane, bo jak ktos nie myslal wczesniej, nie stanie sie nagle odpowiedzialny. Socjale dla rodzin, to najgorsze co moglo powstac. Ach, nakrecilam sie, bo wkurza mnie to wszystko, po prsotu nie rozumiem, jak mozna byc czlowiekiem nieodpowiedzialnym.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 lipca 2022 o 22:55
@RomekC Nie mam dzieci, nie widze potrzeby ich posiadania, ale znam realia.
Jestem realistka, a zeby byc realista, trzeba brac pod uwage rowniez losowe pesymistyczne, zeby byc na nie przygotowanym. Wtedy czlowiek moze zostac zaskoczony jedynie optymistycznie i uwazam, ze jest to postawa odpowiedzialna. Dzieki temu, zycie mnie raczej nie zaskakuje.
"znam realia" - Wybacz @Maja123456 ale nie.
Dowód:
Cena przedszkola publicznego – 300-400 zł.
Cena przedszkola prywatnego – 500-1200 zł.
Doliczmy dojazd - 800 zł (5 km x 4 x 20 x 0,5 - paliwo na km).
To daje - 1200 publiczne i 2000 prywatne.
Zarobki średnie to 4200 netto (https://www.czerwona-skarbonka.pl/srednia-krajowa/).
Płaca minimalna to 2363 netto (https://samorzad.infor.pl/sektor/organizacja/pracownicy/5498838,3010-zl-brutto-to-netto-na-reke-236356-zl-od-1-lipca-2022-r.html).
Czyli ktoś zarabiający minimalną i dowożący dziecko 5 km do przedszkola publicznego jest ponad 1000 na plus. Nawet gdyby dał dziecko do prywatnego to i tak byłby 160 na plus. Choć nie widzę sensu dawać dziecko do prywatnego 5 km nie po drodze do pracy lub w okolicy zamieszkania.
;-)
@RomekC Trochę zaniżyłeś ceny prywatnych przedszkoli. Pewnie miałeś na uwadze tzw. pół prywatne, czyli z dopłatą z unii lub urzędu miasta. Takich nie jest bardzo wiele. Realnie w dużym mieście jest to 1300-1600zł (bo do podstawy dochodzi opłata za żarcie, jakieś wycieczki itp). Zwróć też uwagę, że czasem dzieci nie są posyłane do prywatnych przedszkoli tylko z powodu braku miejsc w publicznych. Czasem wynika to z potrzeb dziecka - np. dziecko ma mało znaczącą, niezaraźliwą chorobę, a przedszkole odmawia, bo "nie jest przystosowane" i wywalone.
No ale to tak na marginesie, bo to nie jest na temat demotywatora.
Panie o lekkich obyczajach nie mają problemu, kto z kim mieszka ;) Są tańsze i nie ma z nimi problemu. Żadnych randek, tracenia czasu, dram, tylko czysty biznes. No chyba, że ktoś jest nimfomanem, to musi być dość bogaty, żeby sprostać.
Dlaczego w naszym kraju ktoś kto zaryzykował, zainwestował swoje lub kredytowane środki w mieszkanie, wynajmuje je innym (bo przecież za darmo lub ze stratą nie będzie tego robić) przedstawiany jest jako ordynarna świnia?
Ale z palenia nie zrezygnuje ;)
@Anonim_Gall Ale nawet zakładając, że zrezygnuje z palenia i rzuci - nie zmieni to znacząco jego pozycji majątkowej. I na zakup mieszkania nadal nie będzie go stać. Nadal będzie biedakiem, tylko tyle, że zdrowszym.
@Wolfi1485 No ja wiem, taka tylko refleksja. Mógłby np. zamiast tych fajek kupować sobie zdrowsze jedzenie, ale co kto woli.
@Wolfi1485 -- Nie tylko tyle, że zdrowszym. Jeżeli zarabia tylko "na styk", to dodatkowe kilka stów miesięcznie, to jest bardzo duża różnica w budżecie. Większość palaczy spala średnio jedną paczkę papierochów dziennie. Papierosy już dość dawno kosztowały ok.10-12 zł, a teraz pewnie więcej. Licząc nawet po 10 zł, to są 3 stówy miesięcznie. Sądzę, że teraz jest to znacznie więcej. To nadal nie wystarczy na mieszkanie, ale już znacząco zmienia sytuację materialną. Znam kilka osób, które rzuciły palenie nie ze względów zdrowotnych, ale właśnie finansowych.
@Wolfi1485 Błędne podejście. Zbędne wydatki to zbędne wydatki. Równie dobrze można powiedzieć - co będę do Biedronki jeździł, kupię kawę w osiedlaku - co z tego, że 2 razy drożej, i tak nie zmieni to mojej pozycji majątkowej. I tak ze wszystkim.
Bez nawyku racjonalizacji wydatków można zarabiać kilkanaście tysięcy i nie stykać się do pierwszego niczego trwałego nie kupując. A można zarabiać 3000 i przy ścisłym reżimie tysiaka miesięcznie odkładać. Znam oba typy ludzi.
@Anonim_Gall od szlugów to się odwal XD
@Wolfi1485 No niekoniecznie.
Jest ten legendarny żart o kosztach palenia, w którym na koniec pada to idiotyczne pytanie "gdzie jest Twoje Porsche?".
No, więc ustalmy sobie, że puenta tego żartu nie polega na tym, że na Porsche by nie starczyło, tylko bardziej odnosi się do problemu, przez który generalnie ludzie się nie bogacą.
Bo, jeśli ktoś faktycznie przepala rocznie kilka tysięcy, a jednocześnie narzeka, że na nic go nie stać to coś jest grubo nie tak z umysłem takiego człowieka.
Jednocześnie krążą wśród tych ludzi jakieś głupie wymówki w stylu "palę, bo co innego mi pozostało", "lubię dobrze zjeść, bo to jedyne co mi zostało", "piję, bo..." i tak dalej, i tak dalej... ludzie przepalają, przejadają i przepijają mnóstwo hajsu, którego im potem brakuje i jakby zupełnie pozbawieni logicznego myślenia stwierdzają, że to wszystko wina braku hajsu.
Logika zatem nakazuje stwierdzić, że brakuje im hajsu, bo... brakuje im hajsu.
@Iasafaer Syty glodnego nie zrozumie. Kilkaset zl w te czy w tamta, jak ktos ma pieniedzy w miesiecu na styk, nie robi roznicy, bo jak nie kupi papierosow, to pojdzie do dentysty, do ktorego juz dawno powinien isc. Jak nie dentysta, to przyjda inne wydatki. Jak ktos ma pieneidzy na styk, to te kilkaset zl naprawde nie robi roznicy. Przykladowo, paczka papierosow wystarcza mi na 2 dni, kosztuja mniej niz 20zl. Czyli wydaje miesiecznie troche mniej niz 300zl na papierosy. To wg Ciebie duzo? Moze uda sie odlozyc z tego co miesiac 100zl. Policzysz, za ile lat bedzie mnie stac na wklad wlasny? No wlasnie. Zeby odkladanie na mieszkanie mialo sens, to musi to byc przynajmniej 500zl miesiecznie, zeby po 15 latach miec w miare sensowny wklad wlasny. Po prostu, aby w tym kraju godnie zyc i moc planowac zalozenie rodziny, trzeba zarabiac co najmniej 5 tys zl netto. Inaczej to jest wegetacja i skazywanie na nia dzieci. I naprawde, wydawanie miesiecznie na przyjemnosci 300zl to jest nic. Zyjac na styk, nigdy nic nie odlozysz, bo nie bedziesz mial z czego. Chodzi mi o zycie normalne, nie ponad stan. Odkladac mozna jedynie, jak mamy z czego.
@Maja123456 Jaki syty? Czy ja jestem bogatszy od Ciebie?
Nie potrafisz odłożyć 100zł, 300zł, nie będziesz potrafiła 500 i 1000 odłożyć. Bo to co tu napisałaś to typowy biedamental, że tak się kolokwialnie wyrażę.
Jednocześnie przemycasz między wierszami jakże znamienną postawę, w której oczekuejsz, że to inni urządzą życie finansowe za Ciebie.
Najczęściej jest tak, że bogactwo zaczyna się od właściwych nawyków. Nie rozumiesz po prostu, że nawyk odkładania tych nawet z pozoru drobnych pieniędzy nie polega na tym, by to właśnie z nich uzbierać na dom i jacht. To chodzi o pewną zasadę, która w dłuższej perspektywie zmienia całkowicie podejście do życia.
Żyjesz od 1 do 1, mając - jak to określiłaś - hajsu na styk. Jednocześnie jeszcze bardziej te sytuację pogarszasz, no skoro kasy jest na styk to te 300zł, a pewnie i więcej ostatecznie (bo dojdą inne przyjemności) i się okaże, że nawet z mizernej pensji mogłabyś więcej, niż Ci się wydaje.
Ale tu dochodzi inny aspekt. Wmawiasz sobie przecież, że "to jedyna przyjemności, na którą Cię stać". I tu jest kolejny pies pogrzebany. Syndrom ofiary, ofiary systemu, przegrana w umyśle nastąpiła już dawno temu. Teraz tylko żyjesz, palisz i liczysz...w sumie na co? Na wygraną w totka? W sensie...poddałaś się już? Na zasadzie, że jak nie wydarzy się jakiś cud to będziesz tak z tą paczką fajek do usranej śmierci, wmawiać sobie, że "to jedyne co mi zostało"?
@Maja123456, podpisuję się pod słowami @Iasafaer - "Najczęściej jest tak, że bogactwo zaczyna się od właściwych nawyków..."
"Po prostu, aby w tym kraju godnie zyc i moc planowac zalozenie rodziny, trzeba zarabiac co najmniej 5 tys zl netto..."
Ani ja ani moja żona nie zarabiamy 5 tys. zł netto. Ale razem 8. Wystarczy nam na spłatę kredytu, utrzymanie 2 córek i wcale nie uważam, że moje życie to "wegetacja i skazuję na nią dzieci".
Paczka fajek na dzień =20zł 30x20zł = 600zł za miesiąc
Dwa piwa na dzień 2x5 zł =10zł 10x30dni = 300zł/miesiąc
Butelka wózki na weekend. 4x30zł = 120z/miesiąc
Suma 1020zł miesięcznie - już jest tysiak na wynajem. Jeszcze jakieś dodatkowe zajęcia na sobotę i masz 2000 na miesiąc - da się już wynająć fajne mieszkanie, lub nawet spłacać kredyt na kawalerkę.
@elefun co to za życie? :>
@elefun palisz lub pijesz?
@elefun może także żreć szczaw, kąpać się i prać w rzece a na noc zapalać świeczki, odmawianie sobie wszystkiego żeby tylko mieć gdzie mieszkać to nie rozwiązanie
@mrokis Nie palę, nie piję.
@Master_Yi Nie mówię o odmawianiu sobie "wszystkiego", ale fajki, wóda i piwsko nie jest produktem pierwszej potrzeby. Mam takiego znajomego - obydwoje z żoną palą, piją okazjonalnie, ale piwka codzinnie. Sam mówił, że co miesiąc wydają ok 2,5-3 tys na używki. sorki, ale niech później nie narzeka, że go nie stać na samochód. Z taką kasę, może spokojnie spłacać mieszkanie, lub fajny samochód, lub zafundować sobie mega fajne wakacje.
@Master_Yi Tylko że odmawianie używek to nie tylko korzyści finansowe ale i zdrowotne
@elefun i ile zaoszczędziłeś? :)
@mrokis Sporo. Nie mam kredytów i nie narzekam ;) Licząc chociażby ostatnie 20 lat, po średnio 20 tyś zaoszczędzone rocznie na używkach. Policz sobie. Oczywiście niech każdy wydaje na co chce, ale niech później nie płacze w demotach, że żadna rozsądna dziewczyna go nie chce, czy nie stać go na mieszkanie.
Matematyka to dziwka, @elefun ;-)
Polecam sobie porównać online czynsze najmu we Wrocławiu i Leipzig - bardzo podobnych miastach. Można się nieźle zdziwić.
Trza było się urodzić w bogatej rodzinie, przegrywy są sami sobie winni, że nie umieli się dobrze urodzić.
@Master_Yi
przegrywy to osoby, które swoje niepowodzenie tłumaczą właśnie tym, że nie urodzili się w bogatej rodzinie. Jest to kolejna z wymówek, które sobie wymyślają. Od wczesnej młodości żył taki jeden z drugim chwilą, niczego się nie uczył, niczym się nie interesował. I nagle zonk - dorosłość. I co tu robić? A no szybko iść na etat do kogoś, kto się uczył i interesował czymś na czym dziś zarabia. Ale nie powie znajomym że był leniem tylko że się źle urodził. A znajomi mu przytakną bo dokładnie tak samo jak on nie o taką Polskę nic nie robili :]
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2022 o 12:30
@rentier ty ślepy jesteś? czy tylko udajesz? widzisz co się dzieje na rynku mieszkaniowym i kredytów? dorobienie się własnego mieszkania od 0 dla samotnego faceta jest niewykonywalne
@Master_Yi
więc wynajmujesz i w między czasie kombinujesz jak się z biedy wyrwać tj. na czym się znasz, czy można na tym zarobić, a jeśli nie na tym, czego możesz się nauczyć żeby na tym zarabiać, czy to da się sprzedać tylko lokalnie, może w całej PL, a może na całym świecie, aby budząc się rano sprawdzać ile się zarobiło jak się spało. Wierz mi, da się :-)
@rentier skończ pieprzyc bananowy chlopcze. ;)
@rentier ta, a jak już do tego dotrzesz to do wyboru zostają ci byłe prostytutki, byłe prostutytki z dziećmi, albo byłe psychopatki z dziećmi.
@mrokis
z góry założyłeś że mam pieniądze od rodziców... pewnie zakładasz że samemu zarobić nie można bo mierzysz ludzi swoją miarą.
@mudamudamuda
czas to najlepsza wymówka, żeby czegoś nie robić. Nie ma sensu rozwijać firmy bo potrwa to 5, 10 może 20 lat. Po co mi wtedy pieniądze, ja chce już :D Lepiej iść na łatwiznę zwaną etatem, kasa jest od razu. A potem ojeju dlaczego ten czy tamten ma pieniądze? Dlaczego ludzie mają nowe mercedesy, porsche czy ferrari (tak jeżdżą takie po drogach) a mnie ledwo stać na używkę? Jak somsiad kupił wille z basenem za gotówkę a mi kredytu odmawiają :(
@rentier problem w tym, że tutaj akurat czas jest kwestią kluczową, bo młode, bezdzietne kobiety nie będą zainteresowane 35-letnim starcem, a w samotne matki ładują się tylko idioci bez godności.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2022 o 8:18
@mudamudamuda
35 lat to nie starość a wiedzę o świecie czerpiesz chyba ze szkółki niedzielnej.
polskiego by się też nauczył to może znalazłby lepiej płatną pracę ......
A kiedy chcesz kupić bez kredytu, za gotówkę : odkładasz w rok powiedzmy 50 tys. zł. Myślisz sobie : no za 5-6 lat może będzie mnie stać na małą kawalerkę albo domek 50 m2. A tu się okazuje, że odłożyłeś 50 tys. zł w rok a cena lokalu/domu wzrosła o 60 tys. zł w rok. I w sumie masz mniej niż miałeś przed odkładaniem :D Skoro odkładanie relatywnie dużej kwoty co miesiąc niewiele daje, kredyty są nieopłacalne i nie masz zdolności, to jakim niby cudem ktoś zarabiający netto 7-8 tys. zł może mieć dom/mieszkanie? Najgorsze jest to, że tak jest praktycznie wszędzie. A potem dziadek/babcia mówią : no ja w Twoim wieku to miałam już 4 dzieci. To ja wtedy się pytam, ile SWOICH pensji wydała na dom/mieszkanie. I nagle nastaje cisza. Bo się okazuje, że mieszkanie albo jest ze spadku, albo z pracy albo cisnęli się po 10 osób na 3 pokojach.
Ale jakoś, mimo takich realiów większość Polaków mieszka na własnościowym.
Zamieszkaj z kumplem w kilkupokojowym mieszkaniu i podzielcie rachunek. Tam sprowadzajcie sobie dziewczyny.
Jakoś się ponad te 100 tys. mieszkań rocznie sprzedaje.
@Peppone Tylko komu bo coraz mniej z tych mieszkań idzie do ludzi którzy kupuja je by w nich mieszkać.
@krickin Dokladnie. Najwiecej mieszkan kupuja ci, ktorzy je potem wynajmuja i na nich zarabiaja.
@Maja123456 Nie, nie najwięcej. Najwięcej kupują Ci, którzy w nich potem mieszkają. Cytuję najnowsze statystyki: "Przedstawiciele firm deweloperskich oceniają, że obecnie ok. 30-40 proc. mieszkań nabywanych jest w celach inwestycyjnych. Bardzo wielu klientów kupuje mieszkania, które najpierw przeznacza na wynajem, ale docelowo, za kilka czy kilkanaście lat, zamieszkają w nich ich dorastające dzieci.".
30-40% to nadal znacznie mniej niż połowa.
@solarize Ale jest tendencja wzrostowa ponadto wyobraź o ile niższe byłyby ceny nieruchomści gdyby te "tylko 30% - 40%" nie zostały sprzedane jako inwestycja tylko walczyłyby o klienta który w nich zamieszka. (Jakość też byłaby lepsza bo osobę która zamierza je tylko wynajmować nie obchodzi zbytnio jakość tylko cena)
@krickin Jeśli dziecko właściciela ma tam kiedyś zamieszkać, to na pewno interesuje nabywcę jakość. Co więcej nie rozumiem tych kalkulacji - a co gdyby te 60% - 70%, które chcą mieszkać nie kupiły jednak mieszkania? Wtedy to dopiero cena by spadła. To oni napędzają wzrosty cen.
@Maja123456 odnieś do tych statystyk podanych przez @solarize, proszę :-)
Sporo ludzi mieszka z rodzicami(albo rodzice z nimi), i jakoś znajdują sobie dziewczyny, narzeczone, żony. Potem we dwoje coś wynajmują jeśli potrzebują przestrzeni. Wykreowaliście nowy sztuczny problem.
@agronomista Jesli potrzebuja przestrzeni:D? Jak Ty to sobie wyobrazasz? Jest para, malzenstwoo i mieszka osobnno? Kazde u swoich rodzicow:D? To jest kwestia konieczna, a nie warunkowa - jesli.
@Maja123456 Gdzie ty to wyczytałaś, że każde u swoich rodziców jako małżeństwo? Bo tak jakoś nie mogę znaleźć, ale może coś przegapiłem we własnym wpisie. ;) :D
@agronomista według sondy Kantaru dla GW z 2019 mamy w Polsce wśród mężczyzn w grupie 18-30 nie mniej niż 47% inceli. Z tym, że to dalej dane zebrane CATI, co biorąc pod uwagę tendencję facetów do zawyżania swojej skuteczności seksualnej znaczy, że jest ich znacznie ponad połowa.
@agronomista "Sporo ludzi mieszka z rodzicami(albo rodzice z nimi), i jakoś znajdują sobie dziewczyny, narzeczone, żony." To Twoje slowa. Potem napisales, ze potem we dwoje cos wynajmuja, jesli potrzebuja przestrzeni:D Przepraszam, ale tak mnie to smieszy:D Przeciez to sa wlasnie Twoje slowa:D
@Maja123456 bo wczesniej mogli mieszkac u ktorychs z rodzicow?
@Xar Patrzac na realia mieszkaniowie, to praktycznie nierealne. Chyba, ze rodzice maja dom, ale malo kto ma dom. Wiekszosc ludzi kisi sie w blokach, z mala iloscia, ciasnych pokoi i dodatkowa osoba na kilka lat to problem.
@Maja123456 Ale nadal nie wynika z nich, że mają mieszkać oddzielnie jako małżeństwo. To zależy od warunków, ale są małżeństwa które mieszkają z rodzicami jednego z małżonków, są ludzie którzy wynajmują coś razem już jako narzeczeństwo, a nawet jako pary. W ogóle to zazwyczaj młodzi nie mają mieszkań na własność, a dobierają się w pary. Jak ktoś po 30 jeszcze sobie nikogo sobie nie znalazł, to raczej nie przez brak mieszania, ale masę innych powodów.
@mudamudamuda Tego to nikt do końca nie będzie wiedział. Chociaż na pewno dużo więcej niż połowa moich znajomych ze szkoły założyła rodziny. Teraz to są ludzie 30+. Jak jest u młodszych to nie mam pojęcia.
No i dobrze, ludzie niezaradni zyciowo, nie powinni miec dzieci. Zaraz dostane kupe minusow, ale pieprze to. Taka jest prawda. Zycie kosztuje. Jak kogos nie stac zeby samego siebie utrzymac to z czym do ludzi? Jaka rodzine zakaldac? Jak znajdzie sie zaraz madrala (a wiem, ze znajdzie), ktory powie, ze jak beda zarabiac razem to sobie poradza, to ja juz odpowiadam, przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia, dziecko musi byc pod czyjas opieka. Jak nie ma w podoredziu darmowej opieki, typu babcia, ciocia, to kobieta nie ma szans wrocic do pracy i zarabiac. Wiec musi wystarczyc jedna pensja. Przypominam, ze ew przedszkole, zlobek, niania, kosztuja tyle ile przecietna wyplata Polaka. Jak z jednej wyplaty 3 tys netto, maja wyzyc, ubrac sie i porobic oplaty 3 osoby?
@Maja123456 całość OK. Czepię się "przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia, dziecko musi byc pod czyjas opieka". Przedszkola są od 3 roku życia i nie kosztują majątku. Ja mam 2 córki ;-)
@RomekC Przeciez to napisalam, ze dziecko musi pod czyjas opieka przez co najmniej pierwszych 5 lat zycia ( a wlasciwie to do ok 8 roku zycia, bo dopiero wtedy w miare bezpiecznie dziecko moze samo zostac w domu). Przedszkole to bycie pod czyjas opieka. Przedszkole kosztuje, wiec summa sumarum, niemal cala wyplata jednego z rodzicow, pojdzie na oplate przedszkola i dojazdy drugiego rodzica do pracy.
Gratuluje 2 corek, ale nie chce wchodzic w Twoje kwestie prywatne.
@Maja123456, Ty nie masz pojęcia o czym piszesz.
"Przedszkole kosztuje, wiec summa sumarum, niemal cala wyplata jednego z rodzicow, pojdzie na oplate przedszkola..." - Koszt pobytu dziecka w przedszkolu publicznym to 300 z hakiem - https://kobieta.onet.pl/dziecko/oplata-za-przedszkole-ile-kosztuje-pobyt-w-przedszkolu-lista-oplat/4jdrl2h
"...i dojazdy drugiego rodzica do pracy." - Co ma do rzeczy dojazd drugiego rodzica? Gdyby dziecko nie poszło do przedszkola to nie byłoby tych opłat?
@Maja123456 problem jest taki, ze tacy nieudacznicy sa zdania, ze im sie nalezy i skoro chca to musza to miec a jak samych ich na to nie stac to ma im to zapewnic panstwo. Jakbym ja chcial Porsche za 350tysiecy to jakos mi panstwo tego nie zapewni, mimo, ze moj dojazd do pracy ma wieksze znaczenie dla gospodarki niz pary nieudacznikow zyciowych, nawet robiacych za minimalna. Ale to z jakiegos powodu czesci spoleczenstwa wydaje sie, ze to ja mam oddawac czesc swoich zarobkow na pomoc tym niezaradnym
@RomekC Tak, jak dostaniesz sie do panstwowego, a tych jest malo i malo miejsc. Nie mozna byc takim optymista, "moze sie uda", bo trzeba brac pod uwage opcje pesymistyczna. Dojazd powiedzmy matki, ktora dotychczas zajmowawala sie dzieckiem, to koszty kolejne. W zaleznosci gdzie prace znajdzie, w jakiej odleglosci od miejsca zamieszkania. Jakby siedziala z dzieckiem w domu i nie pracowala, to nie byloby ani kosztow dojazdu, ani kosztow przedszkola.
"...jak dostaniesz sie do panstwowego, a tych jest malo i malo miejsc." - Skąd takie dane, @Maja123456?
"Większością (69,5%) placówek wychowania przedszkolnego zarządzały publiczne organy prowadzące." (https://przedszkola.edubaza.pl/)
"Nie mozna byc takim optymista..." - Jesteś pesymistką?
"...trzeba brac pod uwage opcje pesymistyczna." - Jasne, załóżmy, że rodzic zarabia minimalną krajową a dziecko musi iść do prywatnego, najdroższego w okolicy. Wtedy oczywiście masz rację.
"Jakby siedziala z dzieckiem w domu i nie pracowala, to nie byloby ani kosztow dojazdu, ani kosztow przedszkola." - Jasne, tylko nie o tym mowa.
BTW Masz dzieci? Chodziły do przedszkola?
@Xar Zgadza sie, dlatego sa nieudacznikami, bo nic od siebie nie daja i jada po linii najmniejszego oporu. Nie staraja sie, a jak ktos sie nie stara w zyciu, w czymkolwiek, jest dnem, a nie czlowiekiem. Dlatego uwazam, ze niemal wszystkie socjalne powinny zostac zlikwidowane. Pomoc od panstwa, czyli od nas wszystkich powinni dostawac jedynie emeryci, rencisci i osoby niepelnosprawne, bo to osoby slabe, ktore potrzebuja opieki i ochrony od nas wszystkich. Reszta sprawna, mloda, czy w wieku srednim, ma sobie radzic sama, a jak nie radzi, to juz ich problem. Inaczej wyhodujemy spoleczenstwo slabe, a wlasciwie juz hodujemy. A slabe spoleczenstwo, to slaby kraj. Rodzinom, ktore maja dzieci, a ktore na nie nie stac, powinny te dzieci byc odbierane i przekazywane do rodzin, ktore stac na ich utrzymanie. Odbierane i nigdy nie zwracane, bo jak ktos nie myslal wczesniej, nie stanie sie nagle odpowiedzialny. Socjale dla rodzin, to najgorsze co moglo powstac. Ach, nakrecilam sie, bo wkurza mnie to wszystko, po prsotu nie rozumiem, jak mozna byc czlowiekiem nieodpowiedzialnym.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 lipca 2022 o 22:55
"uwazam, ze niemal wszystkie socjalne powinny zostac zlikwidowane..." - Jest płaszczyzna, @Maja123456, w której całkowicie się zgadzamy :-)
@RomekC Nie mam dzieci, nie widze potrzeby ich posiadania, ale znam realia.
Jestem realistka, a zeby byc realista, trzeba brac pod uwage rowniez losowe pesymistyczne, zeby byc na nie przygotowanym. Wtedy czlowiek moze zostac zaskoczony jedynie optymistycznie i uwazam, ze jest to postawa odpowiedzialna. Dzieki temu, zycie mnie raczej nie zaskakuje.
"znam realia" - Wybacz @Maja123456 ale nie.
Dowód:
Cena przedszkola publicznego – 300-400 zł.
Cena przedszkola prywatnego – 500-1200 zł.
Doliczmy dojazd - 800 zł (5 km x 4 x 20 x 0,5 - paliwo na km).
To daje - 1200 publiczne i 2000 prywatne.
Zarobki średnie to 4200 netto (https://www.czerwona-skarbonka.pl/srednia-krajowa/).
Płaca minimalna to 2363 netto (https://samorzad.infor.pl/sektor/organizacja/pracownicy/5498838,3010-zl-brutto-to-netto-na-reke-236356-zl-od-1-lipca-2022-r.html).
Czyli ktoś zarabiający minimalną i dowożący dziecko 5 km do przedszkola publicznego jest ponad 1000 na plus. Nawet gdyby dał dziecko do prywatnego to i tak byłby 160 na plus. Choć nie widzę sensu dawać dziecko do prywatnego 5 km nie po drodze do pracy lub w okolicy zamieszkania.
;-)
@RomekC Fajnie, ciesze sie:) Dziekuje za rozmowe i dobrej nocy w takim razie!
@Maja123456, liczyłem na jakieś wyliczenia z Twojej strony. Może jutro?
Dobrej nocy :-)
@RomekC Trochę zaniżyłeś ceny prywatnych przedszkoli. Pewnie miałeś na uwadze tzw. pół prywatne, czyli z dopłatą z unii lub urzędu miasta. Takich nie jest bardzo wiele. Realnie w dużym mieście jest to 1300-1600zł (bo do podstawy dochodzi opłata za żarcie, jakieś wycieczki itp). Zwróć też uwagę, że czasem dzieci nie są posyłane do prywatnych przedszkoli tylko z powodu braku miejsc w publicznych. Czasem wynika to z potrzeb dziecka - np. dziecko ma mało znaczącą, niezaraźliwą chorobę, a przedszkole odmawia, bo "nie jest przystosowane" i wywalone.
No ale to tak na marginesie, bo to nie jest na temat demotywatora.
Panie o lekkich obyczajach nie mają problemu, kto z kim mieszka ;) Są tańsze i nie ma z nimi problemu. Żadnych randek, tracenia czasu, dram, tylko czysty biznes. No chyba, że ktoś jest nimfomanem, to musi być dość bogaty, żeby sprostać.
Dlaczego w naszym kraju ktoś kto zaryzykował, zainwestował swoje lub kredytowane środki w mieszkanie, wynajmuje je innym (bo przecież za darmo lub ze stratą nie będzie tego robić) przedstawiany jest jako ordynarna świnia?