Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
256 275
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar samodzielny68
-1 / 9

Czyżby problem z dostępnością ciepłych posiłków i wyprasowanych koszul?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Czubbajka
+3 / 13

@samodzielny68 Dokładnie. To nie jest definicja kobiety, tylko oczekiwań gościa potrzebującego niańki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+5 / 9

@Czubbajka
Kwestia dogadania.
Posiłki robimy oboje (nauczyłem żonę gotować), ale prasowanie zwykle zostawiam żonie. Prasuję, gdy nie ma wyjścia. Paskudnie nie lubię tego robić. Wolę kuchnię ogarnąć:)

Większość rzeczy przy dzieciach czy w domu i tak robię. Gdybym patrzył, że to nie definicja mężczyzny tylko oczekiwania kobiety potrzebującej niańki, obsługi sprzętów, kucharza, tragarza i karty płatniczej to nie wyglądałoby to dobrze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
+1 / 5

@Czubbajka jeśli facet idzie np na 12h do wykańczającej pracy to niestety, będzie takiej "niańki" potrzebował. Oczywiście nie ma przymusu nią być, można rozwijać własną karierę, mąż może pójść do lżejszej pracy i nie robić nadgodzin. Kwestia dogadania co kto oczekuje i co się opłaca. Nie rozumiem czemu bycie kimś takim (jak ty to nazywasz "niańką") miałoby być czymś złym, poniżającym lub niegodnym uznania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C Czubbajka
+4 / 6

@michalSFS Nie powinno się definiować kobiety czy mężczyzny przez pryzmat gotowania czy prasowania. Te czynności nie maja związku z płcią. Tak jak mówisz, kwestia dogadania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tomkosz
+1 / 5

@ByleBadyle sluszna uwaga. inne ma sie rezerwy energii po 12 godzinach budowlanki a inne po 8 malowania paznokietkow, ploteczek i skrollowania bzdur w biurze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
+1 / 1

@ByleBadyle Dawno temu poruszyła tą kwestię Simone de Beauvoir w "Kobiecie zawiedzionej". Problem z byciem "niańką" wynika z obecnej niepewności relacji. Jeżeli połowę energii przeznaczonej na bycie niańką kobiety włożą w rozwój kariery zawodowej, to w przypadku rozwodu nie zostaną z niczym (zakładając, że i tak większość kobiet pracuje - po prostu muszą dobierać pracę pod łączenie obowiązków rodzicielskich i domowych z zawodowymi, stąd np. tak wiele kobiet nauczycielek). A osoba, która zawiesiła swój rozwój w wieku dwudziestu, trzydziestu lat nigdy nie nadgoni go w wieku lat czterdziestu, czy pięćdziesięciu. W przypadku niepracującej - jest jeszcze gorzej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2023 o 10:42

B konto usunięte
0 / 2

@Cascabel ja nie rozumiem tego problemu. Nie rozumiem po co ludzie zawierają związki cywilne, które wiążą się z pewnymi jednak konsekwencjami prawnymi, tylko po to, żeby całe swoje małżeńskie życie próbować tych konsekwencji uniknąć....

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
0 / 2

@Cascabel co do rozwoju niestety trzeba uczciwie zauważyć, że kobiety mają jednak pod pewnym względem lepiej. To one są "preferowaną płcią" w zawodach takich właśnie, jak nauczyciel czy księgowa, i w wielu innych, w których ta ścieżka kariery jest znacznie lżejsza niż u mężczyzn. Zauważmy, że w wielu "męskich" zawodach, zanim dotrzesz do pewnego szczebla kariery (nie liczmy oczywiście kolesiostwa i nepotyzmu), to musisz się przetyrać w cięższej robocie lub znacznie więcej poświęcić, inaczej nie nabędziesz kwalifikacji. Zostając nauczycielką, możesz już po miesiącu pracy iść na macierzyńskie, możesz już po pierwszym roku pracy brać roczne urlopy na poratowanie zdrowia, nikt nie sprawdza czy się rozwijasz, często w ogóle czy się nadajesz. Masz pewna pracę, łatwą do pogodzenia z życiem prywatnym. W ciężkich, wykańczających pracach, preferowani są mężczyźni. To oczywiste. Jeżeli wchodzisz w związek małżeński to trzeba w pierwszej kolejności patrzeć na to, co się najbardziej opłaci dla WAS jako rodziny, nie dlamkazdego z was osobno. Jeśli ty w obawie przed ewentualnym rozwodem uprzesz się na rozwijanie własnej kariery i np pójdziesz robić w szkole za 2200 na rękę a twój mąż będzie musiał w tym celu zrezygnować z nadgodzin lub delegacji, z której mógłby dostać dodatkowe 3000 na rękę do i tak już wyższej niż twoja pensji, to czy ma to sens? No dla ciebie, jeśli bardzo się boisz rozwodu, może jakis ma. Ale dla.wad.obojga jako rodziny? Żaden. Jeśli się chce tworzyć rodzinę to trzeba myśleć o dobru rodziny. Jeśli się boi w to wejść to się nie powinno wchodzic. Akurat instytucja małżeństwa jest właśnie w tym celu obwarowana prawnie, żeby was zabezpieczyć w pewien sposób o żebyście się nie musieli martwić o to "co jeśli się rozwiedziemy". Jeśli zostaniesz "niańką" i nie będziesz szła w karierę, to prawo zabezpiecza że mąż musi ci zapewnić adekwatny standard życia nawet po rozwodzie. Coś za coś. Jeśli któreś z was zachoruje, to drugie będzie miało obowiązek tą niańką zostać i sąd nie da rozwodu. Co ci wtedy po twoich pieniądzach, jeśli będziesz zdana na męża i jego prace z powodu choroby czy kalectwa? To tez są rzeczy, o których warto myśleć wiązać się z kimś ślubem, nie tylko o rozwodzie. Dlatego śmieszą mnie nowoczesne małżeństwa, gdzie jest święty podział na "moje i twoje pieniądze". Po co się w ogóle tacy ludzie wiążą, zamiast zostać na partnerskich stosunkach? Po co idą do urzędu po papier, którego później muszą się obawiać wycofać (rozwód)?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

@ByleBadyle To ma jeszcze inne kwestie. Znam sytuacje, gdzie przy "bardzo opłacalnej karierze gdzie pensja nauczycielska to była dla kobiety na waciki" przez dłuższy okres czasu pensja nauczycielska okazała się podstawą utrzymania, bo mężczyźnie powinęła się noga w pewnym momencie. Jest też kwestia emerytury, renty i ubezpieczenia. Jest też kwestia nie branego pod uwagę kosztu - relacji międzyludzkich. Dziecku żadne pieniądze nie wyrównają braku relacji z ojcem, a kobieta, której mąż jest wiecznie nieobecny - nauczy się specyficznego sposobu funkcjonowania. Poza tym sam wspomniałeś - a jeżeli mąż zachoruje, to kto i w jaki sposób go utrzyma?
Życie może różnie się potoczyć.
Pomijając to, że jak to pięknie pokazują statystyki - sąd alimenty może zasądzić, ale ściągalne one często nie są.
I też sama nie rozumiem zakładania rodziny z myślą o rozwodzie, podobnie jak jestem świadoma, że rozwój kariery jednej osoby często wiąże się z ceną ponoszoną przez drugą. Ale każda z nich powinna mieć czas na ten rozwój, w jakimkolwiek kierunku miałby nie iść.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B konto usunięte
-1 / 1

@Cascabel oczywiście, dlatego właśnie trzeba to uzgodnić na wstępie. Jeśli nie ma w tej kwestii porozumienia, tylko walka na to kto ustąpi komu, to nie ma sensu w ogóle się hajtać. Znam taki przypadek gdzie obydwoje pracowali bo obydwoje chcieli, pieniądze osobne, wszystkie opłaty nawet za żłobek dziecka dokładnie na pół, na każdym kroku wyliczanie kto co kupił i co ma kupić ten drugi żeby było po równo, a na końcu się rozwiedli i w sądzie się okazało, że obydwoje chcą mieć samochód, który kupił im jego ojciec, oraz obydwoje chcą zostać spłaceni z domu, który postawił im jej ojciec na swojej rodzinnej działce. Nagle się okazało, że nie o sprawiedliwość chodzi, tylko o pazerność każdego z osobna. Tak zaczynali ten związek więc tak się też skończył.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar DonSalieri
+11 / 11

Pacz, a ja myślałem, że baba to taki sam człowiek jak chłop, jeno z innymi genitaliami i gospodarką hormonalną.

Cholera, pomyliłem się

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar polkong
-2 / 2

Ale transwestor to też kobieta, bla bla...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O konto usunięte
+8 / 8

Ja nie czuje sie zadna "nagroda" i "cudem", a tymbardziej "boska istota". Zacznijcie nas po prostu traktowac jak rownych siebie ludzi, tyle wystarczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bse
+1 / 1

@Olka1245 zaręczam Ci, że doskonała większośc z nas nie traktuje kobiet jako "nagrodę". Współczesna zdrowa relacja polega głównie na zaufaniu i partnerstwie, a nie skakaniu wokół drugiej osoby

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Olga887
+2 / 2

Nie jestem pewna czy w tym kontekście akurat zdjęcie Marylin było trafne...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rational_male
-3 / 3

ja dziś się poczułem kobietą, także proszę o kwiaty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B Bse
+8 / 8

"Kobieta jest żoną, matką babcią" - czyli jak jest sama to już nie jest kobietą? Poza nagrodą może być bukiet kwiatów, albo worek czekoladek. Jeżeli traktujesz żonę jako nagrodę, to współczuję relacji i żonie i tobie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar TheAvatar322
+2 / 4

Kobieta - osobnik płci żeńskiej posiadający chromosomy XX. I niech tak zostanie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mieteknapletek
+5 / 5

czy;i zakonnice nie sa kobietami bo nie maja ani mezow ani dzieci?
czy to samo dziala w druga strone, czyli facet ktory nie ma zony i dzieci nie jest facetem?
czy kobieta w godzinie smierci meza przestaje byc kobieta?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Cascabel
0 / 0

Jakbym miała powiedzieć czym jest kobiecość, to bym odesłała do piosenki Charlesa Aznavous "She" (albo Tous les visages de l'amour). Zwłaszcza fragment "May be a hundred different things Within the measure of the day".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
C C1VenomMX321
+2 / 2

Ułatwię wam: kobiety mają waginy, a mężczyźni penisy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Fucktyczny
0 / 0

Definicja kobiecości płynącą z tego demota jest jakąś chorą męską imaginacją, bo sam osobiście nie znam takich kobiet - wręcz przeciwnie. :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem