Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
781 789
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar bartoszewiczkrzysztof
+18 / 22

Wszystko spoko, do czasu aż ''ukarany'' zostanie jakiś prominent.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar lokutus
+11 / 13

@profix3 no bo zawsze wozisz ze soba szpadel na kazda wycieczke impreze plener np castel party tunning master truck koncert

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PIStozwis
+7 / 17

@lokutus Ja zawsze mam w samochodzie saperkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T Traehflow
+5 / 7

@lokutus ba! Ja nawet woze ze soba piasek i kamienie. Tu podsypie, tam podsypie i wjeżdżam gdzie chce

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
+1 / 3

@PIStozwis myślę że większość nie ma :) (ja nie mam np.)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar PIStozwis
+2 / 2

@Pasqdnik82 Jesteś po prostu przewidujący. A zdarzyć się może wszystko. Ja jeszcze nie byłem w takiej sytuacji. Może dlatego, że mam 4X4. Ale i tak wożę. Przyzwyczajenie z dawnych lat.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R riserubi
0 / 2

mam i ja, taką wojskową pamięta jeszcze lata 70-te

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar komivoyager
+18 / 18

@tomekbydgoszcz ty tak serio?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar komivoyager
+10 / 24

@tomekbydgoszcz zawsze można zmienić środek transportu. Auto zostawić na obrzeżach miasta i przesiąść się na komunikację miejską. Nie, nie jestem eko, ale parkowanie na trawniku, to zwykła chu..za.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
+6 / 8

@tomekbydgoszcz A czy to jest miejsce w którym można parkować? jeśli tak, to masz rację, jeśli nie... .to niech się właściciel auta martwi,,,, mieli wstrzymać się z robotą aż właściciele łaskawie stamtąd wyjadą? i ile mieliby na to czekać? godzinę, dwie.... osiem?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P Pasqdnik82
+5 / 9

@tomekbydgoszcz jeśli ten kawałek gruntu nie jest miejscem parkingowym to nie jest... jeśli ekipa ma tam za zadanie coś wykonać, to mają czekać? To ich praca przecież i nie mogą czekać aż debile wyjdą :P Ja to myślę że oni tam zaparkowali, bo nie ma tam parkometru i płacić nie trzeba było :P bywalem w wielu dużych miastach i dałem radę zaparkować... oczywiście opłatę parkingową w automacie opłaciłem, a tu cwaniaczki... którzy chcieli zaoszczędzić :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
+4 / 8

@tomekbydgoszcz
Parkowanie na trawniku likwiduje trawnik jako że ciężkie samochody będą trawę niszczyć.

#miastadlaludzianiedlasamochodów

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+6 / 8

@tomekbydgoszcz @komivoyager Żadna strona nie ma tu całkowitej racji. Prawo jest od tego, aby go przestrzegać. Prace na ulicach czy parkingach są planowane tak, aby nie utrudniać ruchu i wcześniej będzie informacja o tym, aby nie parkować na wyznaczonych miejscach. Skoro jednak ten trawnik nie jest wyznaczony do parkowania, to już w domyśle nie należy tam parkować. Nie ma znaczenia, czy staniesz na trawniku, czy przestawisz pachołki i staniesz na parkingu przed zaplanowanymi pracami, sam jesteś winien.
Natomiast kwestia braku miejsc to zupełnie inny temat. To jest rosnąca patologia. Łatwo obwiniać kierowców za to, że nie kupili kilka razy droższego mieszkania w centrum, nie poświęcają godzinę więcej dziennie tłukąc się autobusami i pociągami, ale nie tędy droga. Naturalnie komunikacja miejska wypiera ruch samochodowy gdy staje się lepsza i bardziej dostępna. Porządne huby przesiadkowe z łatwym i szybkim dojazdem, kursy co kilka minut aby można było tam iść i wsiąść bez czekania. Wtedy kierowcy faktycznie przestają jeździć samochodem, bo mogą go zostawić na takim hubie i w takim samym czasie dojadą do centrum bez wysiłku i szukania miejsca. Problem w tym, że w Polsce jak zawsze robi się to od dupy strony. Po co mamy poprawiać transport podmiejski, skoro wystarczy zamienić parkingi w rabatki? Zamiast sprawić, że dojazd komunikacją zbiorową zajmie pół godziny zamiast 1,5h, to po prostu utrudnijmy ruch samochodowy tak, aby on też zajmował 1,5h.
Wiele lat dojeżdżałem komunikacją miejską lub rowerem i zawsze powód był ten sam. Było wygodniej i równie szybko. W Holandii regularnie śmigałem rowerem, bo zajmowało mi to dokładnie tyle samo czasu, co jazda samochodem. Jakim cudem? Szlaki rowerowe były dużo krótsze, przechodziły ładnymi trasami na skróty przez miejsca, w których dróg zbudować nie można ze względu na hałas i natężenie ruchu. No ale rowerem przez osiedle, park czy wzdłuż kanałów można śmiało jechać i tak robili. Rower był szybki i fajny, bo trasa była dużo krótsza i przyjemniejsza od stania w korkach. W Polsce albo nie ma ścieżek, albo wali się je byle jak i nijak nie mają przewagi nad infrastrukturą drogową. Ścieżki rowerowe mają konkretne cechy. Nie tylko są węższe od ulic, ale przede wszystkim mają dużo mniejszą nośność, są dużo prostsze w budowie, mają bezemisyjny i cichy ruch, mogą być budowane gdzie popadnie, nawet przez rejony chronione (parki, lasy, rynki, osiedla mieszkaniowe), można budować małe kładki rowerowe lub tunele. Dają tyle możliwości, a w Polsce wali się czerwony pas na ulicy za grubą kasę. Może nie są krótsze i wygodniejsze, ale też nie są tanie.
Kwestia komunikacji miejskiej jest podobna. Miasta skupiają się na komunikacji gęstej, autobusy czy tramwaje zatrzymują się dosyć często i są świetną metodą transportu po okolicy, ale to tyle. Transport podmiejski czy na przedmieścia praktycznie nie istnieje. Tu nie wystarczy machnąć autobus, który przejedzie 30 przystanków aż dojedzie na przedmieścia, bo ten autobus będzie jechał godzinę dłużej od samochodu. W takim celu robi się specjalne linie na dojazdy podmiejskie, które przeskakują wiele przystanków i pozwalają szybko przemieszczać się pomiędzy głównymi hubami przesiadkowymi. Ten koncept w Polsce nie istnieje. Co prawda są pośpieszne autobusy w niektórych miastach, ale często nie można na nich polegać, bo są zbyt ograniczone czasowo i przede wszystkim nie mają hubów przesiadkowych. Co mi po tym, że jest autobus jadący z miejsca A do B, skoro nadal nie mam jak dotrzeć na przystanek? Po to są huby przesiadkowe, aby człowiek mógł się dostać z rejonów podmiejskich rowerem czy samochodem na taki hub i z niego szybko dojechać do miasta. Jeśli nie ma jak do niego dotrzeć lub dojazd do miasta zajmuje wieki, to nie jest żadną alternatywą.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Bimbol
-1 / 9

@komivoyager
Parkowanie na trawniku to bardzo często konieczność.
Nie ma wyboru.
Nie da się zaparkować kilkaset metrów dalej, bo kilkaset metrów dalej też nie ma miejsca.
Na obrzeżach też nie ma parkingów i siłą rzeczy parkuje się gdzie tylko jest trochę wolnego miejsca.
Nawet nowe osiedla rzadko mają wystarczającą ilość miejsc do parkowania.
Stare "nowe budownictwo" (z czasów PRL) to prawdziwy koszmar, miejsc do parkowania przewidziano do kilka razy mniejszej ilości samochodów.
Tzw. Plomby w centrum miasta zwiększają problem - zabierają miejsce gdzie wcześniej można było zaparkować, a dodatkowo dochodzi kilkanaście nowych samochodów mieszkańców plomby.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
-2 / 12

@Bimbol
Jak nie masz gdzie zaparkować to nie bierzesz samochodu. I cyk, problem braku parkingu z głowy.
Z jakiegoś dziwnego powodu ludzie myślą że muszą ciągnąć ze sobą kilka ton stali i to absolutnie wszędzie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Bimbol
+2 / 2

@15mc
Z jakiegoś powodu ćwoki z kilku dużych miast, nie rozumieją że czasem nie ma alternatyw dla ludzi pracujących - kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T tudrut
0 / 0

@tomekbydgoszcz XDDDDD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar komivoyager
0 / 0

@15mc o właśnie :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar komivoyager
-1 / 1

@ZONTAR W Szczecinie od biedy można już sobie ułożyć życie bez auta. A trawnik jest trawnikiem dopóki jest na nim trawa, a na zdjęciu jest i żadnej ziobroumysłowej mendzie nie wolno na nim parkować. Tłumaczą się tylko ci mają w d.. ogólny dobrostan.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
0 / 0

@Bimbol
Ćwok z "dużego miasta" dojeżdżał ok 30km do innego miasta, autobusem.
Przez 3 lata.

A razem z nim kilka tyś czy nawet więcej innych ćwoków.
Gdyby te "Ćwoki" perzesiadły się na samochód to wtedy miałbyś problemy z parkowaniem i z jazdą wszędzie przez zwiększoną ilość samochodów i "Ćwoków" krążących po mieście które najwyraźniej trzeba rozwalić by poszerzyć ulice o odpowiednią ilość linii i zwiększyć ilość parkingów, zmieniając polskę w drugą hamburgerykę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Bimbol
+1 / 1

@15mc
To miał szczęście że działała linia autobusowa pasująca jemu i kilku tysiącom innych.
A skoro było ich kilka tysięcy, to może oznaczać autobusy kursujące bardzo często.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
-2 / 2

@Bimbol
Nie jedna linia autobusowa, było parę linii autobusowych.
Wiele dróg to tego samego celu.

Linii bez których Bimbole miałyby bardzo bardzo źle na drogach bo a-byłyby bardziej zatłoczone i b-szybciej by się drogi zużywały.

Ale to tylko słowa ćwoka miejskiego.
Wiejski czy też folklorystyczny PAN zapewne wie wszystko lepiej.
Wie że miejski ćwok nie dojeżdża dziesiątek kilometrów do pracy albo że wcale nie pracuje.

Szczęście nie miało z tym czegokolwiek wspólnego tak jak i z tym że znalazłem pracę bliżej domu i mam ją w zasięg kilkunastominutowego spaceru.
No ale co ja jako ĆWOK Z MIASTA mogę wiedzieć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+1 / 3

@komivoyager Próbujesz ominąć problem udając, że go nie ma. Równie dobrze można ustawowo znieść ubóstwo i wmawiać sobie, że teraz ubogich nie będzie, bo każdy ma być bogaty. To tak nie działa. Prawo i organizacja przestrzeni muszą być realistyczne. Tak samo, jak zakaz przechodzenia poza pasami. Jeśli jest odpowiednio dużo przejść, to ludzie się stosują, ale jak zakazujesz przechodzenia, a ludzie muszą iść kilometr aby przedostać się na drugą stronę, to spora grupa oleje prawo, bo nijak ma się ono do rzeczywistości. Albo jak z aborcją. Możesz jej zakazać, a ludzie i tak będą jeździć za granicę, bo jest to tylko życzeniowe myślenie. To jest banalnie prosta rzecz. Jak zrobisz chodnik, to ludzie będą chodzić chodnikiem. Jak zrobisz trawnik i zmusisz ich do 500m obejścia, to większość oleje to i pójdzie trawnikiem. Nie robią tego komuś na złość, to wręcz organizacja przestrzeni jest zrobiona im na złość i nie uwzględnia tego, że tam jest potrzebne przejście. Z parkingami jest podobnie. Nie możesz ot tak zdecydować, że teraz nie można tu parkować i niech sobie radzą. Ludzie sobie poradzą, zaparkują na każdym skrawku zieleni jak będzie taka potrzeba. Ilość miejsc parkingowych powinna być adekwatna do zapotrzebowania, to zapotrzebowanie należy zmniejszać. Jak ograniczysz spożycie chleba do kromki dziennie, to ludzie będą kombinować jak zdobyć więcej. Jak ogarniesz alternatywy, to ludzie sami z siebie mogą przestać polegać na pieczywie i problem się rozwiąże bez sztucznych ograniczeń.
Weźmy sobie taki banalny przykład lotniska O'Hare. Jedno z największych lotnisk na świecie, pod nim parkują tabuny samochodów. Co zrobili? Jest kilka wielkich parkingów dosyć oddalonych od lotniska. Dojazd jest dobry i ludzie nie pchają się samochodem tam, gdzie nie powinni. Wychodzisz z samochodu i co kilka minut masz kolej jednoszynową, która kursuje między terminalami. To jest dużo wygodniejsza opcja, bo zawsze znajdziesz tam miejsce, spokojnie zaparkujesz i w kilka minut jesteś u celu, a dzięki temu nadal możesz tam dotrzeć z dowolnego zakątka na prowincji bez kombinowania z pociągami czy autobusami, które kursują raz na ruski rok i często nie masz żadnego w okolicy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
+2 / 4


Problemem nie są małe punkty usługowe, handlowe czy nawet biurowe. Zazwyczaj każdy ma sklep w okolicy i często może pójść piechotą czy dojechać kawałek, to nie generuje dużego ruchu. Problem jest wtedy, gdy masz molocha, który obsługuje ludzi w promieniu kilku czy kilkudziesięciu kilometrów. Taki moloch nigdy nie będzie dobrze skomunikowany z całym obszarem i zawsze będzie grupa ludzi, dla których samochód to jedyna metoda transportu. Możesz każdemu zbudować autobus pod dom, ale to będzie bardzo drogie i wcale nie będzie bardziej ekologiczne, bo autobusy będą wozić głównie powietrze. Jak na osiedlu masz 100 ludzi i 30 z nich dojeżdża w różne miejsca w mieście, to 30 samochodów musisz zastąpić... no czym? 10 połączeniami autobusowymi kursującymi przynajmniej co pół godziny? Niech ludzie mają rozrzut pracy od 6 do 22. 32 przejazdy dziennie. To już dwie linie autobusowe mają w ruchu więcej pojazdów niż te 30 samochodów jadących bezpośrednio do celu. Nie jest to ani ekonomicznie opłacalne, ani ekologiczne, ani wygodne i nikt o zdrowym rozsądku do tego nie dąży. Ludzie muszą z domu wyjechać samochodem jeśli nie mieszkają w bardzo gęstej zabudowie. Tego nijak nie zmienisz (no ewentualnie rowerami, ale to osobny temat). Nadal więc masz jeden problem do rozwiązania. Gdzie ci wszyscy ludzie z okolicznych wiosek, mieścin i podmiejskich osiedli mają zaparkować i jak mają dotrzeć do celu? To jest problem do rozwiązania, a nie wymyślenie jak sprawić, aby nie mogli dojechać do celu. Najbardziej powszechny model to właśnie huby komunikacyjne. Budujesz je na tyle blisko obszarów miejskich, że z takiego hubu masz już duży ruch ludzi usprawiedliwiający gęsta komunikację miejską. Ludzie zadowoleni wyjeżdżają z domu, przejadą 10-30 kilometrów, parkują na wielkim parkingu oddalonym od centrum i wskakują w transport publiczny, który kursuje co kilka minut i w chwilę dowiezie ich na miejsce. Dla przyjezdnych spod miasta może być nawet kolej, tak się robi w wielkich miastach.

Zobacz sobie na Wrocław-Gądów czy Wrocław-Muchobór. To jest wręcz idealna lokalizacja do budowy hubu. Ma dużo przestrzeni do budowy wielkiego parkingu wielopoziomowego, jest na granicy najbardziej ruchliwej części miasta. Dojazd do tej części z zachodu Wrocławia jest wolny i upierdliwy, samochód jest najlepszym dojazdem. Od tego miejsca natomiast komunikacja miejska by działała perfekcyjnie. Największe korki są zawsze od tego miejsca w stronę centrum. I co najważniejsze, od tego miejsca w stronę centrum jest pełno zakładów pracy do których codziennie dojeżdża kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Parkowanie tam to zawsze była patologia, kilka biurowców ma własne parkingi, większość nie ma wystarczająco miejsca i wszystkie okoliczne trawniki od dawna były obstawione samochodami. Teraz by wystarczyło, że zrobimy podobny hub przesiadkowy na Maślicach, Żernikach i może gdzieś Oporów/Krzyki, gdzie będą miały połączenie kolejowe i kolej śródmiejską kursującą przynajmniej co 10 minut. Nagle najlepszy dojazd to dojechać samochodem do hubu i przesiąść się w komunikację miejską, bo na hubie wiesz, że zaparkujesz bez problemu i wiesz, że nie utkniesz tam na godzinę czekając na transport publiczny.
Polska jest 100 lat za murzynami.

@15mc Widzisz ćwoku, miałeś kilka tysięcy ludzi na tej trasie i miałeś autobus. To teraz wywal autobus z jadłospisu i powiedz jaki zaradny będziesz jak na najbliższy przystanek masz kilka kilometrów, a autobus jedzie do sąsiedniej miejscowości, z której musisz przesiąść się dopiero na docelowy autobus. Szczególnie, gdy samochodem dojedziesz w pół godziny do celu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR
Idę na przystanek te nędzne parę kilometrów, wsiadam do autobusu a potem się przesiadam.
Przez 3 lata jechałem nawet i z dwoma przesiadkami więc nie robi to na mnie wrażenia.

Och, wybacz. Ćwok którym gardzisz tak że zakładasz że jest nieporadny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@15mc Jeśli komuś odpowiada poświęcenie 1-2h dziennie na łażenie po przystankach, to o czym my tu mamy gadać? Równie dobrze można powiedzieć, że zamiast 20 minut do pracy mogłem dojeżdżać w ponad godzinę dwoma autobusami i tramwajem. To przecież tylko jakieś 16h tygodniowo, tyle co nic. Jak tak nisko cenisz swój czas, że jesteś skłonny wywalić 30-60 godzin miesięcznie tylko na chodzenie czy czekanie na przystankach, to najwyraźniej nie zrozumiesz ludzi, którzy by woleli ten czas spędzać inaczej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR
To jak "Nisko" cenię swój czas zależy od tego do jakiej pracy dojeżdżam i też ile kosztuje mnie samochód.
Mogę przeznaczyć większą ilość czasu na dojazd albo część szasu przerzucić na pracę z której część będzie szła na samochód.

W obu przypadkach poświęca się czas tylko że w jednym wydaje się że jest to mniejsze poświęcenie bo idzie ono z budżetu domowego czyli z czasu który spędziłeś na zarobienie na opłaty.


Inną kwestią jest to dlaczego komuś pasuje mieszkać w miejscu w którym "musi" sobie jakoś kompensować niedobór przystanków.

A jeszcze inną byłaby kondycja i giry po takim codziennym łażeniu.
Taka siłownia tyle że na zewnątrz i idzie się naprawdę a nie na bieżni.

Ja samochodu nie potrzebuję więc nawet go nie mam, pieniądze idą na moje uzależnienie od gier a miejsce parkingowe zostaje się komuś wolącemu spędzić czas inaczej niż na chodzeniu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@15mc Co zupełnie nie zmienia faktu, że dla większości ludzi dojeżdżających do pracy samochodem jest on dużo niższym kosztem, niż godzina spędzona w komunikacji miejskiej czy tyrania piechotą. Załóżmy, że ktoś już ma samochód, większość ludzi jakiś ma. Załóżmy, że codzienne dojazdy zwiększa zużycie i chociażby podniosą koszta utrzymania samochodu nawet o 2 tysiące rocznie. 250 dni w roku i dojazd w dwie strony daje nam 4zł na dojazd. Teraz powiedzmy, że masz 30 kilometrów do pracy, a samochód pali 7 litrów ON na setkę. To daje nam 13zł na paliwo w jedną stronę, sumarycznie 17zł na dojazd. Jeśli będziesz musiał poświęcić godzinę dłużej na dotarcie do pracy nawet za darmo, to mówimy tu o 17zł na godzinę, a więc około 3500zł brutto. Jeśli musisz poświęcić 2-3 godziny dziennie aby pracować za 3500zł brutto, to powinieneś przemyśleć swoje wybory życiowe.

Zgodziłbym się, gdyby była mowa o krótszych dojazdach, ale wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Ja kiedyś miałem około 10 kilometrów do pracy. Bilet miesięczny kosztował około 60zł, a więc 1,5zł na dojazd w jedną stronę i zajmował 1-1,5h zależnie od tego, jakie akurat były opóźnienia. Dojazd samochodem zajmował 20-30 minut i spalał paliwa za około 2,5zł po tamtejszych cenach. Z perspektywy czasu, serwis samochodu kosztował mnie bliżej tysiąca rocznie, a więc by wychodziło 2zł na dojazd. Czyli do wyboru miałem zapłacić 1,5zł za 1-1,5h dojazd lub 4,5zł za 0.5h. Wychodzi mi jakieś 3zł za godzinę. No nijak nawet na najniższej krajowej się to nie opłaca.

Sumarycznie wracamy tu do tego, o czym od początku pisałem. Jak masz kiepskie połączenie, to nijak nie może to konkurować z samochodem, a ogrom ludzi żyjących na przedmieściach czy pod miastem ma słabe połączenia. Przeciętny samochód będzie kosztować koło 4-6zł na 10km przy obecnych cenach. Im dalej masz, tym taniej. Przeciętny człowiek chodzi 4-5km/h. Jeśli masz 2,5km na przystanek i należysz do tych szybszych, to poświęcisz pół godziny aby zaoszczędzić 1-1,5zł. Znowu wychodzi nam 3zł/h, złoty interes.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR
Niby od kiedy bilet miesięczny ma tak ograniczone użycie że można liczyć w jedną stronę?
Jeśli kosztuje 60 zł to za 60 zł masz wszystkie miesięczne przejazdy.

I koszt paliwa nie jest jedynym kosztem związanym z samochodem.
Jest jeszcze koszt samochodu, przeglądów czy ubezpieczeń czy naprawy.

"Jeśli musisz poświęcić 2-3 godziny dziennie aby pracować za 3500zł brutto, to powinieneś przemyśleć swoje wybory życiowe."
Z sam,ochodem pracowałbym na znacznie mniej bo część i to spora, szła by na samochód.
I już nie muszę, bo znalazłem pracę bliżej domu.

Niech przemyśli ten co zmusza się do posiadania samochodu poprzez mieszkanie na zadupiu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@15mc Czy ja muszę wszystko pisać jak dziecku? 60zł to cena za bilet miesięczny na dwie linie. Jak kupujesz go tylko po to, aby dojeżdżać do pracy i pracujesz 5 dni w tygodniu, to masz 20 dni roboczych i 40 dojazdów. Wychodzi średnio 1,5zł na dojazd. Bilet na wszystkie linie normalne we Wrocławiu to już będzie ze 170 miesięcznie według aktualnego cennika. Jak nie korzystasz z MPK do niczego poza dojazdami do pracy, to jest to chyba koszt dojazdów, nie?

Widzę, że czytanie ze zrozumieniem też nie jest Twoją mocną stroną. Czy ja napisałem niewyraźnie, czy matematyka na podstawie szkoły podstawowej to już za dużo? Czy może niewyraźnie napisałem, że policzyłem 2 kafle rocznie więcej na utrzymanie samochodu?

Widzę też, że nie rozumiesz założenia, że większość ludzi samochód i tak ma. No bo skoro Ty samochodu nie masz, to pewnie każdy może się bez niego obejść, wystarczy przecież poświęcić dodatkowe 50 godzin miesięcznie na przemieszczanie się.

Szkoda tlenu na tą dyskusję.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 konto usunięte
0 / 0

@ZONTAR
Nie ważne czy 60 czy 170, płaci się za cały miesiąc jazdy.

I to że ktoś nie chce się przemieszczać bez samochodu nie znaczy że nie może.
Może, ale nie chce.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A ainaruth
0 / 0

@Jezuita nie wygląda żeby te samochody ucierpiały. Gdyby któryś stał bliżej rowu, pewnie zostałby odholowany

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Agitana
0 / 0

@Jezuita Wszystko zalezy od lokalnego prawa. Sa miejsca na swiecie, gdzie zle zaparkowany pojazd usuwa sie na koszt wlasciciela i miasto nie ponosi zadnej odpowiedzialnosci za ewentualne uszkodzenia podczas wywozki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar solarize
+5 / 15

Wina rowerzysty! Zawsze jak tylko cokolwiek się stanie nieodpowiedniego na ulicy... lub trawniku. To rowery są zakałą dróg, więc zamknijcie oczy i nie patrzcie na to, bo to herezja! Robotnicy na kolanach powinni przepraszać kierowców trzypedałowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H HagenNiszczyciel
+30 / 30

Pracowałem w firmie energetycznej gdzie takie prace to była normalność. Starałem się tydzień przed wstawiać tabliczki informujące kiedy zaczną się prace. Były wyrywane ale wstawiałem nowe po kilku dniach. W pierwszy dzień pracy parkingi oczywiście pełne ale staraliśmy się zaczynać prace tak żeby był możliwy wyjazd i informowaliśmy przy okazji policję że na drugi dzień będą musieli odholowywać pojazdy. I serio ludzie na drugi dzień także zostawiali tam samochody mimo znaków zakazujących tego. Wiedzieli że grozi to odholowaniem auta ale i tak po pracy przychodzili i robili burdy że mają nas w dupach itp itd bo nie ma gdzie parkować i mamy się pie*** i dzwonią do prawnika. Zawsze to byli ludzie koło 30. Zero szacunku do cudzej pracy oraz przekonanie o swojej wyższości. Na zdjęciu widzę również młodą dziewczynę więc sytuacja zapewne podobna do tych które przeżyłem. Edit: Na drugi dzień było to zawsze kilka samochodów ale zawsze były.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2023 o 9:16

P pan_grajek92
+2 / 14

myślę że mandat w wysokości kilku miesięcznych pensji uświadomił by idiotów którzy w ten sposób niszczą zieleń :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
+4 / 4

Teraz mam płatny parking i nie ma problemu. Chciałem kupić garaż, jedyny wystawiony na osiedlu to 100 tys. złotych. Kawał suporexu z blaszanym dachem.

Wcześniej mieszkałem na innej dzielnicy i w okolicy nie było parkingu płatnego. Najbliższy może 1,5km od miejsca zamieszkania XD Parkowaliśmy, gdzie się da. Przy samym mieszkaniu często były zajęte wszystkie miejsca. Były osoby, które miały tu po 3 auta i tylko zmieniały im miejsca...Były też buraki, które zajmowały więcej miejsca niż powinny parkując jednym autem. Generalnie ścisk straszny.

Ludzie wiec parkowali, gdzie się dało. Jak budowali osiedle to nie przewidzieli, że prawie każda rodzina będzie miała auto (a niektóre więcej niż jedno). Jeśli ktoś poinformowałby o robocie to super. Jeśli nie, trzeba by było coś kombinować:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2023 o 18:43

P Pasqdnik82
0 / 0

@michalSFS informacja może i była :) u mnie na osiedlu gdzie samochody byly tak podobnie parkowane na każdej klatce była wywieszona informacja o pracach :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michalSFS
0 / 0

@Pasqdnik82
Nie wiem, mi takie coś nie trafiło się, ale na pewno nie robiłbym rewolty parkując w miejscu niedozwolonych. Często udawało się parkować pod domem, ale nie zawsze. Czasem szukało się na innym osiedlu:) Niestety stare osiedla takie bywają. To nie tylko wina parkujących.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ZONTAR
0 / 0

@michalSFS Na nowych często nie jest lepiej. Mamy tu pewien paradoks. Kiedy masz publicznie dostępny parking, to ludzie zajmują miejsca kiedy potrzebują, jest jakaś tam rotacja. Kiedy jednak zastąpisz ten parking miejscami indywidualnymi, to każde miejsce jest zarezerwowane 24/7. Nie ważne, że część stoi pusta, część ludzi jest w pracy, część nie ma samochodu. Wiele osób kupuje miejsce garażowe aby mieć, bo w przyszłości trudno sprzedać mieszkanie bez miejsca czy dwóch. Problem jest jednak dosyć prymitywny. Niech będzie, że mamy 100 miejsc prywatnych i 20 miejsc dla gości. Nie masz gości codziennie, ale jak rodzina wpadnie, to musisz mieć 1-2 miejsca dla nich. 10-20 miejsc dla gości jest ok, nie? Tylko zaraz kilku sąsiadów sobie je przywłaszczy, bo jak za darmo, to co oni będą płacić za prywatne. I w ten sposób na nowych osiedlach nigdy nie ma miejsc, a często jednocześnie stoi ileś pustych miejsc w halach garażowych czy zamkniętych parkingach. Jedyne rozwiązanie tego problemu to parkomaty aby używanie publicznych miejsc było duzo droższe od prywatnych. Inaczej zawsze znajdzie się grupa osób, które będą żerować na innych i zawsze osiedle z miejscami postojowymi będzie wymagać dużo więcej miejsc parkingowych niż takie z publicznym parkingiem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P pafcio80
+2 / 4

wystarczy zadzwonic do szwagra zeby podrzucił 2 grube deski i po sprawie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G greg251983
-1 / 1

Trochę stare to zdjecie

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
J Jasin44
+3 / 5

To nie taka prosta sprawa. To że miejsce nie jest przeznaczone do parkowania, nie oznacza że to jest zabronione. Kiedyś w jednym z większych polskich miast parkowałem na czymś w rodzaju klepiska (jakiś nieużytek miejski). Podobnie jak 300 innych aut. Pewnego dnia wszyscy znaleźli karteczki za wycieraczką że to jest teren prywatny i za niedługo rozpoczną się prace budowlane i żeby już nie parkować. Gdyby nie to, to skąd miałbym wiedzieć że grunt przeszedł w prywatne ręce? Właściciel gruntu może sobie zacząć kopać przy moim aucie ale w dalszym ciągu ponosi odpowiedzialność za jego uszkodzenie. Więc takim kopaniem bez ostrzeżenia tylko sobie zrobi więcej pracy i kosztów i potencjalnych kłopotów.
Drugi przykład. Czasem ktoś sobie zaparkuje na podwórku mojej wspólnoty mieszkaniowej i zablokuje kogoś innego. Policja nic nie zrobi bo to teren prywatny. Rozeznałem sprawę jak to wygląda z prawnego punktu. Otóż jeżeli ktoś zaparkuje na moim terenie, jedyne co mogę zrobić to zamówić lawetę żeby zabrała pojazd. Zapłacić z własnej kieszeni i od właściciela samochodu domagać się zwrotu kosztów. Jeżeli nie będzie chciał dobrowolnie to pozostaje droga sądowa. No i dobrze żeby laweciarz był ubezpieczony bo w razie uszkodzenia auta, jego właściciel może dochodzić ode mnie zwrotu kosztów na pokrycie usunięcia szkody.
Tak więc zostawcie sobie takie historyjki dla dzieci z przedszkola.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E elefun
+1 / 1

Szpadel + dwie lepsze deski i do przodu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar bauvvanek
+1 / 1

A nieopodal, kiosk z deskami w promocji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
L luckyluke7
0 / 0

zakup i rejestracja samochodu nie jest jednoznaczny zapewnieniem przez miasto miejsca do parkowania. Trzeba się mentalnie przestawić na to że w centrum miasta korzystasz z komunikacji publicznej albo roweru. w Tokio nie zarejestrujesz samochodu jeżeli nie jesteś właścicielem miejsca parkingowego...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar zWinna
0 / 0

Jak ja się cieszę, że Kraków odwiedzam już tylko z rzadka. Jakie to szczęście mieć parking pod pracą, parking pod przedszkolem i nie musieć się już co dnia stresować, że się miejsca na czas nie znajdzie. Czuję się, jakbym na loterii wygrała. Wsi spokojna, wsi wesoła.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amera
0 / 0

W Katowicach koło NOSPR i Spodka jest ogromny parking. W czasie pandemii był bezpłatny i wiele osób dojeżdżających do centrum Katowic zostawiało tu samochód i szło na piechotę lub dojeżdżało autobusem. Później coś się właścicielowi odwidziało i pagking stał się płatny z ceną zaporową kilkanaście zł za godzinę. I w ten sposób samoistnie tworzące się centrum przesiadkowe przezło do historii. A wystarczyłoby wprowadzić np abonament na miejsce to część ludzi dla swiętego spokoju wolałaby je wykupić niż szukać po cenrtum miejsca parkingowego

Odpowiedz Komentuj obrazkiem