Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
270 275
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
S SrogiKutafon
+13 / 13

Można powiedzieć, że nadaje się na symbol parafii w Dąbrowie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Riesling
+1 / 1

Podaję za Anną Brzezińską (historyczka, pisarka) :
"sztuka pamięci cieszyła się w XV wieku ogromnym zainteresowaniem nie tylko ze względu na swoje głębokie antyczne korzenie, ale i z powodów praktycznych: uniwersytety pozostawały instytucjami ludzi Kościoła, ci zaś mieli wygłaszać kazania przykuwające uwagę słuchaczy. Nic więc dziwnego, że pierwszym znanym nam wykładowcą mnemotechniki na krakowskiej wszechnicy był bernardyn Stanisław z Korzybia, czyli członek zakonu słynącego z wybitnego kaznodziejstwa, a po nim parało się nią jeszcze kilku znamienitych bernardynów.
Dzisiejsi badacze z czułością hołubią wspomnienie pobytu Publiciusa w Krakowie jako jeden z pierwszych powiewów renesansu w Polsce. Trudno powiedzieć, jak Kraków zapisał się w pamięci samego Publiciusa. Wiadomo natomiast, że jako pierwszy opublikował drukiem w swym dziele tzw. alfabet mnemotechniczny, czyli wizualizacje liter, które miały pomagać w tworzeniu w pamięci obrazów. W alfabetach mnemotechnicznych każdej literze przypisywano różne przedmioty bądź zwierzęta, czasami w kilku wariantach. I tak na przykład w alfabecie narzędzi litera A stawała się cyrklem albo drabiną, albo lichtarzem, a litera I ostrzem albo świecznikiem, albo laską.
Alfabet taki, paradoksalnie, nie służył zapamiętywaniu liter, tylko tworzeniu obrazów i map, które miały pomóc kaznodziei zapamiętaniu wszystkich elementów kazania. Czyli – posługując się przykładem kolejnego bernardyńskiego mistrza mnemotechniki, Jana Szklarka – w kazaniu o św. Stanisławie nie może się obyć bez króla Bolesława Śmiałego, który, jak wiadomo, po kłótni z biskupem skutecznie zmienił go w męczennika. Żeby dobrze oddać sens moralny tej opowieści, tłumaczył Szklarek, króla należy zapamiętywać z bosakiem (po łacinie: sistrum) w ręku, by w kazaniu koniecznie wspomnieć o jego pysze (po łacinie: superbia).
Ówczesna mnemotechnika jest fascynująca, ale zbyt skomplikowana, żeby ją tutaj streszczać. Ale jedną z zasad podkreślanych przez teoretyków jest zmysłowość i udziwnianie symboli, tak by budziły emocje i by dzięki temu łatwiej zapamiętywano. Dlatego nasz Publicius – i nie on jeden – śmiało się w swojej sztuce pamięci odwoływał do wyobrażeń nagiego ciała, gdyż – o dziwo! – już wówczas nasi dzielni profesorowie, i to na dodatek duchowni, odkryli, że nic tak nie przykuwa uwagi, jak piękna kobieta, zwłaszcza bez przyodziewku. Jeśli się Wam wydaje – jak prof. Wojciechowi Roszkowskiemu, autorowi niesławnego podręcznika do „Historii i teraźniejszości” – że to współczesna popkultura wymyśliła goliznę i przemoc, to średniowiecze niniejszym prosi o potrzymanie piwa.
Nie cofano się również przed wykorzystywaniem obscenów. Stąd też w alfabecie mnemotechnicznym Publiciusa – niezmiernie popularnym, powielanym i przedrukowanym do wypęku – litera V została wyobrażona przez brodatego mężczyznę, który z całą bezwzględnością prezentuje swoje wdzięki. Sami przyznajcie, kiedyś to jednak były podręczniki… "

Odpowiedz Komentuj obrazkiem