Dorzucę tu jeszcze jeden fakt. To wspaniałe lekarstwo za 9 mln jest pokrywane przez praktycznie wszystkie ubezpieczenia w USA. FDA wpisało to na listę leków dopuszczonych do użytku i jedynymi wymogami jest odpowiednia diagnoza (nie pokrywają go na podstawie zgadywania, podejrzeń czy w przypadkach, które nie pasują do warunków aplikacji tego leku, a więc nie kwalifikują jego zastosowania jako standardową praktykę, a co najwyżej eksperyment). Paskudny system prywatny, na szczęście w tym wspaniałym narodowym systemie opieki zdrowotnej w Polsce tak nie ma, lek nie jest refundowany, sam sobie uzbieraj.
Dlaczego o tym piszę? Bo to wygląda jak jakiś gigantyczny sukces. Lek dopuszczony do standardowego użytku i pokrywalny z ubezpieczenia w USA nie był w ogóle dostępny w Polsce, trzeba było zbierać na leczenie pieniądze i prywatnie leczyć się w USA. Teraz pierwszy szpital w Polsce jest w stanie przeprowadzić tą terapię, ale nadal na koszt pacjenta. Czy to jakiś powód do zachwytu? Jesteśmy w tyle, ale cieszymy się, że jeszcze widać innych uczestników na horyzoncie.
Nie doktor Sławomir Wronka, a już jakiś czas prof. dr hab. Sławomir Wronka.
Dorzucę tu jeszcze jeden fakt. To wspaniałe lekarstwo za 9 mln jest pokrywane przez praktycznie wszystkie ubezpieczenia w USA. FDA wpisało to na listę leków dopuszczonych do użytku i jedynymi wymogami jest odpowiednia diagnoza (nie pokrywają go na podstawie zgadywania, podejrzeń czy w przypadkach, które nie pasują do warunków aplikacji tego leku, a więc nie kwalifikują jego zastosowania jako standardową praktykę, a co najwyżej eksperyment). Paskudny system prywatny, na szczęście w tym wspaniałym narodowym systemie opieki zdrowotnej w Polsce tak nie ma, lek nie jest refundowany, sam sobie uzbieraj.
Dlaczego o tym piszę? Bo to wygląda jak jakiś gigantyczny sukces. Lek dopuszczony do standardowego użytku i pokrywalny z ubezpieczenia w USA nie był w ogóle dostępny w Polsce, trzeba było zbierać na leczenie pieniądze i prywatnie leczyć się w USA. Teraz pierwszy szpital w Polsce jest w stanie przeprowadzić tą terapię, ale nadal na koszt pacjenta. Czy to jakiś powód do zachwytu? Jesteśmy w tyle, ale cieszymy się, że jeszcze widać innych uczestników na horyzoncie.