Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
116 124
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
M Milady14
+2 / 10

facet naprawdę ma farta. Przecież gdyby nie ten tort miałby całe życie z fochem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar otawa
-1 / 1

@Milady14 . I tylko szkoda że to się nie stało wcześniej, np. przy zaręczynach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bromba_2k
+8 / 8

Pewnie jakiś czas żyli razem. Naprawdę nie zorientowała się wcześniej, że ma za partnera kompletnego z*eba, dla którego liczy się atencja w mediach, a szacunek dla bliskiej osoby jest gdzieś na dalekim miejscu?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Vertreter
+2 / 2

Popłynę z wyobraźnią i "popatrzę" z jej perspektywy:

Organizujesz ślub. Ekscytacja pomieszana z nerwami, czy wszystko dograne, dopieszczone i zgodne z planem. Bo nie oszukujmy się, każdy ma jakieś wyobrażenie tego dnia. Oczywiście, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Sala, katering, goście. Mnóstwo mniej lub bardziej ważnych detali. Przyszły mąż wspiera lub nie, różnie bywa, ale przecież jesteś perfekcjonistką, więc i tak to ty decydujesz o efekcie finalnym.
I, w końcu, nadchodzi TEN dzień. Scenariusz jak z jakiejś komedii romantycznej. Uroczystość jak z bajki. Księżniczki Disneya mogą ci naskoczyć ze swoimi love story. Potem jedziecie na salę. Goście zgromadzili się tylko dla was. To jest twój dzień. Sukces, udało się. Promieniejesz.
I wtedy twój świeżo poślubiony mąż uznaje, że niczego innego nie potrzebujesz do szczęścia bardziej, niż ciosu tortem w twarz, bo przecież kiedyś widział w internecie, że to takie zabawne. Boki zrywać. Przecież doskonale cię zna i wie, że na pewno docenisz jego "wkład" w ten dzień. Poza tym, nic tak nie pasuje do białej sukni, kosztownej fryzury i makijażu jak krem i biszkopt, wciśnięte do oczodołów. W pierwszej chwili nie wiesz, co się właśnie odwaliło i myślisz tylko: "to jakiś zły sen, koszmar". Ale nie, bo obok słyszysz ryczącego ze śmiechu swojego "ślubnego", który jeszcze nie skumał, że oprócz niego śmieją się tylko: jego kumpel drużba-kretyn, którego nie trawisz; dwóch nastoletnich łebków od któregoś kuzyna, nagrywających telefonami, i wujek Stefan, który zaczął tankować już w kościele.
Ścierasz z oczu większość tego gó..a; w sam raz by zobaczyć, że inni patrzą jak na wariatów. Czujesz się jak po łupnięciu obuchem i stoisz jak słup. Wodzirejowi zabrakło puenty, a przecież widział niejedno . Któraś z koleżanek rzuca się pomóc ogarnąć ten syf; prowadzi, a właściwie wlecze do łazienki. Nic z tego, masz do dyspozycji co najwyżej papierowe ręczniczki i mydło z dozownika. Bezwolnie pozwalasz się wycierać, ciągle myśląc "to się, ku*a, nie wydarzyło". A jednak. Krem aż na uszach, we włosach ("400 na fryzjera!"), suknia już nawet nie do czyszczenia, ile raczej do wywalenia. Do pana młodego wreszcie dotarło - opornie, ale jednak! - że "prank" z jakiegoś niezrozumiałego powodu nie pyknął. Dobija się do drzwi, tłumacząc się z gracją skacowanego konkubenta, ale koleżanki stanowczo każą mu chwilowo wypi....ć. Uczynne krewniaczki na poczekaniu organizują jakąś kieckę na zmianę, ale i tak mija ponad godzina, zanim możesz ponownie wyjść do ludzi.
No właśnie: wyjść. Wcale nie chcesz. Masz ochotę zapaść się pod ziemię, i nie musieć już tym ludziom spojrzeć w oczy. A zwłaszcza jednemu z nich. Bo przez ostatnią godzinę miałaś czas, by pomyśleć, na jak horrendalnie wysokim poziomie niezrozumienia żyliście razem do tej pory, skoro uznał, że coś takiego ci się spodoba jako "atrakcja dnia". Tym bardziej, że twoja zaimprowizowana kilkuosobowa toaletowa 'grupa wsparcia' jednoznacznie potwierdza, że takiego debila to na oczy nie widziały. Wreszcie wychodzisz i widzisz JEGO. Prankster roku, psiamać. Niby skrucha na twarzy. Prawdziwa czy nie? A czy to ważne? Najwyraźniej nie znasz człowieka, a on nie zna ciebie. W dwie sekundy udowodnił, że przez te pięć lat w ogóle cię nie poznał. Impreza trwa, choć obserwujesz ją jak z trzeciej osoby. Wszystko po tobie spływa, bo właściwie podjęłaś już decyzję.
Kurtyna.
.
Wystarczająco czarny scenariusz?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
+1 / 1

@Vertreter -- Świetnie napisane.
Jestem pełen uznania dla szczegółowości tej opowieści.
Jej każdy punkt, każde słowo wygląda bardzo prawdopodobnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem