@argento
To jest tzw. instytut danych z dupy.
Sprawdźcie sobie - pensja podstawowa PROFESORA (!!!) na wyższej uczelni to trochę ponad 7k. Żeby nauczyciel zwykły zarabiał 11k to musi mieć chyba 3 etaty i jeszcze po nocach korki dawać.
@tobimadara No nie do konca. Zwiekszajac zarobki obecni niekompetentni nie stana sie kompetentnymi. A biorac pod uwage ilosc urodzen, dla nowych nie bardzo otwieraja sie nowe etaty.
Wyjsciem byloby uzaleznic wyplate od wynikow nauczania, ale na to zwiazki nigdy sie nie zgodza.
Ten sam trend steku nauczycieli o pensje jest min od 20 lat.
Sedno w tym że nauczyciele nie kumają jednego. Jaka praca taka płaca.
Nauczyciele źle pracują, dosłownie nie zasługują na wyższe płace. Nie potrafią przekazywać wiedzy.
Nie jestem nauczycielem, nie mam wykształcenia w tym kierunku. Po prostu w szkole byłem dobry z matmy i jeśli jestem w stanie nauczyć siostrzeńca matmy na oceny 3-5, podczas gdy w szkole nauczyli go na 1ki to helol.
Na zdalnych lekcjach siostrzeńca, z którym serio siedziałem, słyszałem że nauczyciel muzyki fałszował. Helol...
I tacy ludzie dziwią się że mało zarabiają? Logika prawie jak u patologii ciągnącej socjalu, różnica w tym że nauczyciele robią cokolwiek.
Wg mnie, do zawodu nauczyciela powinien być jeszcze jeden warunek. Min 5 lat w branży pokrewnej z zawodem którego ma uczyć.
Nauczyciel wf-u. Min 5 lat przynależności do klubu sportowego lub służb mundurowych. Nauczyciel chemii lub biologii - 5 lat w laboratorium.
Chodzi o to by nauczyciel nie tylko miał wiedzę, ale też jej umiał używać (co jest gwarantem tego że ja rozumie). Bo można coś wiedzieć i tego nie rozumieć.
Wszyscy wiedzą że ziemia kręci się w okół słońca, ale dlaczego tak jest? To już wie znacznie mniej osób.
I gdyby taki warunek dać nauczycielom i gdyby go spełnili, to wtedy poparłbym podwyżki do poziomu 10tys zł. Bo za jakość się płaci
@rafik54321 Z tym przykładem z siostrzeńcem to jesteś niesprawiedliwy. Wiadomo, że jak pracujesz z uczniem jeden na jeden (nauczyciel - uczeń) to osiągniesz znacznie lepsze efekty niż nauczyciel który musi podzielić swoją uwagę nawet 30 innym osobom. W pracy jeden na jeden o wiele łatwiej wyłapiesz kiedy uczeń czegoś nie rozumie, a tak jak się w pracy nauczyciel pyta do klasy czy zrozumieli wszyscy odpowiadają tak, a dopiero na sprawdzianie okazuje się, że jednak nie wszyscy zrozumieli.
@JohnLilly No właśnie jestem sprawiedliwy. Bo jestem "amatorem", a on profesjonalistą.
To tak jakby mówić że niesprawiedliwym jest oceniać negatywnie murarza bo spie****ł budowę domu, a mi jako amatorowi udało się prosto i zgrabnie wymurować garaż.
Owszem, praca z uczniem 1:1 jest łatwiejsza, ale ja nie jestem nauczycielem. Nie jestem specjalistą po studiach. Więc w zasadzie nie powinienem być w stanie go nauczyć lepiej niż w szkole. A jednak jestem.
Problem jest w czymś innym. Nauczyciele często uczą materiału którego do końca nie rozumieją sami.
Przypomina mi się lekcja geografii. Temat był o planetach. Wiadomo: Merkury, Wenus, Ziemia itd...
Dochodzimy do Plutona, który nie jest planetą, a jest planetą karłowatą.
I tu pytanie. Kiedyś był planetą, a teraz jest planetą karłowatą. Dlaczego? Nauczycielka zdębiała i nie uzyskałem od niej odpowiedzi.
To był ten czas kiedy akurat wcześniej Pluton uważano za pełnoprawną planetę, w różnych gazetkach dla dzieci tak go podawano (chyba batony Milky Way coś takiego miały :P).
Dziś wiem dlaczego, ale dlaczego nauczycielka o tym nie wiedziała wtedy?
Wiedziała że Pluton utracił status planety, ale nie sprawdziła czemu? Nie aktualizowała wiedzy? Elektryk musi co 5 lat ponawiać kursy SEP by zaktualizować wiedzę techniczną, obowiązujące normy itd, a nauczyciel co? Wiedza z głębokiego PRLu.
Popatrz sobie na instruktorów nauki jazdy. Jakby nie patrzeć - nauczyciel, tylko inaczej go nazywamy. Też są lekcje. Jaki byłby cyrk jakby instruktor po uzyskaniu uprawnień raz na zawsze, uczył przepisów tylko z tamtego okresu XD. Masakra.
A dużo rzeczy można wytłumaczyć prościej jeśli się to dobrze rozumie.
Np z techniki. Cykl pracy silnika 4T.
W szkole uczą coś takiego:
- suw ssania, tłok idzie w dół i do cylindra jest dostarczana mieszanka paliwowo-powietrza, jprdl jaki to jest durny bełkot. A wziąłby nauczycielski młot STRZYKAWKĘ i pociągnął za jej tłok, dzieciaki kumają co się wtedy dzieje, strzykawka zasysa, w silniku będzie to właśnie powietrze w którym rozpylane jest paliwo. Wszystko jest w cholerę prostsze do zrozumienia.
Trzeba po prostu używać bardzo życiowych przykładów. Wtedy wszyscy kumają na biegu :) .
Do tego często uczeń uważa że rozumie prawidłowo, ale potem może być że zrozumiał źle.
Np na angielskim, nas uczono takiej porypanej herezji, że
angielskie "A" to jest nasze "ej", "B" to jest "bi", C to jest "si"...
Ja to zrozumiałem tak, że angielski, to w sumie polski tylko literki poprzestawiane XD. I tak próbowałem tłumaczyć słówka. Oczywiście wyszła wielka bzdura haha. Więc słowo "car" tłumaczyłem jako "siejr" haha.
I za cholerę nie mogłem się połapać o co biega. A przecież "car" nawet się nie czyta jako "siejr" :P .
Ten sam cyrk jest na geometrii na lekcji matematyki. O ile z płaskimi figurami narysowanymi w podręczniku jest jako tako, ale figury trójwymiarowe na płaskim papierze to dramat dla uczniów ze słabą wyobraźnią przestrzenną.
A nigdy nauczyciel nie tłumaczył takich figur na trójwymiarowym modelu.
To nie dziwota że dla uczniów to jest abstrakcja.
@rafik54321 "No właśnie jestem sprawiedliwy. Bo jestem "amatorem", a on profesjonalistą." To nie ma znaczenia. Mógłbyś się do niej porównywać jakby ta nauczycielka zajmowała się tylko Twoim siostrzeńcem, albo jakbyś Ty na jakiś czas zajął się nauczaniem jej klasy a tak to Twoje porównanie jest nic nie warte. Zrozum, że Ty w swoim domu możesz poświęcić swojemu siostrzeńcowi tyle czasu ile on faktycznie potrzebuje na zrozumienie danego zagadnienia a nauczycielka w szkole ma tylko te 45 minut na lekcji te kilka razy w tygodniu i ten czas i tak nie poświęci tylko na jednego ucznia, ale na całą klasę. Przy czym nie twierdzę, że szkolnictwo polskie nie ma swoich problemów, ale w tym konkretnym przykładzie jesteś niesprawiedliwy w ocenie.
@JohnLilly Skoro to nie ma znaczenia, to wg ciebie studia są nic nie warte - to po co je wymagać?
Nie. Gdyby tylko ta nauczycielka miała relację 1:1 to miałaby wymierną przewagę.
Tak jak fachowy murarz ma narzędzia kosztujące po tysiące złotych, a ty masz chińską taniochę za kilka stów.
To też tak, jakby się ścigać po torze maluchem z ferrari. Co z tego że ferrari ma 2 czy 3 razy dłuższy tor, jak kilka razy więcej mocy i kilka razy lepsze przyśpieszenie?
Zrozum, w domu w 1,5 godziny przerabiamy 2 tematy, czyli równiutko wychodzi po 45min. Tyle samo co w klasie.
Siostrzeniec przychodził maksymalnie 2 razy w tygodniu. Zwykle raz w tygodniu i jechaliśmy w miarę na równo z aktualnym materiałem w klasie. Gdzie w szkole ma 4 lekcje w tygodniu.
Sam miałem epizod nauczania indywidualnego i wcale nie miałem jakoś lepszych ocen. Więc to jednak nie jest sedno w tym ile się czasu poświęca na konkretnego ucznia.
Sednem jest to, jak dobrze temat jest wytłumaczony. A aby coś dobrze wytłumaczyć, to samemu trzeba to mieć w najmniejszym paluszku.
A nauczyciele zachowują się tak, jakby kompletnie nie rozumieli o czym mówią.
Kolejny przykład kretynizmu. Technika&karta motorowerowa.
No jprdl. Nauczycielka bez prawa jazdy, uczyła nas na "prawo jazdy". Mało tego. Miała uprawnienia na motorower (wynikające wyłącznie z wieku), a nie miała pojęcia gdzie jest tłumik w jednośladzie XD.
Dziś mając prawdziwe prawo jazdy, jak pomyślę jaką herezję nam wciskała to jprdl, cud że my się nie pozabijaliśmy XD...
Po prostu, mam wrażenie do pracy jako nauczyciel idą osoby, które nie nadają się do niczego innego XD. Ludzie z "wiedzą", ale wiedzą której kompletnie nie rozumieją i której kompletnie nie potrafią używać.
Albo zasady dynamiki "jeśli ciało A oddziałuje na ciało B, to ciało B oddziałuje na ciało A w tym samym kierunku, ale o przeciwnym zwrocie". No jprdl, toporniej się nie da? XD
A to proste. Jak je***sz pięścią w ścianę, to łapa zaboli ciebie tak, jakby to ściana je****a w twoją pięść. Proste, logiczne i sensowe haha. Czemu w szkole tak tego nie tłumaczą? Bo sami nie do końca to rozumieją.
"Zrozum, w domu w 1,5 godziny przerabiamy 2 tematy, czyli równiutko wychodzi po 45min. Tyle samo co w klasie." I tu jeszcze raz powtórzę, że te 1,5 godziny Ty mogłeś poświęcić w całości na swojego siostrzeńca a nauczycielka musiała także zwracać uwagę na resztę uczniów w klasie, to oczywiste, że jesteś w tym przypadku w lepszej sytuacji, bo jesteś w stanie szybciej wyłapać kiedy siostrzeniec czegoś nie rozumiał, oraz jak już nie rozumiał to mogłeś mu poświęcić więcej uwagi na to aby mu dane zagadnienie wytłumaczyć. I wcale z tego faktu nie wynika, że studia nie mają zupełnie sensu, tylko to, że nauczanie indywidualne jest lepsze od nauczania szkolnego/grupowego. Sam to z resztą przyznałeś "Owszem, praca z uczniem 1:1 jest łatwiejsza" Niepotrzebnie więc teraz sobie zaprzeczasz.
"Sam miałem epizod nauczania indywidualnego i wcale nie miałem jakoś lepszych ocen. Więc to jednak nie jest sedno w tym ile się czasu poświęca na konkretnego ucznia."
Nie zamierzam porównywać Ciebie i Twojego siostrzeńca co i dlaczego. Ja również miałem sytuację gdzie chodziłem na korki i również na tych korkach nauczyłem się lepiej niż w szkole i z mojej perspektywy to właśnie tak wygląda, że na zajęciach indywidualnych łatwiej się jest skupić niż w klasie, oraz jak czegoś nie rozumiem to z automatu zostaje to przez korepetytora wyłapane. Nie ma co na pojedynczym przykładzie Twojego siostrzeńca wydawać opinii o nauczycielce.
@rafik54321 Pytaniem jest czy nauczyciele dostają mało pieniędzy bo się nie starają czy nie starają się bo dostają mało pieniędzy. W każdym razie nie wydaje mi się, że nauczyciel ma dużo do gadania. On jest tylko wykonawcą woli kuratorium czy ministerstwa. Jak oni dowalają "podstawę programową", która jest wypchana po brzegi to nieważne jakbyś się nie starał, to nie przerobisz tego w sposób który będzie rzetelny i fascynujący dla uczniów...
No, nie twierdzę przy tym oczywiście, że nauczyciele się starają lub nie, ale jak to powiedzenie idzie - ryba psuje się od głowy itp. Problemem nie są sami nauczyciele, w każdym razie. Chyba.
@rafik54321 Nie. W szkole przez 45 min nauczyciel przerabia z dziećmi jedno, dwa ćwiczenia z danego tematu. Musi opanować gromadkę leni. Są uczniowie, i to wielu, ktorzy nie robią nic na lekcji (opróćz przeszkadzania, ale nie o tym mowa). A jak pracujesz 1:1 to Ci uczyeń nie skacze po pokoju, nie gada z innymi uczniami, nie wyciąga telefonu pod biurkiem itp. Dobrze, że zajmujesz się tylko swoim siostrzeńcem. Bo on tak naprawdę nie potrzebuje 'korków'. Tylko robisz to co powinni robić jego rodzice i on sam. Zupełnie się do tego nie nadajesz
@rafik54321 Bardzo się z Tobą zgadzam. Ładnie tutaj to opisałeś. Przestańcie tłumaczyć nieudolność nauczycieli dużą grupą dzieci. Jak nauczyciel potrafi dobrze wytłumaczyć, to 95% klasy zrozumie, a 2-3 łebki nie, a nie odwrotnie. Jak to jest, że jak jest fajny nauczyciel ( a to jest niestety rzadko) to jakoś większość klasy kuma materiał, a jak jest nieudolnym kretynem, to wszyscy siedzą jak na tureckim kazaniu.
Druga sprawa - te śmierdzące lenie pracują 1/2 etatu plus wakacje i wszystkie święta lasu i wiewiórki. Oni zarabiają tyle za pół etatu!!! Kto to widział - wszystkich świętych w czwartek? To wolne w środę, czwartek i piątek. Dzień KEN? Wolne! Co rusz jakieś pseudo święto - WOLNE!!!
Jakoś nikt się nie burzy, że w żłóbkach i przedszkolach, gdzie kobitki przerzucają pieluchy i tony gówna, zajmują się zapłakanymi, zasmarkanymi, zarzyganymi dzieciakami, nie ma podwyżek. A właśnie tam powinny być podwyżki! Bo tam jest ciężka robota, a nie przyjdzie hrabia/hrabina na 18 godzin w tygodniu i jeszcze ku**a zmęczony!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2023 o 11:03
@Pergamin Popier**lone kuratorium to jedno, ale większość z nas ma nie za mądrego szefa, a swoją robotę musi zrobić. Te śmierdzące lenie pracują 1/2 etatu plus wakacje i wszystkie święta lasu i wiewiórki. Oni zarabiają tyle za pół etatu!!! Kto to widział - wszystkich świętych w czwartek? To wolne w środę, czwartek i piątek. Dzień KEN? Wolne! Co rusz jakieś pseudo święto - WOLNE!!!
Jakoś nikt się nie burzy, że w żłóbkach i przedszkolach, gdzie kobitki przerzucają pieluchy i tony gówna, zajmują się zapłakanymi, zasmarkanymi, zarzyganymi dzieciakami, nie ma podwyżek. A właśnie tam powinny być podwyżki! Bo tam jest ciężka robota, a nie przyjdzie hrabia/hrabina na 18 godzin w tygodniu i jeszcze ku**a zmęczony!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2023 o 11:02
@rafik54321 na podstawie jednej sytuacji z jedną nauczycielką i jednym uczniem formułujesz opinię o całym środowisku - to rozkłada całą Twoją retorykę na łopatki.
Różnica między siedzeniem z jednym uczniem w komfortowych warunkach a 30-tką dzieciaków w sali lekcyjnej jest KOLOSALNA. Choćbyś nie wiem jakim był specjalistą i jak stawał na rzęsach w życiu nie osiągniesz takiego poziomu komunikacji z każdym uczniem w klasie jak w sytuacji 1 na 1. Bo ten gada, tamten grzebie w plecaku, ten się śmieje, tamten zapomniał ołówka, jeszcze jeden chce do toalety itd. itp. Ja pod koniec podstawówki po ciężkim złamaniu miałem długą rehabilitację i przez to nauczanie indywidualne w domu od początku roku szkolnego. Przez niecały pierwszy semestr (indywidualne miałem od września do grudnia) z każdego przedmiotu miałem przerobiony materiał z całego roku. I to bez jakiejś spiny. Miałem komfort swojego domu, wszystko pod ręką, dłuższe przerwy między lekcjami - to wszystko ma ogromne znaczenie. Dlatego nawiązując do Twojego porównania: Ty w ciągu 1,5h tłumaczysz siostrzeńcowi materiał z 1-2 lekcji, tak? Dobry nauczyciel w takich samych warunkach w tym czasie nauczy materiału z miesiąca jeśli tylko uczeń da radę nadążyć.
Może po prostu Twój siostrzeniec nie może się skupić na lekcji w szkole bo dookoła jest za dużo bodźców? A może wstydzi się przyznać, że czegoś nie rozumie bo jest jedynym "nierozumiejącym"? A może to efekt przepełnienia pamięci krótkotrwałej? Poza tą matematyką ma w danym dniu jeszcze kilka innych lekcji, na których też musi być skupiony - i tak na matmie na świeżo rozumie o czym była mowa, ale po kilku innych lekcjach dzień-dwa później już nie do końca pamięta i potrzebuje, żeby ktoś mu na nowo wytłumaczył? Nauczanie ludzi to nie jest przycisk na zasadzie "włącz-wyłącz". Wiedzę trzeba najpierw przyswoić a potem utrwalić. Obecnie podstawa programowa jest tak przeładowana, że nauczycielom ledwo starcza czasu na przekazanie wiedzy. O powtarzaniu czegokolwiek (czyli utrwalaniu wiedzy) nie ma nawet co myśleć - to dzieciaki muszą ogarnąć we własnym zakresie. Do tego doprowadzili kolejni ministrowie edukacji, którzy musieli się szybko czymś wykazać a co jest najbardziej medialne? Ano jak się powie, że "szkoła będzie kładła większy nacisk na to, tamto i jeszcze tamto" - w skrócie oznacza to dopisanie kolejnych obowiązkowych punktów do podstawy programowej. Dobry murarz owszem wymuruje ściankę, dwie, trzy, pięć w ciągu dnia. A jak mu każesz murować codziennie 30 ścianek? Nadal każda będzie tak samo dobrze zrobiona? Odpowiedz sobie sam.
Jak chcesz mieć dobrego fachowca za 3-4 tysiące?
Pensja magazyniera to ok. 4 tyś. Pensja nauczyciela to ok.3-5 w zależności od jego "stopnia".
Sądzisz, że to zachęca dobrych kandydatów do tego zawodu?
Najpierw zarobki, a potem wymagania. A nie na odwrót. Żeby przyciągnąc wartościowych ludzi do zawodu musisz im dać zarobić. A nie przyciągac na ładne oczy.
Sądzisz, że dobry programista przyjdzie pracować za 5 tyś? No nie przyjdzie. Najpierw dajesz zarobki, a potem możesz oczekiwać.
@Zeter Przecież to zrobił nauczyciel, który nie kuma, że on dostaje takie wynagrodzenie za pół etatu (chociaż nawet nie, bo 18 godzin w tyg. to nawet nie pół etatu). Zapomniał też, że ma wolne, ferie, wakacje, prawie 2 tyg. przy Bożym narodzeniu i za każdym razem WOLNE przy innych k**a świętach lasu!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
11 października 2023 o 11:06
Dzieci mówią wam "dzień dobry" w chórku i wszystkie stają wtedy na baczność a na dodatek możesz się spóźnić na zajęcia pół godziny i nadal czepiać się dzieciaków że poszły do domu a ty mi tu o prestiżu zawodu nauczyciela? Nawet premier nie jest tak traktowany..
Przecież kuchcińśki powiedział, że to nie podwyżki tylko waloryzacje, a ciemny lud jak zwykle to kupił. To że budżet kancelarii premiera jest wyższy o 1000% niż za tuska to już taki mały szczegół
W to, że nauczyciele zarabiają 11 tys. miesięcznie na głowę i przy tej kwocie nadal narzekają, wierzę tak samo jak w to, że Kaczyński nie stchórzył.
@Lambdrone skąd takie dane?
@argento
To jest tzw. instytut danych z dupy.
Sprawdźcie sobie - pensja podstawowa PROFESORA (!!!) na wyższej uczelni to trochę ponad 7k. Żeby nauczyciel zwykły zarabiał 11k to musi mieć chyba 3 etaty i jeszcze po nocach korki dawać.
@keeshavah
@argento
@Lambdrone
Na mojej uczelni doktor hab. zarabiał 3.8k. Jakieś 6 lat temu.
I weź tu wyżyj godnie..
@argento Nie napisałem, że faktycznie zarabiają 11 tys., tylko, że to bzdury.
@Lambdrone ale kto tak uważa? Bo w demotywatorze takiej informacji nie ma.
@argento Czarny garnek
z nauczycielami jest problem jajka i kury - są tak fatalni bo mało zarabiają, czy zarabiają tam mało bo są fatalni?
@ysub3334 To nie ma tutaj znaczenia. Zwiększając wynagrodzenie będziesz miał większy wybór kompetentnych osób chcących pracować w tym zawodzie.
@tobimadara No nie do konca. Zwiekszajac zarobki obecni niekompetentni nie stana sie kompetentnymi. A biorac pod uwage ilosc urodzen, dla nowych nie bardzo otwieraja sie nowe etaty.
Wyjsciem byloby uzaleznic wyplate od wynikow nauczania, ale na to zwiazki nigdy sie nie zgodza.
@ysub3334 Jak chcesz mieć dobrego fachowca za 3-4 tysiące?
Pensja magazyniera to ok. 4 tyś. Pensja nauczyciela to ok.3-5 w zależności od jego "stopnia".
Sądzisz, że to zachęca dobrych kandydatów do tego zawodu?
Najpierw zarobki, a potem wymagania.
Ten sam trend steku nauczycieli o pensje jest min od 20 lat.
Sedno w tym że nauczyciele nie kumają jednego. Jaka praca taka płaca.
Nauczyciele źle pracują, dosłownie nie zasługują na wyższe płace. Nie potrafią przekazywać wiedzy.
Nie jestem nauczycielem, nie mam wykształcenia w tym kierunku. Po prostu w szkole byłem dobry z matmy i jeśli jestem w stanie nauczyć siostrzeńca matmy na oceny 3-5, podczas gdy w szkole nauczyli go na 1ki to helol.
Na zdalnych lekcjach siostrzeńca, z którym serio siedziałem, słyszałem że nauczyciel muzyki fałszował. Helol...
I tacy ludzie dziwią się że mało zarabiają? Logika prawie jak u patologii ciągnącej socjalu, różnica w tym że nauczyciele robią cokolwiek.
Wg mnie, do zawodu nauczyciela powinien być jeszcze jeden warunek. Min 5 lat w branży pokrewnej z zawodem którego ma uczyć.
Nauczyciel wf-u. Min 5 lat przynależności do klubu sportowego lub służb mundurowych. Nauczyciel chemii lub biologii - 5 lat w laboratorium.
Chodzi o to by nauczyciel nie tylko miał wiedzę, ale też jej umiał używać (co jest gwarantem tego że ja rozumie). Bo można coś wiedzieć i tego nie rozumieć.
Wszyscy wiedzą że ziemia kręci się w okół słońca, ale dlaczego tak jest? To już wie znacznie mniej osób.
I gdyby taki warunek dać nauczycielom i gdyby go spełnili, to wtedy poparłbym podwyżki do poziomu 10tys zł. Bo za jakość się płaci
@rafik54321 Z tym przykładem z siostrzeńcem to jesteś niesprawiedliwy. Wiadomo, że jak pracujesz z uczniem jeden na jeden (nauczyciel - uczeń) to osiągniesz znacznie lepsze efekty niż nauczyciel który musi podzielić swoją uwagę nawet 30 innym osobom. W pracy jeden na jeden o wiele łatwiej wyłapiesz kiedy uczeń czegoś nie rozumie, a tak jak się w pracy nauczyciel pyta do klasy czy zrozumieli wszyscy odpowiadają tak, a dopiero na sprawdzianie okazuje się, że jednak nie wszyscy zrozumieli.
@JohnLilly No właśnie jestem sprawiedliwy. Bo jestem "amatorem", a on profesjonalistą.
To tak jakby mówić że niesprawiedliwym jest oceniać negatywnie murarza bo spie****ł budowę domu, a mi jako amatorowi udało się prosto i zgrabnie wymurować garaż.
Owszem, praca z uczniem 1:1 jest łatwiejsza, ale ja nie jestem nauczycielem. Nie jestem specjalistą po studiach. Więc w zasadzie nie powinienem być w stanie go nauczyć lepiej niż w szkole. A jednak jestem.
Problem jest w czymś innym. Nauczyciele często uczą materiału którego do końca nie rozumieją sami.
Przypomina mi się lekcja geografii. Temat był o planetach. Wiadomo: Merkury, Wenus, Ziemia itd...
Dochodzimy do Plutona, który nie jest planetą, a jest planetą karłowatą.
I tu pytanie. Kiedyś był planetą, a teraz jest planetą karłowatą. Dlaczego? Nauczycielka zdębiała i nie uzyskałem od niej odpowiedzi.
To był ten czas kiedy akurat wcześniej Pluton uważano za pełnoprawną planetę, w różnych gazetkach dla dzieci tak go podawano (chyba batony Milky Way coś takiego miały :P).
Dziś wiem dlaczego, ale dlaczego nauczycielka o tym nie wiedziała wtedy?
Wiedziała że Pluton utracił status planety, ale nie sprawdziła czemu? Nie aktualizowała wiedzy? Elektryk musi co 5 lat ponawiać kursy SEP by zaktualizować wiedzę techniczną, obowiązujące normy itd, a nauczyciel co? Wiedza z głębokiego PRLu.
Popatrz sobie na instruktorów nauki jazdy. Jakby nie patrzeć - nauczyciel, tylko inaczej go nazywamy. Też są lekcje. Jaki byłby cyrk jakby instruktor po uzyskaniu uprawnień raz na zawsze, uczył przepisów tylko z tamtego okresu XD. Masakra.
A dużo rzeczy można wytłumaczyć prościej jeśli się to dobrze rozumie.
Np z techniki. Cykl pracy silnika 4T.
W szkole uczą coś takiego:
- suw ssania, tłok idzie w dół i do cylindra jest dostarczana mieszanka paliwowo-powietrza, jprdl jaki to jest durny bełkot. A wziąłby nauczycielski młot STRZYKAWKĘ i pociągnął za jej tłok, dzieciaki kumają co się wtedy dzieje, strzykawka zasysa, w silniku będzie to właśnie powietrze w którym rozpylane jest paliwo. Wszystko jest w cholerę prostsze do zrozumienia.
Trzeba po prostu używać bardzo życiowych przykładów. Wtedy wszyscy kumają na biegu :) .
Do tego często uczeń uważa że rozumie prawidłowo, ale potem może być że zrozumiał źle.
Np na angielskim, nas uczono takiej porypanej herezji, że
angielskie "A" to jest nasze "ej", "B" to jest "bi", C to jest "si"...
Ja to zrozumiałem tak, że angielski, to w sumie polski tylko literki poprzestawiane XD. I tak próbowałem tłumaczyć słówka. Oczywiście wyszła wielka bzdura haha. Więc słowo "car" tłumaczyłem jako "siejr" haha.
I za cholerę nie mogłem się połapać o co biega. A przecież "car" nawet się nie czyta jako "siejr" :P .
Ten sam cyrk jest na geometrii na lekcji matematyki. O ile z płaskimi figurami narysowanymi w podręczniku jest jako tako, ale figury trójwymiarowe na płaskim papierze to dramat dla uczniów ze słabą wyobraźnią przestrzenną.
A nigdy nauczyciel nie tłumaczył takich figur na trójwymiarowym modelu.
To nie dziwota że dla uczniów to jest abstrakcja.
@rafik54321 "No właśnie jestem sprawiedliwy. Bo jestem "amatorem", a on profesjonalistą." To nie ma znaczenia. Mógłbyś się do niej porównywać jakby ta nauczycielka zajmowała się tylko Twoim siostrzeńcem, albo jakbyś Ty na jakiś czas zajął się nauczaniem jej klasy a tak to Twoje porównanie jest nic nie warte. Zrozum, że Ty w swoim domu możesz poświęcić swojemu siostrzeńcowi tyle czasu ile on faktycznie potrzebuje na zrozumienie danego zagadnienia a nauczycielka w szkole ma tylko te 45 minut na lekcji te kilka razy w tygodniu i ten czas i tak nie poświęci tylko na jednego ucznia, ale na całą klasę. Przy czym nie twierdzę, że szkolnictwo polskie nie ma swoich problemów, ale w tym konkretnym przykładzie jesteś niesprawiedliwy w ocenie.
@JohnLilly Skoro to nie ma znaczenia, to wg ciebie studia są nic nie warte - to po co je wymagać?
Nie. Gdyby tylko ta nauczycielka miała relację 1:1 to miałaby wymierną przewagę.
Tak jak fachowy murarz ma narzędzia kosztujące po tysiące złotych, a ty masz chińską taniochę za kilka stów.
To też tak, jakby się ścigać po torze maluchem z ferrari. Co z tego że ferrari ma 2 czy 3 razy dłuższy tor, jak kilka razy więcej mocy i kilka razy lepsze przyśpieszenie?
Zrozum, w domu w 1,5 godziny przerabiamy 2 tematy, czyli równiutko wychodzi po 45min. Tyle samo co w klasie.
Siostrzeniec przychodził maksymalnie 2 razy w tygodniu. Zwykle raz w tygodniu i jechaliśmy w miarę na równo z aktualnym materiałem w klasie. Gdzie w szkole ma 4 lekcje w tygodniu.
Sam miałem epizod nauczania indywidualnego i wcale nie miałem jakoś lepszych ocen. Więc to jednak nie jest sedno w tym ile się czasu poświęca na konkretnego ucznia.
Sednem jest to, jak dobrze temat jest wytłumaczony. A aby coś dobrze wytłumaczyć, to samemu trzeba to mieć w najmniejszym paluszku.
A nauczyciele zachowują się tak, jakby kompletnie nie rozumieli o czym mówią.
Kolejny przykład kretynizmu. Technika&karta motorowerowa.
No jprdl. Nauczycielka bez prawa jazdy, uczyła nas na "prawo jazdy". Mało tego. Miała uprawnienia na motorower (wynikające wyłącznie z wieku), a nie miała pojęcia gdzie jest tłumik w jednośladzie XD.
Dziś mając prawdziwe prawo jazdy, jak pomyślę jaką herezję nam wciskała to jprdl, cud że my się nie pozabijaliśmy XD...
Po prostu, mam wrażenie do pracy jako nauczyciel idą osoby, które nie nadają się do niczego innego XD. Ludzie z "wiedzą", ale wiedzą której kompletnie nie rozumieją i której kompletnie nie potrafią używać.
Albo zasady dynamiki "jeśli ciało A oddziałuje na ciało B, to ciało B oddziałuje na ciało A w tym samym kierunku, ale o przeciwnym zwrocie". No jprdl, toporniej się nie da? XD
A to proste. Jak je***sz pięścią w ścianę, to łapa zaboli ciebie tak, jakby to ściana je****a w twoją pięść. Proste, logiczne i sensowe haha. Czemu w szkole tak tego nie tłumaczą? Bo sami nie do końca to rozumieją.
@rafik54321
"Zrozum, w domu w 1,5 godziny przerabiamy 2 tematy, czyli równiutko wychodzi po 45min. Tyle samo co w klasie." I tu jeszcze raz powtórzę, że te 1,5 godziny Ty mogłeś poświęcić w całości na swojego siostrzeńca a nauczycielka musiała także zwracać uwagę na resztę uczniów w klasie, to oczywiste, że jesteś w tym przypadku w lepszej sytuacji, bo jesteś w stanie szybciej wyłapać kiedy siostrzeniec czegoś nie rozumiał, oraz jak już nie rozumiał to mogłeś mu poświęcić więcej uwagi na to aby mu dane zagadnienie wytłumaczyć. I wcale z tego faktu nie wynika, że studia nie mają zupełnie sensu, tylko to, że nauczanie indywidualne jest lepsze od nauczania szkolnego/grupowego. Sam to z resztą przyznałeś "Owszem, praca z uczniem 1:1 jest łatwiejsza" Niepotrzebnie więc teraz sobie zaprzeczasz.
"Sam miałem epizod nauczania indywidualnego i wcale nie miałem jakoś lepszych ocen. Więc to jednak nie jest sedno w tym ile się czasu poświęca na konkretnego ucznia."
Nie zamierzam porównywać Ciebie i Twojego siostrzeńca co i dlaczego. Ja również miałem sytuację gdzie chodziłem na korki i również na tych korkach nauczyłem się lepiej niż w szkole i z mojej perspektywy to właśnie tak wygląda, że na zajęciach indywidualnych łatwiej się jest skupić niż w klasie, oraz jak czegoś nie rozumiem to z automatu zostaje to przez korepetytora wyłapane. Nie ma co na pojedynczym przykładzie Twojego siostrzeńca wydawać opinii o nauczycielce.
@rafik54321 Pytaniem jest czy nauczyciele dostają mało pieniędzy bo się nie starają czy nie starają się bo dostają mało pieniędzy. W każdym razie nie wydaje mi się, że nauczyciel ma dużo do gadania. On jest tylko wykonawcą woli kuratorium czy ministerstwa. Jak oni dowalają "podstawę programową", która jest wypchana po brzegi to nieważne jakbyś się nie starał, to nie przerobisz tego w sposób który będzie rzetelny i fascynujący dla uczniów...
No, nie twierdzę przy tym oczywiście, że nauczyciele się starają lub nie, ale jak to powiedzenie idzie - ryba psuje się od głowy itp. Problemem nie są sami nauczyciele, w każdym razie. Chyba.
@rafik54321 Nie. W szkole przez 45 min nauczyciel przerabia z dziećmi jedno, dwa ćwiczenia z danego tematu. Musi opanować gromadkę leni. Są uczniowie, i to wielu, ktorzy nie robią nic na lekcji (opróćz przeszkadzania, ale nie o tym mowa). A jak pracujesz 1:1 to Ci uczyeń nie skacze po pokoju, nie gada z innymi uczniami, nie wyciąga telefonu pod biurkiem itp. Dobrze, że zajmujesz się tylko swoim siostrzeńcem. Bo on tak naprawdę nie potrzebuje 'korków'. Tylko robisz to co powinni robić jego rodzice i on sam. Zupełnie się do tego nie nadajesz
@rafik54321 Bardzo się z Tobą zgadzam. Ładnie tutaj to opisałeś. Przestańcie tłumaczyć nieudolność nauczycieli dużą grupą dzieci. Jak nauczyciel potrafi dobrze wytłumaczyć, to 95% klasy zrozumie, a 2-3 łebki nie, a nie odwrotnie. Jak to jest, że jak jest fajny nauczyciel ( a to jest niestety rzadko) to jakoś większość klasy kuma materiał, a jak jest nieudolnym kretynem, to wszyscy siedzą jak na tureckim kazaniu.
Druga sprawa - te śmierdzące lenie pracują 1/2 etatu plus wakacje i wszystkie święta lasu i wiewiórki. Oni zarabiają tyle za pół etatu!!! Kto to widział - wszystkich świętych w czwartek? To wolne w środę, czwartek i piątek. Dzień KEN? Wolne! Co rusz jakieś pseudo święto - WOLNE!!!
Jakoś nikt się nie burzy, że w żłóbkach i przedszkolach, gdzie kobitki przerzucają pieluchy i tony gówna, zajmują się zapłakanymi, zasmarkanymi, zarzyganymi dzieciakami, nie ma podwyżek. A właśnie tam powinny być podwyżki! Bo tam jest ciężka robota, a nie przyjdzie hrabia/hrabina na 18 godzin w tygodniu i jeszcze ku**a zmęczony!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2023 o 11:03
@Pergamin Popier**lone kuratorium to jedno, ale większość z nas ma nie za mądrego szefa, a swoją robotę musi zrobić. Te śmierdzące lenie pracują 1/2 etatu plus wakacje i wszystkie święta lasu i wiewiórki. Oni zarabiają tyle za pół etatu!!! Kto to widział - wszystkich świętych w czwartek? To wolne w środę, czwartek i piątek. Dzień KEN? Wolne! Co rusz jakieś pseudo święto - WOLNE!!!
Jakoś nikt się nie burzy, że w żłóbkach i przedszkolach, gdzie kobitki przerzucają pieluchy i tony gówna, zajmują się zapłakanymi, zasmarkanymi, zarzyganymi dzieciakami, nie ma podwyżek. A właśnie tam powinny być podwyżki! Bo tam jest ciężka robota, a nie przyjdzie hrabia/hrabina na 18 godzin w tygodniu i jeszcze ku**a zmęczony!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2023 o 11:02
@rafik54321 na podstawie jednej sytuacji z jedną nauczycielką i jednym uczniem formułujesz opinię o całym środowisku - to rozkłada całą Twoją retorykę na łopatki.
Różnica między siedzeniem z jednym uczniem w komfortowych warunkach a 30-tką dzieciaków w sali lekcyjnej jest KOLOSALNA. Choćbyś nie wiem jakim był specjalistą i jak stawał na rzęsach w życiu nie osiągniesz takiego poziomu komunikacji z każdym uczniem w klasie jak w sytuacji 1 na 1. Bo ten gada, tamten grzebie w plecaku, ten się śmieje, tamten zapomniał ołówka, jeszcze jeden chce do toalety itd. itp. Ja pod koniec podstawówki po ciężkim złamaniu miałem długą rehabilitację i przez to nauczanie indywidualne w domu od początku roku szkolnego. Przez niecały pierwszy semestr (indywidualne miałem od września do grudnia) z każdego przedmiotu miałem przerobiony materiał z całego roku. I to bez jakiejś spiny. Miałem komfort swojego domu, wszystko pod ręką, dłuższe przerwy między lekcjami - to wszystko ma ogromne znaczenie. Dlatego nawiązując do Twojego porównania: Ty w ciągu 1,5h tłumaczysz siostrzeńcowi materiał z 1-2 lekcji, tak? Dobry nauczyciel w takich samych warunkach w tym czasie nauczy materiału z miesiąca jeśli tylko uczeń da radę nadążyć.
Może po prostu Twój siostrzeniec nie może się skupić na lekcji w szkole bo dookoła jest za dużo bodźców? A może wstydzi się przyznać, że czegoś nie rozumie bo jest jedynym "nierozumiejącym"? A może to efekt przepełnienia pamięci krótkotrwałej? Poza tą matematyką ma w danym dniu jeszcze kilka innych lekcji, na których też musi być skupiony - i tak na matmie na świeżo rozumie o czym była mowa, ale po kilku innych lekcjach dzień-dwa później już nie do końca pamięta i potrzebuje, żeby ktoś mu na nowo wytłumaczył? Nauczanie ludzi to nie jest przycisk na zasadzie "włącz-wyłącz". Wiedzę trzeba najpierw przyswoić a potem utrwalić. Obecnie podstawa programowa jest tak przeładowana, że nauczycielom ledwo starcza czasu na przekazanie wiedzy. O powtarzaniu czegokolwiek (czyli utrwalaniu wiedzy) nie ma nawet co myśleć - to dzieciaki muszą ogarnąć we własnym zakresie. Do tego doprowadzili kolejni ministrowie edukacji, którzy musieli się szybko czymś wykazać a co jest najbardziej medialne? Ano jak się powie, że "szkoła będzie kładła większy nacisk na to, tamto i jeszcze tamto" - w skrócie oznacza to dopisanie kolejnych obowiązkowych punktów do podstawy programowej. Dobry murarz owszem wymuruje ściankę, dwie, trzy, pięć w ciągu dnia. A jak mu każesz murować codziennie 30 ścianek? Nadal każda będzie tak samo dobrze zrobiona? Odpowiedz sobie sam.
@rafik54321
Jak chcesz mieć dobrego fachowca za 3-4 tysiące?
Pensja magazyniera to ok. 4 tyś. Pensja nauczyciela to ok.3-5 w zależności od jego "stopnia".
Sądzisz, że to zachęca dobrych kandydatów do tego zawodu?
Najpierw zarobki, a potem wymagania. A nie na odwrót. Żeby przyciągnąc wartościowych ludzi do zawodu musisz im dać zarobić. A nie przyciągac na ładne oczy.
Sądzisz, że dobry programista przyjdzie pracować za 5 tyś? No nie przyjdzie. Najpierw dajesz zarobki, a potem możesz oczekiwać.
Minister edukacji 40%, nauczyciel 4,4%, średnio 22,2%. Jest dobrze.
Tymczasem pracownicy większości Korpo-Januszexów: 0%
Porównanie z dupy
@Zeter Przecież to zrobił nauczyciel, który nie kuma, że on dostaje takie wynagrodzenie za pół etatu (chociaż nawet nie, bo 18 godzin w tyg. to nawet nie pół etatu). Zapomniał też, że ma wolne, ferie, wakacje, prawie 2 tyg. przy Bożym narodzeniu i za każdym razem WOLNE przy innych k**a świętach lasu!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 października 2023 o 11:06
zapomniałeś że musi użerać się z twoim dzieckiem który ma w domu nie naoatrzony patyk zamiast rodzica.
Dzieci mówią wam "dzień dobry" w chórku i wszystkie stają wtedy na baczność a na dodatek możesz się spóźnić na zajęcia pół godziny i nadal czepiać się dzieciaków że poszły do domu a ty mi tu o prestiżu zawodu nauczyciela? Nawet premier nie jest tak traktowany..
Przecież kuchcińśki powiedział, że to nie podwyżki tylko waloryzacje, a ciemny lud jak zwykle to kupił. To że budżet kancelarii premiera jest wyższy o 1000% niż za tuska to już taki mały szczegół