Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
541 543
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar samodzielny68
+12 / 14

Nastoletnich - to o wiele za późno. Do czynności domowych trzeba wdrażać małe dzieci. Oczywiście pięciolatek nie przyrządzi obiadu, ale jak ulepi pięć pierożków, to będzie miał świetną zabawę, a "przy okazji" się czegoś nauczy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amera
+3 / 3

@samodzielny68 moje dziecko nie ma jeszcze dwóch lat a już wie że po zabawie trzeba posprzątać zabawki bo od początku go tego uczyliśmy. Najbardziej śmiać mi się chce gdy ciotka i kuzynka zachwycają się "jak on ładnie sam je" tymczasem pamiętam że synowie kuzynki byli karmieni chyba do trzech-czterech lat bo "tak szybciej", "mniej sprzątania" itp. Co najzabawniejsze, teraz starszy ma 16 lat a matka wstaje wcześniej żeby obudzić go do szkoły i zrobić śniadanie. Dziecko trzeba jak najwcześniej wdrażać w obowiązki, wtedy jest szansa że to zaprocentuje w przyszłości

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
-2 / 12

Znając was, to potem będziecie narzekać, że młodzi chłopcy są zniewieściali bo się od dziecka będzie ich uczyć prasować, gotować i sprzątać. XD

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hubertnnn
+2 / 2

@agronomista To zamiast tego ucz ich naprawiać i budować.
Jak miałem 5 lat to nic nie sprawiało mi takiej frajdy jak zdzieranie tapety albo podłogi podczas remontu.

A pozatym co jest zniewiescialego w gotowaniu? Największymi szefami kuchni są mężczyźni.
Pozatym poszukajcie sobie zdjęcia osobistego kucharza prezydenta USA i nazwijcie go zniewiescialym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar agronomista
0 / 0

@hubertnnn Na demotywatorach wszystko jest możliwe ;)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sok__Jablkowy
+5 / 5

Pokolenie, które spowodowało, że rodzice rzadko są w domu z powodu pracy, skomercjalizowało dodatkowe zajęcia pozaszkolne oraz korzystanie z internetu, który sami stworzyli, nie było obecne w życiu swoich dzieci, w związku z czym dzieci postanowili nie powtarzać ich błędów, jest teraz zdziwione brakiem czasu i energii u swoich dzieci, aby dodatkowo uczyli swoje dzieci i próbują pouczać innych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 kwietnia 2024 o 11:38

W worm
0 / 0

@Sok__Jablkowy a wiesz, że coś w tym jest? Pamiętam jak właśnie za dzieciaka matka miała do mnie pretensje, że nie jestem "yupikiem".
Całkiem spoko szło mi z przedmiotów ścisłych, gorzej z tzw. humanistycznych. Nawet jeśli czegoś nie rozumiałem z matematyki to ojciec, który też jest ścisłowcem, bez problemu mi pomógł i wytłumaczył i łapałem bardzo szybko. Jeżeli idzie o np. język polski i rozbijanie zdań na zasadzie "ala ma kota, który lubi pić mleko" to nie byłem w stanie rozpisać tego, co jest rzeczownikiem, co przymiotnikiem, co dopełnieniem itp - po prostu tego nigdy nie łapałem.

A dla młodszej części społeczeństwa lub osób które się nie spotkały z terminem "yupik" - podobno to były osoby, które są najlepsze we wszystkim i ze wszystkiego :) Więc zamiast siedzieć i ślęczeć z bycia najlepszym ze wszystkiego po prostu wiele rzeczy których nie rozumiałem to olewałem i albo odpisywałem zadania domowe albo ściągałem na ile się dało.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A Amera
+1 / 1

@worm należę do pokolenia którego rodzice wierzyli że dobre oceny=studia=dobra praca. Też mnie cisnęli na oceny tyle że miałam to szczęście że dużo zapamiętywałam z lekcji. Czwórka? "A co dostała Agata? Czyli dało się napisać na 5?" Teraz uważam (i postaram się to wdrożyć u swojego syna) że ważniejsze jest skupienie się na tym co Cię interesuje, np jeśli chcesz się skupić na przedmiotach ścisłych to ok, zadowolę się tróją z polskiego lub historii ale pod warunkiem że z fizyki/matematyki będziesz mieć piątki. A jeśli chcesz być mechanikiem samochodowym bo to Cię interesuje to ok, idź do technikum i ucz się w tym kierunku bo teraz często ludzie po technikum/zawodówce lepiej radzą sobie na rynku pracy niż ci po studiach

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Widii
0 / 6

Jprde moja córka .. ma już 20 lat, i nawet chłopaka. Kaleka społeczna do potęgi ntej ! A matka dalej podaje, przynosi.
Czekam na koniec szkoły i będzie kop w dupę, albo rozwod z żoną.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Moretka
+1 / 1

@Widii
Acha, i czekałeś tyle lat patrząc, jak żona upośledza Ci dziecko? Brawo :))) Jak nie potrafiłeś zrobić z babą porządku to jesteś współwinny tej sytuacji i najpierw sam siebie kopnij w d...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W Widii
0 / 0

@Moretka niestety... Dalem dupy. Poprawiłem się za to przy drugiej 13letniej córce ! Samodzielnością przerosła siostrę. Konsekwencją mojego uporu są niekończące się kłótnie z żoną - opłaca się !

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Moretka
0 / 0

@Widii
Przyznaję, że zaskoczyła mnie Twoja odpowiedź. Sposób, w jaki napisałeś pierwszy komentarz pozwala sądzić, że biernie się przyglądasz i tylko narzekasz. Stąd mój ostry komentarz. A tu się okazuje, że wziąłeś sprawy w swoje ręce i potrafisz przyznać się do błędu. Należą Ci się moje przeprosiny za zbyt ostry ton mojej wypowiedzi, zatem przepraszam Cię. Szczerze mówiąc często mam do czynienia w pracy z nadopiekuńczymi rodzicami i czasem mnie rozsadza od wewnątrz, jak jeden z małżonków niszczy dziecko a drugi nie ma siły mu się przeciwstawić. Cieszę się, że się nie poddałeś i druga córa daje sobie radę. To Twój duży sukces. Życzę Ci, żebyś był szczęśliwy, pamiętaj proszę, że w życiu masz to, na co się godzisz i co tolerujesz. Nie poddawaj się, mimo tych ciągłych kłótni i ciężkiej atmosfery. Powodzenia :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AGATAXA
+4 / 4

Najbardziej mnie dziwi, jak rodzice odrabiają lekcje za dzieci. To do niczego dobrego nie prowadzi. Tylko rozleniwia małolata i uczy go spychologii stosowanej

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 4

@AGATAXA dlatego zadawanie prac domowych jest bez sensu. Przy dzisiejszej technologii powinnismy zamiast na teorii w domu, skupić się na zajęciach praktycznych w szkole, również pozalekcyjnych, i to nie tylko takich jak były kiedys (uciąć jakaś deskę, czy zrobić szalik na drutach - choć wiele osób chętnie skorzysta np na lekcji stolarstwa czy projektowania ubrań.), ale wykorzystać również umietnosci 'wypracowane" w gierkach i uczyć dzieci na konsolach obsługi maszyn, narzędzi, różnego rodzaju drukarek 3D, dronów, czy nawet laparoskopii, jeśli kogoś interesuje np medycyna. Szukać w dzieciach talentów i zainteresowań. Uczyć pierwszej pomocy, empatii, psychologii, pracy zespołowej. Wykorzystywać narzędzia, które przez zabawę zakrzewią w dzieciach to co będą robiły w przyszłości z prawdziwa pasja. Zamiast w-fu lekcje tańca, tenisa stołowego czy krav magi, albo ścianka wspinaczkowa. Nie wszyscy musza lubić skakać przez kozła. Mamy XXI w i ogromne możliwości.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A AGATAXA
+1 / 1

@mikv Teoretycznie masz oczywiście rację, ale praktyka nie nadąża. Szkoła podstawowa powinna rozwijać umiejętności ucznia, ale jednak zaczynając od podstaw WF, czyli biegania, skakania, rozciągania, koordynacji ruchowej i utrzymywania równowagi. Współczesne dziecko nie potrafi zrobić fikołka w przód, ba, nawet nie umie złapać rzuconej mu piłki. Często nie potrafi sobie nawet samodzielnie butów zasznurować :) Brak obowiązku odrabiania zadań może skutkować lawinowym wzrostem ilości dzieci z różnymi dysfunkcjami, zwłaszcza z dysortografią.
To o czym piszesz to bardzo dobry program dla nastolatków i szkół średnich. Dodatkowo przydatne byłyby zajęcia z podstaw dietetyki i ekonomii.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
T trinity28
-2 / 2

@mikv Przepraszam: "zadawanie prac domowych jest bez sensu" bo rodzic nie potrafi skłonić dzieciaka do odrabiania lekcji? Ja się dowiedziałam, że niektórzy rodzice tak robią dopiero jak zostałam nauczycielką. Nikt nigdy nie odrabiał ze mną żadnej pracy domowej. Co to za chory pomysł? Jak czegoś nie rozumiałam, to przyszłam zapytać. Czasami rodzic potrafił pomóc, czasami nie. I to był mój problem a nie rodzica. Jakie wy kaleki społeczne wychowujecie, to się w głowie nie mieści. Praca domowa jest dla dziecka, żeby ćwiczyło intelekt, kombinowało SAMO jak coś rozwiązać. Nie macie pojęcia do czego służy praca domowa a się wypowiadacie.
Jak dziecko robi pracę domową i w którymś momencie nie rozumie - zgłasza się na następnej lekcji, że zrobiło tylko dotąd, bo dalej nie rozumiało. Tak się to robi. I wtedy jest to kształcące. To nie "sztuka dla sztuki", czy "wybieranie soczewicy z popiołu" jak w bajkach, żeby upierdzielić i zgnoić. Masakra, jakie durne poglądy krążą o tych pracach domowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W worm
+1 / 1

@trinity28 jak dziecko nie zrobiło zadania domowego, bo nie rozumiało to dostawało pałę i zostawało wyśmiane przy całej klasie, że debil. Przynajmniej w latach 90 tak to wyglądało. Jak skończyłem szkołę i jeśli się to zmieniło to fantastycznie. Aha często w latach 90 skłanianie kogoś do odrobienia pracy domowej to było nic innego jak pas. Mnie na szczęście to ominęło, ale miałem kumpla, który taką terapię pasem otrzymał ( i nie był jedynym, ten akurat jest ciekawym przypadkiem). W ramach pomocy pasem, a nie tłumaczeniem swój proces edukacji zakończył na gimnazjum popadając w nieciekawe towarzystwo. Często było jak mówisz - jak dziecko nei rozumie to jest to problem dziecka. No i jeśli dziecko nie rozwiązało problemu to rodzice lali i patrzyli czy równo puchnie. Tak, cudowne lata 90 i ich pokłosie oraz odpowiedź, czemu rodzice nie zmuszają dzieci do odrabiania prac domowych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Sok__Jablkowy
+1 / 1

@trinity28

Nie które dzieci nie mają się kogo zapytać. Więc jeśli mamy system opartym na tym, to znaczy że celowo produkujemy społeczeństwo, w której część jest gorsza.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@trinity28 Parafrazując Twoja wypowiedz : masakra, jakie krążą durne poglądy o uczniach i to wśród nauczycieli. Sama po swoich dzieciach wiem, ze jeden nigdy nie potrzebował mojej pomocy przy odrabianiu pracy domowej i łapał wszystko w mig, z drugim spedzalam nad praca domowa po kilka godzin dziennie, czasem do 22.00 z powodu lateralizacji. Modliłam się o wakacje nie tylko dla niego ale i dla siebie. Na szczęście po podstawówce wyjechaliśmy za granice i to nas uratowało. Obaj znaleźli czas na pielęgnowanie pasji i dzięki temu osiągnęli sukces zawodowy. Okazało się, ze polskie lektury o które teraz jest taka awantura, są im do niczego niepotrzebne. Sami wybierają pozycje, które ich interesują, często na audiobookach w samochodzie. Historii nauczyli się z podcastów itp. Za to są cenionymi inżynierami. Bo czas woleli spędzać np na budowaniu robotów w szkole.

"żeby upierdzielić i zgnoić" - no właśnie w wielu przypadkach tak było i pewnie jest, a Ty patrzysz tylko na czubek własnego nosa. Ja, ja, ja....to na pewno wszyscy są tacy kontaktowi i np nie wstydzą poprosić o pomoc. Dzieci są różne, nawet w jednym domu. Rodzice ale i nauczyciele tez. Jeden potrafi wytłumaczyć, a drugi powinien się tego nauczyć jeśli chce pracować w szkole, a nie przerzucać swoja nieudolnosc, czy brak czasu, na prace ucznia w domu. Zorganizuj zajęcia pozalekcyjne, jeśli widzisz ( a na pewno widzisz), ze któreś dziecko nie zrozumiało na lekcji i trzeba z nim to jeszcze raz przepracować indywidualnie. Bo jeśli nie zrozumiało na lekcji, to w domu bez prywatnych korepetycji tym bardziej nie zrozumie. Zwłaszcza jeśli ma rodzica, który tez nie kuma, lub ma wszystko gdzieś. Taki uczeń co najwyżej przepisze Ci cos dla swiętego spokoju z internetu albo od kolegi. To dziecko, które będzie chciało powtórzyć materiał, znajdzie jakieś stare egzaminy itp bez potrzeby straszenia go, ze za brak pracy domowej dostanie pale. Zreszta sama możesz takie materiały do powtórki podpowiedziec.
Dzieci doskonale potrafią się same 'skłaniać", wybierają rozszerzony level jakiegoś przedmiotu itp, ale trzeba ich do tego zachęcić a nie skłonić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
+1 / 1

@AGATAXA sorry, ze ja zwykle idę pod prąd, choć pewnie masz w wielu kwestiach racje :) Moim zdaniem, jeśli dziecko nie potrafi zawiązać butów czy zrobić przewrotu to właśnie może ma jakaś dysfunkcje, która powinna być wyłapana również w szkole, nie po to, żeby na niej budować anegdotki, ale żeby popracować z uczniem na wczesnym etapie rozwoju ?
Ja w podstawówce byłam drobna, niska dziewczynka i bałam się skoków przez kozła czy skrzynie a moja nauczycielka to uwielbiała. Po codziennych płaczach lekarz wypisał mi zaświadczenie, ze z powodu skoliozy nie mogę skakać. Poszłam na gimnastykę korekcyjna, pływanie a na wf-ie w zasadzie siedziałam na ławce. Szkoda, bo wolałabym np pograć w siatkówkę, ale nie miałam z kim, bo wszyscy męczyli się na tym koźle.
U mojego syna w szkole na lekcjach w-f większość grała w piłkę nożna, część w kosza itp a on ze wszystkimi, łącznie z nauczycielem, wygrywał w tenisa stołowego. Nikt nie zmuszał go do dyscyplin, których nie lubił. Na w-f wszyscy chodzili chętnie.
Co do dysortografii, kiedyś mogla komuś złamać życie. W czasach programów do edycji tekstu praktycznie nie istnieje. Wystarczy dużo pisać np z przyjaciółmi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 4

Tez kiedyś tak myślałam. Teraz wiem, ze dzieci świetnie sobie poradzą bez względu na to czy ich wyręczaliśmy czy nie, w zależności od tego, kogo i co napotkają na swojej drodze. Znam osoby, które w dzieciństwie były bardzo samodzielne a w dorosłym życiu radzą sobie średnio, i takie których we wszystkim wyręczali rodzice ale się usamodzielnili i są bardzo zaradni.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar mooz
+1 / 3

@mikv Dobrze piszesz, sam wiem po sobie - rodzice mnie wyręczali we wszystkim, wręcz zakazywali robienia czegokolwiek, ale jak tylko się wyprowadziłem, nie miałem najmniejszego problemu z ogarnięciem samodzielnego życia. Najmniejszego! Przecież gotowanie prostych potraw, pranie, sprzątanie, robienie zakupów to nie są jakieś kosmiczne technologie wymagające lat nauki, każdy choćby średnio inteligentny człowiek to w mig ogarnie! Problem nie leży w braku zmuszania dzieci do wykonywania czynności domowych, problemem jest ogólne wychowanie dzieci na niedojdy, które nie potrafią samodzielnie myśleć i samodzielnie przeżyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 2

@mooz z perspektywy czasu myślę, ze wychowanie tez nie ma większego znaczenia. Bardziej to kwestia charakteru. Czasem te dobrze wychowywane dzieci staczają się, a te z patologicznych domów musza sobie poradzić i radzą. Nie chcą żyć jak ich rodzice.

Tak jak napisałeś często tez wychowywanie mylone jest ze zmuszaniem do pewnych zachowań, co może tylko zniechęcić do nauki, pracy czy rozwijania zainteresowań lub w ogóle do kontaktów międzyludzkich. Z drugiej strony, myślę, ze dla dziecka ważna jest konsekwencja w działaniach rodziców. To pewnego rodzaju oparcie i czasem motywacja do działania.

Jeszcze inna kwestia, jest, ze nawet rodzice są różni. Czasem jeden rodzic chciałby dzieci wyręczać a drugi wręcz przeciwnie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Eaunanisme
+3 / 3

Cóż. Niestety, niektórzy dorośli są wyjątkowo mało spostrzegawczy, jeśli chodzi o ciągi przyczynowo-skutkowe. Matka mojego przyrodniego brata przez 27 lat robiła niemal wszystko za syna. Kilka lat temu wreszcie się wyprowadził do innego miasta do pracy. Ostatnio się dowiedziałem, że macocha regularnie do niego przyjeżdża z moim ojcem, żeby pomóc mu ogarnąć bieżące rzeczy, jakieś prasowania, zakupy większe etc. Facet ma 32 lata i nie jest OZN.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mikv
0 / 0

@Eaunanisme a moja kuzynka do 20-go roku życia spala z mama a do do 45- roku życia, razem z rodzina codziennie po pracy przychodziła do mamy na obiad i wszyscy w rodzinie i znajomi się za głowy łapali( ja tez). Dzis pomimo choroby, wszystko robi sama, wspaniale razem z córka i mężem opiekuje się rodzicami. Kilka razy dziennie ze soba rozmawiają i jest w ciagu 5 min w razie potrzeby. Wszyscy, którzy ja krytykowali lata temu teraz proszą o pomoc 'przy okazji" , bo ponoć ich dzieci są tak zabiegane, ze nie maja dla rodziców czasu albo cierpliwości. Ona robi sąsiadkom zakupy przy okazji zakupów dla mamy, jej maz drobne naprawy, jej córka pomaga np przy opłatach przez internet bo tylko do niej maja zaufanie itp. Ciągi przyczynowo- skutkowe mogą być różne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem