Sprawa pierwsza, Świadkowie Jehowy mają swoją własną wersję Biblii, która w wielu miejscach różni się od tych przekładów rozpowszechnionych w Katolicyzmie. Przykładowo u nich Jezus zmarł przybity do pala a nie do krzyża. Sprawa druga, Świadkowie Jehowy znają i rozumieją Biblię (oczywiście swoją) lepiej niż niemal wszyscy Katolicy jakkolwiek znają, rozumieją i wprowadzają w życie swoją. Sprawa trzecia, Świadkowie Jehowy często bywają dość wytrawnymi oratorami i ciężko ich przegadać. Kwestia doświadczenia w rozmowach i sporach słownych z innymi ludźmi. Nie mniej szanuję ich bardzo za to, że na dzień dzisiejszy ograniczyli swoje nawracanie do stania z ulotkami na ulicy i rozmawianiu z ludźmi, którzy sami do nich podejdą. Wielu przedstawicieli innych wyznań i religii mogłoby się od nich uczyć podejścia i przyzwoitości w swojej procedurze nawracania.
@lolo7 ale prawdą jest, że sj unikają osób znających Biblię. Może w dużych miastach już nie chodzą po domach, ale w małych miejscowościach się trafiają. U mnie ostatni raz byli ze 2 lata temu i trafili na mojego męża. Długo z nimi rozmawiał o religii, nie wiem dokładnie o czym, bo mnie przy tej rozmowie nie było... ale przestali się pokazywać, chyba jesteśmy na ich czarnej liście XD
Jakiś czas temu zaczepili mnie jechowi na chodniku i zaczęli coś bredzić o biblii. Zapytałem czy ją czytali to niby potwierdzili ale jak stwierdziłem że tam są głupoty to jakoś szybko się zawinęli.
Ogolnie to scenka z serialu Seinfeld, polecam :D
A co do swiadkow jehowy - w moim rodzinnym miasteczku jest ich jakas plaga. Laza po wsi i wtykaja swoje ulotki i listy do prywatnych skrzynek. Najbardziej denerwowali mnie jednak, jak chodzilam jeszcze do szkoly i co piatek mialam korki z matmy. Kilka razy zatrzymywali mnie na ulicy i chcieli rozmawiac ze mna na jakies bzdurne tematy podczas kiedy ja im mowilam, ze nie mam czasu. Kilka razy otrzymalam odpowiedz, 'ze jak to mozna nie miec czasu na zbawienie' czy cos tam. :'D Mega natretni ludzie.
To częściowo prawda. Można znać świetnie biblię, ale oni, nawet jeśli przy pierwszym spotkaniu są w tym słabsi, to na drugie chcą przyjść z kimś bardziej obkutym.
Przdyskutowalem z nimi setki godzin. Teraz nas mają opisanych w swoich notatkach jako ludzi "bardzo dobrze znający biblię ale też i historię ŚJ". Wiem, bo czytałem tę notatkę. Każdy ma jakiś opis przy swoim adresie.
Generalnie to są ludzie ślepo zaprogramowani i bardzo bojący się samodzielnie myśleć.
Znam też wielu byłych ŚĴ. To, co opowiadają ci ludzie jeży włosy na głowie. Wielu przeciętnych Polaków nie wierzy, że tam tak jest, że przecież ŚJ, choć sekciarze, to jednak bardzo dobrzy, uczciwi, religijni i niegroźni ludzie. W jakiejś części to prawda. Cała ich obłuda i podłość ujawnia się dopiero wtedy, kiedy ktoś spośród nich zaczyna zadawać niewygodne pytania albo podważa pewne nauki.
Najwięcej argumentów przeciwko ŚJ daje ich dawna literatura, której się wstydzą, o ile w ogóle ja znają, bo jest przez nich niszczona. Bzdury jakie pisali ich założyciele są teraz albo komiczne, albo żenujące.
a ja im proponuję w zamian wspólne czytanie fragmentów podróży dwudziestej pierwszej z mojej Świętej Księgi czyli Dzienników Gwiazdowych Lema ale jakoś nie chcą, ktoś wie czemu?
Sprawa pierwsza, Świadkowie Jehowy mają swoją własną wersję Biblii, która w wielu miejscach różni się od tych przekładów rozpowszechnionych w Katolicyzmie. Przykładowo u nich Jezus zmarł przybity do pala a nie do krzyża. Sprawa druga, Świadkowie Jehowy znają i rozumieją Biblię (oczywiście swoją) lepiej niż niemal wszyscy Katolicy jakkolwiek znają, rozumieją i wprowadzają w życie swoją. Sprawa trzecia, Świadkowie Jehowy często bywają dość wytrawnymi oratorami i ciężko ich przegadać. Kwestia doświadczenia w rozmowach i sporach słownych z innymi ludźmi. Nie mniej szanuję ich bardzo za to, że na dzień dzisiejszy ograniczyli swoje nawracanie do stania z ulotkami na ulicy i rozmawianiu z ludźmi, którzy sami do nich podejdą. Wielu przedstawicieli innych wyznań i religii mogłoby się od nich uczyć podejścia i przyzwoitości w swojej procedurze nawracania.
@lolo7 ale prawdą jest, że sj unikają osób znających Biblię. Może w dużych miastach już nie chodzą po domach, ale w małych miejscowościach się trafiają. U mnie ostatni raz byli ze 2 lata temu i trafili na mojego męża. Długo z nimi rozmawiał o religii, nie wiem dokładnie o czym, bo mnie przy tej rozmowie nie było... ale przestali się pokazywać, chyba jesteśmy na ich czarnej liście XD
@lolo7 Jak mi starszy zboru powiedział, że w raju lwy będą jeść trawę to zrezygnowałem z dalszej dyskusji.
Jakiś czas temu zaczepili mnie jechowi na chodniku i zaczęli coś bredzić o biblii. Zapytałem czy ją czytali to niby potwierdzili ale jak stwierdziłem że tam są głupoty to jakoś szybko się zawinęli.
Ogolnie to scenka z serialu Seinfeld, polecam :D
A co do swiadkow jehowy - w moim rodzinnym miasteczku jest ich jakas plaga. Laza po wsi i wtykaja swoje ulotki i listy do prywatnych skrzynek. Najbardziej denerwowali mnie jednak, jak chodzilam jeszcze do szkoly i co piatek mialam korki z matmy. Kilka razy zatrzymywali mnie na ulicy i chcieli rozmawiac ze mna na jakies bzdurne tematy podczas kiedy ja im mowilam, ze nie mam czasu. Kilka razy otrzymalam odpowiedz, 'ze jak to mozna nie miec czasu na zbawienie' czy cos tam. :'D Mega natretni ludzie.
Kiedy ktokolwiek wierzący spotka kogoś kto zna Biblię...
To częściowo prawda. Można znać świetnie biblię, ale oni, nawet jeśli przy pierwszym spotkaniu są w tym słabsi, to na drugie chcą przyjść z kimś bardziej obkutym.
Przdyskutowalem z nimi setki godzin. Teraz nas mają opisanych w swoich notatkach jako ludzi "bardzo dobrze znający biblię ale też i historię ŚJ". Wiem, bo czytałem tę notatkę. Każdy ma jakiś opis przy swoim adresie.
Generalnie to są ludzie ślepo zaprogramowani i bardzo bojący się samodzielnie myśleć.
Znam też wielu byłych ŚĴ. To, co opowiadają ci ludzie jeży włosy na głowie. Wielu przeciętnych Polaków nie wierzy, że tam tak jest, że przecież ŚJ, choć sekciarze, to jednak bardzo dobrzy, uczciwi, religijni i niegroźni ludzie. W jakiejś części to prawda. Cała ich obłuda i podłość ujawnia się dopiero wtedy, kiedy ktoś spośród nich zaczyna zadawać niewygodne pytania albo podważa pewne nauki.
Najwięcej argumentów przeciwko ŚJ daje ich dawna literatura, której się wstydzą, o ile w ogóle ja znają, bo jest przez nich niszczona. Bzdury jakie pisali ich założyciele są teraz albo komiczne, albo żenujące.
Każdy zna biblię. Chociaż nie każdy czytał
Obnośni sprzedawcy są mniej natrętni jak ta czy inna sekta...
a ja im proponuję w zamian wspólne czytanie fragmentów podróży dwudziestej pierwszej z mojej Świętej Księgi czyli Dzienników Gwiazdowych Lema ale jakoś nie chcą, ktoś wie czemu?