@koszmarek66 jak pracowałam w banku, to babka z przedszkola obok zapytała czy może przyjść z dzieciakami i zobaczyć jak wygląda nasza praca. Okazało się, że nie było z tym żadnego większego problemu dla szefa.
@Tomasz1977 @koszmarek66 A guzik prawda, są organizowane tego typu wycieczki i w niektórych firmach mają specjalną ścieżkę dla wycieczek szkolnych plus odpowiednio przeszkolony personel, który wie co, kiedy i jak może pokazać. Z osobistego doświadczenia jako nauczyciel: pogotowie ratunkowe, zajezdnia autobusowa, straż pożarna. A jako student chemii w ramach wycieczek terenowych mieliśmy Polmos z częścią degustacyjną.
@lameria Jako wychowawca kolonijny w 1988 roku byliśmy w zapadłej wsi, gdzie nie było praktycznie niczego czym młodzież byłaby zainteresowana. Była za to rzeka po pas. Cała dzieciarnia z rozkoszą siedziała w tej wodzie przez 3 tygodnie. Nikt z personelu nie miał uprawnień ratownika więc sami wychowawcy i wuefista zabezpieczaliśmy teren zabawy aby nikomu nie stała się krzywda. Dziś za takie coś siedziałbym pewno dłużej od Kamińskiego i Wąsika.
@koszmarek66 Nie siedziałbyś, albo Ty, albo ktoś inny miałby te uprawnienia. Takie czasy. I zwróć uwagę, że Ty i Twoi koledzy "zabezpieczaliśmy teren zabawy aby nikomu nie stała się krzywda."
@lameria w firmie w której pracuję zajmujemy się obróbką metali na nowoczesnych maszynach. Uczniowie którzy uczą się np. w technikum o specjalności obrabiarki numeryczne przychodzą na wycieczki. Przed wycieczką behapowiec opowiada czego nie mogą, dostają okulary ochronne i tak jak piszesz nie mogą przekroczyć żółtej linii.
@lameria wow, ale ty musisz mieć nas***ne w głowie żeby ci się wszystko kojarzyło w ten sposób. Zmien telewizje, wyjdź ze swojej bańki bo toksyczna w uj,
Dzisiaj by było mniej ciekawie. Tatuś tu siedzi przy komputerze i sporządza raporty w tych tabelkach. Mamusia siedzi nad segregatorami faktur... A najlepiej to już idźcie, bo zaraz 20-ty dzień miesiąca i mamusia będzie siedzieć do 23-ej, żeby przygotować JPK, naliczyć zus i inne
W 1979, w zwiazku z kierunkiem naszej klasy, byliśmy w nowoczesnej automatycznej centrali telefonicznej. Całe "regały" wybieraków automatycznych i takie tam. Wyglądało to jak duża biblioteka.
Była tam też ściana z tysiącami styków. Każdy styk, to był konkretny numer telefonu. Instytucje państwowe miały też opisy. Pomiędzy niektóre styki były wciśnięte zapałki. W ten sposób rozłączano nie płacących abonentów.
Jak oprowadzający nas pracownik był już daleko, powyciągaliśmy dziesiątki zapałek spomiędzy styków i poblokowaliśmy telefony prokuratury, sądu i komend milicji. Dodam, że to był mój pomysł.
Taki mam wkład w walkę z komuną :-)
To chyba była pierwsza i ostatnia wycieczka tego typu.
Ja w liceum byłam na wycieczce w rzeźni z całą klasą. Oglądaliśmy ubój na kamerach przemysłowych a potem na własne oczy rozbiór tuszy i wyrób wędlin. Dostaliśmy nawet próbki wędlin do degustacji. Jako dorosła i pracująca już kobieta byłam ze znajomymi w browarze Lecha obejrzeć jak się robi piwo, browar sam organizował wycieczki (za darmo) i jeszcze było piwo do wypicia na koniec
Teraz atrakcja dla pierwszaków to wyprawa do MOPSu. Przynajmniej dla niektórych, reszta bywa tam od niemowlęcia.
Do tej pory takie atrakcje są zapewniane. Przynajmmniej u nas, ale częściej dla przedszkolaków.
Nie do przejścia dziś: ubezpieczenia, zgody, RODO, bhp, ISO, tajemnica służbowa, pretensje madek i ojdzów...
@koszmarek66 jak pracowałam w banku, to babka z przedszkola obok zapytała czy może przyjść z dzieciakami i zobaczyć jak wygląda nasza praca. Okazało się, że nie było z tym żadnego większego problemu dla szefa.
W dzisiejszych czasach nie realne - BHP itp. nikt nie wziąłby odpowiedzialności
@Tomasz1977 @koszmarek66 A guzik prawda, są organizowane tego typu wycieczki i w niektórych firmach mają specjalną ścieżkę dla wycieczek szkolnych plus odpowiednio przeszkolony personel, który wie co, kiedy i jak może pokazać. Z osobistego doświadczenia jako nauczyciel: pogotowie ratunkowe, zajezdnia autobusowa, straż pożarna. A jako student chemii w ramach wycieczek terenowych mieliśmy Polmos z częścią degustacyjną.
@lameria Jako wychowawca kolonijny w 1988 roku byliśmy w zapadłej wsi, gdzie nie było praktycznie niczego czym młodzież byłaby zainteresowana. Była za to rzeka po pas. Cała dzieciarnia z rozkoszą siedziała w tej wodzie przez 3 tygodnie. Nikt z personelu nie miał uprawnień ratownika więc sami wychowawcy i wuefista zabezpieczaliśmy teren zabawy aby nikomu nie stała się krzywda. Dziś za takie coś siedziałbym pewno dłużej od Kamińskiego i Wąsika.
@koszmarek66 Nie siedziałbyś, albo Ty, albo ktoś inny miałby te uprawnienia. Takie czasy. I zwróć uwagę, że Ty i Twoi koledzy "zabezpieczaliśmy teren zabawy aby nikomu nie stała się krzywda."
@lameria w firmie w której pracuję zajmujemy się obróbką metali na nowoczesnych maszynach. Uczniowie którzy uczą się np. w technikum o specjalności obrabiarki numeryczne przychodzą na wycieczki. Przed wycieczką behapowiec opowiada czego nie mogą, dostają okulary ochronne i tak jak piszesz nie mogą przekroczyć żółtej linii.
I nici z gejowskiej orgii na plebani bo dzieciak ze szkolną wycieczką do miejsca pracy rodzica przyszedł.
@lameria wow, ale ty musisz mieć nas***ne w głowie żeby ci się wszystko kojarzyło w ten sposób. Zmien telewizje, wyjdź ze swojej bańki bo toksyczna w uj,
Dzisiaj by było mniej ciekawie. Tatuś tu siedzi przy komputerze i sporządza raporty w tych tabelkach. Mamusia siedzi nad segregatorami faktur... A najlepiej to już idźcie, bo zaraz 20-ty dzień miesiąca i mamusia będzie siedzieć do 23-ej, żeby przygotować JPK, naliczyć zus i inne
Czyli te wycieczki odbywały się co najmniej 2 lata? Nie neguję, tak mogło być. Pytam, bo Policję w miejsce Milicji sformowano dopiero w maju 1990.
my mieliśmy dużo wycieczek i kolonie co roku z podstawówki wycieczki były do Łowicza, do Ciechocinka, Trójmiasta, innych miast...
Teraz jakby ktoś miał rodzica w KGP to strach by tam było iść na wycieczkę.
W 1979, w zwiazku z kierunkiem naszej klasy, byliśmy w nowoczesnej automatycznej centrali telefonicznej. Całe "regały" wybieraków automatycznych i takie tam. Wyglądało to jak duża biblioteka.
Była tam też ściana z tysiącami styków. Każdy styk, to był konkretny numer telefonu. Instytucje państwowe miały też opisy. Pomiędzy niektóre styki były wciśnięte zapałki. W ten sposób rozłączano nie płacących abonentów.
Jak oprowadzający nas pracownik był już daleko, powyciągaliśmy dziesiątki zapałek spomiędzy styków i poblokowaliśmy telefony prokuratury, sądu i komend milicji. Dodam, że to był mój pomysł.
Taki mam wkład w walkę z komuną :-)
To chyba była pierwsza i ostatnia wycieczka tego typu.
Nie zapomnę wycieczki do elektrociepłowni. Nawet widzieliśmy z bliska turbozespoły.
Ja w liceum byłam na wycieczce w rzeźni z całą klasą. Oglądaliśmy ubój na kamerach przemysłowych a potem na własne oczy rozbiór tuszy i wyrób wędlin. Dostaliśmy nawet próbki wędlin do degustacji. Jako dorosła i pracująca już kobieta byłam ze znajomymi w browarze Lecha obejrzeć jak się robi piwo, browar sam organizował wycieczki (za darmo) i jeszcze było piwo do wypicia na koniec