Rozumując w ten sposób można proponować przyprawianie obiadu arszenikiem, kolacji - cyjankiem, a na śniadane jajecznica na muchomorach (sromotnikowych).
@hek_sa
Arszenikiem owszem (w małych dawkach) natomiast cyjankiem już nie. Organizm ma takie zdolności adaptacyjne, że potrafi przetrwać niewielkie ilości niektórych trucizn i częściowo się na nie uodpornić. Zazwyczaj dzieje się to ze szkodą dla organizmu, jednak daje szansę przetrwania w niekorzystnym środowisku. Niestety na inne toksyny nie można się uodpornić. Tak jest z cyjankiem i toksyną muchomora sromotnikowego.
Na podobnej zasadzie wręcz istnieje potrzeba uodporniania się na bakterie, dlatego wychowywanie dzieci w sterylnym środowisku prowadzi do upośledzenia ich układu odpornościowego. Jednaj nie dostrzegam korzyści z uodpornienia się na smog. No chyba, że w ramach programu "mieszkanie dla wszystkich+" planują budowę kurnych chat ogrzewanych ogniskiem. W takich okolicznościach przyznaję rację ojcu prezydenta - trzeba się przyzwyczajać. I przy okazji już teraz strugać maczugę i uczyć się produkcji narzędzi z kamienia łupanego.
@Rydzykant Jeśli chodzi o uodpornianie na trucizny, to nazywa się to mitrydatyzm i nazwa pochodzi od imienia króla Mitrydatesa, ale pisałam o sposobie rozumowania tego "geniusza". I nie chodzi o separowanie dzieci od wszelkiego brudu i bakterii, tylko o rozsądek.
I tak poza tym , cieszę się że mam w kuchni kafle na podlodze, będę mogła rozpalić ognisko żeby coś upichcić i przy okazji się ogrzać.
genetyki nie oszukasz
Jak na niego patrzę i słucham, to. wypisz, wymaluj Macierewicz....
@mikv raczej wypisz wymiotuj
Nie kumam to ze nie siedza w pierdlu to rozumie ALE w wariatkowie dla ich dobra
chłop który stał się inteligentem
Rozumując w ten sposób można proponować przyprawianie obiadu arszenikiem, kolacji - cyjankiem, a na śniadane jajecznica na muchomorach (sromotnikowych).
@hek_sa
Arszenikiem owszem (w małych dawkach) natomiast cyjankiem już nie. Organizm ma takie zdolności adaptacyjne, że potrafi przetrwać niewielkie ilości niektórych trucizn i częściowo się na nie uodpornić. Zazwyczaj dzieje się to ze szkodą dla organizmu, jednak daje szansę przetrwania w niekorzystnym środowisku. Niestety na inne toksyny nie można się uodpornić. Tak jest z cyjankiem i toksyną muchomora sromotnikowego.
Na podobnej zasadzie wręcz istnieje potrzeba uodporniania się na bakterie, dlatego wychowywanie dzieci w sterylnym środowisku prowadzi do upośledzenia ich układu odpornościowego. Jednaj nie dostrzegam korzyści z uodpornienia się na smog. No chyba, że w ramach programu "mieszkanie dla wszystkich+" planują budowę kurnych chat ogrzewanych ogniskiem. W takich okolicznościach przyznaję rację ojcu prezydenta - trzeba się przyzwyczajać. I przy okazji już teraz strugać maczugę i uczyć się produkcji narzędzi z kamienia łupanego.
@Rydzykant Jeśli chodzi o uodpornianie na trucizny, to nazywa się to mitrydatyzm i nazwa pochodzi od imienia króla Mitrydatesa, ale pisałam o sposobie rozumowania tego "geniusza". I nie chodzi o separowanie dzieci od wszelkiego brudu i bakterii, tylko o rozsądek.
I tak poza tym , cieszę się że mam w kuchni kafle na podlodze, będę mogła rozpalić ognisko żeby coś upichcić i przy okazji się ogrzać.
@Rydzykant Mam okna starego typu, można otworzyć lufcik.;-) A i normalny murowany komin.
Co do braku sił - mam tak samo.