Ogólnie mówiąc, codzienność Rzymianek podczas rządów Oktawiana Augusta nie była usłana różami. Kobiety należące do niższych kast społecznych miały większą swobodę niż te urodzone w wyższych sferach. Musiały jednak więcej pracować, na przykład pomagając na roli.
Mieszkanki miast mogły zostać położnymi, mamkami, fryzjerkami, szwaczkami, aktorkami, kelnerkami, kucharkami lub zapewniać Rzymianom rozrywkę jako żonglerki lub tancerki. Kobiety wyższych klas odpowiadały za utrzymanie domu
Niewykluczone, że ze względu na dietę, menstruacje kobiet starożytności były rzadsze niż obecnie. Mimo to, mieszkanki starożytnego Rzymu czy Grecji liczyły na obfite krwawienie, ponieważ obawiały się, że pozostająca w ich ciałach krew mogła przyczynić się do poważnych problemów zdrowotnych.
Co do zasady, miesiączkujące kobiety pozostawały w domach i wkładały między nogi bawełnę, owczą wełnę lub szmaty, które później prano i przeznaczano do ponownego użytku. Uczeni wierzą również, że nosiły specjalną bieliznę zwaną subligaculum
Zgodnie z prawem starożytnego Rzymu, istniały trzy formy małżeństwa. Pierwszą z nich był „confarreatio”, prawdopodobnie dostępny tylko dla patrycjuszy. Miał charakter sakralny i odbywał się w obecności najwyższych kapłanów oraz dziesięciu świadków. Drugim był „coemptio”, czyli fikcyjna sprzedaż żony przez jej rodzinnego zwierzchnika za symboliczną cenę.
Trzecim typem małżeństwa był „usus”, a więc wejście żony pod władzę męża wskutek jednorocznego, nieprzerwanego pożycia małżeńskiego. Aby je przerwać, żona musiała być nieobecna przez 3 kolejne noce w domu męża. Po tym czasie tracił nad nią władzę prawną, a ona sama wracała pod opiekę swego rodzinnego zwierzchnika
W porównaniu do innych antycznych miast, higiena w starożytnym Rzymie była na względnie wysokim poziomie. Miasto posiadało zaawansowaną kanalizację, toalety publiczne oraz łaźnie, gdzie Rzymianie mogli się odświeżyć. Mimo to, korzystanie z miejsc publicznych niosło za sobą ryzyko zachorowania na rozmaite choroby. Dlatego Rzymianki musiały bardzo uważać podczas wizyt w łaźniach.
Ale łaźnie miały również swoje dobre strony. Były miejscem interakcji społecznych. Rzymianki mogły tam rozmawiać ze znajomymi, słuchać wierszy czy spotykać się z kochankami. Choć kąpiele koedukacyjne nie były w starożytnym Rzymie powszechną praktyką, biskup August później całkowicie zabronił kobietom kąpieli nago. Nawet w łaźniach musiały wdziewać specjalne togi
Zamożne Rzymianki nie karmiły piersią swych dzieci. Noworodki były przekazywane w tym celu swym mamkom. Soranus z Efezu, prekursor położnictwa, ginekologii i pediatrii, uważał, że matka po porodzie była zbyt zmęczona na karmienie piersią.
Wierzył również, że jedną z największych zalet posiadania greckiej mamki było przekazanie dziecku daru jej języka ojczystego poprzez mleko
Przeciętnie młode Rzymianki wychodziły za mąż między 12. a 20. rokiem życia, jednak szlachcianki szły przed ołtarz nawet wcześniej. Zgodnie z prawem starożytnego Rzymu, najstarszy żyjący mężczyzna był głową rodziny i miał absolutną władzę nad swymi dziećmi.
Miał również prawo nie zgodzić się na małżeństwo syna bądź córki daleko przed osiągnięciem przez nie wymaganego wieku. Córka jednak mogła odmówić małżeństwa, jeśli była w stanie udowodnić, że jej potencjalny mąż był złym człowiekiem
Ogólnie mówiąc, starożytny Rzym słynął z wolności obyczajowej. Choć Rzymianie jak najbardziej brali śluby z miłości, rzymscy poeci częściej wychwalali romanse. Tymczasem, to mężczyźni zwykle mieli kochanki, ponieważ zdrady kobiet uważano wtedy za niestosowne.
Państwo interweniowało w problemy małżeńskie tylko w przypadku, gdy związek stanowił zagrożenie dla czyjegoś status quo. Jednak zdarzały się w historii Rzymu przypadki, kiedy zdrady kobiet były prawnie karane
@Rydzykant
Nie jest to takie głupie. Dla każdego coś się znajdzie.
@KatzenKratzen
Nie rozumiem* dlaczego środowiska LGBT dążą do udzielania im ślubów. Przecież większość z przedstawicieli tej grupy przeciwstawia się systemowi patriarchalnemu, który reprezentuje właśnie małżeństwo. Dlatego zostawmy śluby tradycjonalistom, innym chcącym formalizacji dajmy "związki partnerskie" z prawem do wspólnego rozliczania się, dziedziczenia i wzajemnego reprezentowania, a reszcie zostawmy konkubinat.
p.s.
* - Nie rozumiem, ale domyślam się. O to samo walczył pan J. Rennie.
@Rydzykant katastrofę społeczną mamy i bez tego
@Rydzykant Tylko jak kosciol mialby na tym zarabiac? Cos nie przemyslales tego.
@Samoyed
A kościół planuje zarabiać na LGBT? Pomyśl, gdyby chcieli na nich zarabiać, już teraz nie utrudnialiby im dostępu do sakramentów.
@SteveFoKS
Twoim zdaniem wprowadzenie takiego podziału przyspieszyłoby katastrofę? Już wszystko się sypie, mamy totalna dekadencję i bałagan. Tylko gigantyczna wojna, totalna epidemia albo katastrofa na skalę globalną, zdołałyby zmienić mentalność ludzi "krajów cywilizowanych". A w zasadzie to być może zdołałyby zmienić mentalność niektórych ludzi.
@Rydzykant
Toteż właśnie chodzi o "związki partnerskie" z prawem do wspólnego rozliczania się, dziedziczenia, wyzyskiwania o sobie wiadomości itp. Tylko tyle i aż tyle. Mam nadzieję, że jak ten sPIS-iały nie-rząd odejdzie już niedługo do niechlubnej historii to następny będzie na tyle normalny, że wprowadzi takie rozwiązanie pomimo ujadania kleru...
@KatzenKratzen
O pomysłach PiSlamistów lepiej nie rozmawiajmy. Gdy będziemy w końcu mieli jakiś rozsądny rząd (nie populistyczno-konserwatywny i nie lewacko-genderowski) wówczas jest szansa na wytworzenie jakiegoś sensownego kompromisu. Instytucja "związku partnerskiego" powinna zapewnić godne życie ludziom chcącym funkcjonować w takim układzie. Bez szczególnych przywilejów, jednak również bez utrudniania im funkcjonowania w społeczeństwie.
Tylko kiedy będziemy mieli taki rząd?
Kobiety musialy pracowac? To straszne, nie to co teraz...
Zarówno Kornelia jak i Wipsania to imiona pochodzące od nazwiska rodowego. W tym przypadku Korneliuszy i Wipsaniuszy.