Jestem informatykiem. Zapierniczam od momentu wejścia do biura aż do zamknięcia. Mam codziennie listę zadań, która wydłuża się z minuty na minutę. Kiedy idę zrobić coś w innym pomieszczeniu, odpędzam się od ludzi, którzy zagadują mnie bo nie mają co robić
Zwykle każdego dnia mam tylko około trzech godzin rzeczywistej pracy. Resztę czasu spędzam, no cóż, oglądając kotki w internecie i odpowiadając na pytania zadane na Reddicie
Robię tylko to co muszę, jak mam wolną chwilę, to nie pytam jak głupia: „Co mam teraz zrobić”? Po prostu się relaksuję
Nigdy nie pracowałem tak mało i nie zarabiałem tak dużo. Ten czas, kiedy nie mam co robić wykorzystuję na naukę, aby uzyskać więcej certyfikatów, dzięki czemu będę zarabiał więcej pieniędzy za jeszcze mniej pracy! I to nie jest żart
U mnie w biurze cały czas pracujemy na 120%. Pracy jest tyle, że się nie wyrabiamy. Rzadko kiedy uda się komuś wyjść po 8 godzinach, zostajemy codziennie przynajmniej godzinę dłużej. Ciągle nam coś dorzucają. I w dodatku mierzą czas, który spędzamy w toalecie!
„Życie biurowe” to nie komedia tylko film dokumentalny, który powinien obowiązkowo obejrzeć każdy, kto rozpoczyna pracę w biurze
Czasem jest niezły zapiernicz i nie mam na nic czasu. Innym razem odwalę robotę w trzy godziny. Wtedy po prostu porządkuję biurko, upiększam swoje arkusze kalkulacyjne, wymyślam menu obiadowe na cały tydzień i szukam przepisów w internecie
@romeksz
Prowadzone trochę jak wojsko lub więzienia
@romeksz książka z 1994 roku. Być może tak wtedy postrzegano kapitalizm. I tak już zostało.
@romeksz co to za książka?
@Carmelot https://www.abc-ekonomii.net.pl/s/skuteczna_polityka_personalna_wedlug_r._pascala_-_etapy_modelu.html
Jednym z problemów współczesnego systemu jest oderwanie pracownika od wartości jego pracy. Mniej więcej do czasów rewolucji przemysłowej wszystko opierało się o wykonaną pracę. Nie ważne ile pracujesz, a ile i jak wykonasz, im jesteś lepszy, tym lepiej sobie radzisz, pracujesz krócej lub masz lepsze wyniki, czy to pod kątem jakości, złożoności, czy czystej ilości wykonanej pracy. Wraz z rozwojem przemysłu kapitał zaczął koncentrować się w rękach małej grupy ludzi. To samo w sobie nie jest złe, jeden lepiej używa narzędzi, inni lepiej radzi sobie z ich pozyskiwaniem czy logistyką, więc sam rozdział pomiędzy pracujących narzędziami i organizujących miejsca pracy czy finansowanie zakupu narzędzi nie jest złe samo w sobie. Na pewnym etapie jednak doszło do oderwania pracownika od tego, co faktycznie wypracował i w pewnym sensie winy bym szukał po stronie związków zawodowych, które walczyły o równe warunki dla wszystkich. Zrównując wszystkich ze sobą pod kątem zarobków, praw, czasu pracy, jednocześnie zrownalismy ich efektywnością. Z biegiem czasu pracownik przestał być osobą wypracowującą swoją wartość, a stał się jednym z trybików w maszynie, gdzie każdy trybik ma pracować tak samo. Współczesne podejście do pracy nie próbuje z tym walczyć nakładając na wszystkich jednakowe ograniczenia i wymogi. Trudno mieć więcej urlopu niż ustawa przewiduje, trudno z niego zrezygnować, trudno pracować dłużej lub krócej. Doszliśmy do etapu, w którym bardzo trudno zmienić kulturę pracy, a większość ludzi nie ma jaj się jej przeciwstawić i wolą ćwierć swojego życia udawać, że pracują. Wszyscy na tym tracimy.
@ZONTAR To też dlatego, że dzisiaj mało rzeczy można wykonać w niewielkim zespole. Zniknęli niemal samotni geniusze jak Skłodowska-Curie czy Pasteur. Nie ma rzemieślników. Każdy produkt to dzieło kilkunastu, kilkudziesięciu czy nawet kilku tysięcy pracowników współdziałających z kilkoma czy kilkunastoma dostawcami.
Z obserwacji widzę, że duże firmy niczym nie różnią się od urzędów, jeśli chodzi o zbiurokratyzowanie. Ludzie mają dziwne, fantazyjnie ponazywane stanowiska, na których zajmują się często przede wszystkim uzasadnianiem potrzeby istnienia własnego miejsca pracy - produkując okólniki, których nikt nie czyta, wymyślając usprawnienia, których nikt nie potrzebuje, i tak dalej. Ci, którzy odfajkowują swoją pracę, markują ją - mają tam raj. Ale ci, którzy szukają w niej sensu, męczą się i wypalają. Co czwarty Polak 5 lat temu nie widział sensu w swojej pracy. Dziś pewnie ten odsetek tylko wzrósł. Nie zapobiegają temu nawet dobre zarobki, a gdy inflacja zjada pensje, jest tylko gorzej.
Najlepiej mają się ci, którzy widzą owoce swojej pracy - ogrodnicy, rzemieślnicy, budowlańcy nawet.
@jonaszewski Ja bym tu bardziej patrzył na trend podziału odpowiedzialności i cięcia kosztów. Jeśli każdy pracownik jest odpowiedzialny za swoją część, to wszyscy muszą mieć odpowiednie kompetencje i ktoś musi wszystkich rozliczać. Jak jednak jedna osoba jest odpowiedzialna za 10 pracowników, to tylko jedna musi być kompetentna i ją rozliczasz z efektów, a reszta jest tylko narzędziem. To ta odpowiedzialną osobą powinna wszystkich rozliczać, ale jeśli sama kiepsko pracuje, to będzie wykorzystywać tych wydajnych aby kryć tych niekompetentnych. Praca wykonana, wszystko ok i nikt nie wie kto tą pracę wykonał, a kto się obija.