@Wryk Mieszkałem 5 lat w internacie w pokoju jakieś 80 metrów od dzwonów kościelnych. Dzwony "słyszałem" przez jakieś 3 dni po wakacjach, a po kilku dniach mózg się przyzwyczaja do dźwięku dzwonów i je "wycina". Mieszkało tam ok 400 osób, z czego połowa od strony dzwonnicy i nie przypominam sobie, aby komukolwiek te dzwony przeszkadzały. Około piątej klasy chyba zmieniły się jakieś przepisy, bo dzwony przestały codziennie dzwonić. Częściej budziły mnie śmieciarki i dostawy do kuchni odbywające się ok. 4 rano.
Jesteś kotem?
Zapomniałeś o piątym jezdzcu: dzwonach kościelnych.
@Wryk Mieszkałem 5 lat w internacie w pokoju jakieś 80 metrów od dzwonów kościelnych. Dzwony "słyszałem" przez jakieś 3 dni po wakacjach, a po kilku dniach mózg się przyzwyczaja do dźwięku dzwonów i je "wycina". Mieszkało tam ok 400 osób, z czego połowa od strony dzwonnicy i nie przypominam sobie, aby komukolwiek te dzwony przeszkadzały. Około piątej klasy chyba zmieniły się jakieś przepisy, bo dzwony przestały codziennie dzwonić. Częściej budziły mnie śmieciarki i dostawy do kuchni odbywające się ok. 4 rano.
Sikory? Raczej wrony. I w nocy też, razem z wyścigami motocyklowymi, dostawami sklepowymi nad ranem.
A u mnie pod blokiem cisza :)
Jest jeszcze coś: nocne jęczenia sąsiadki... już się znudziły.