Czy jest szansa, żeby do zakutych prawicowych łbów w końcu dotarło, że w praktyce rodzina to nie jest żadna dogmatyczna świętość? Więzy krwi z automatu nie oznaczają dozgonnej miłości, członkowie rodziny mogą się nienawidzić nawet bardziej niż obcy sobie ludzie.
Czy jest szansa, żeby do zakutych prawicowych łbów w końcu dotarło, że w praktyce rodzina to nie jest żadna dogmatyczna świętość? Więzy krwi z automatu nie oznaczają dozgonnej miłości, członkowie rodziny mogą się nienawidzić nawet bardziej niż obcy sobie ludzie.
Czy w tym państwie istnieje w ogóle jakaś granica absurdu?
każdy kto ma brata wie, że młodszy nigdy nie znęca się nad starszym ;)