Mieszkańcy osiedla w Ząbkach alarmują o niebezpiecznych zabawach dzieci. W sieci można znaleźć takie nagranie:
0:25
„Tu jest zbiegowisko dzieciaków z całych Ząbek, bo to jest jedyna karuzela na terenie miasta. Spotykają się po szkole i robią takie rzeczy, że chwilami to człowiek ma ciary na ciele. Naprawdę wystarczy chwila nieuwagi i dojdzie do dramatu” - mówią mieszkańcy osiedla
@rozdupcewas Bo ja z podkrakowskiej wsi, to u mnie pola dużo...A w Warszawie to liczą dwór figury i mają dwór magnetyczny? Bo u nas pole figury i pole magnetyczne....
bo ja wiem... za dzieciaka robiliśmy huśtawki na drzewach, latało się nad rzeką i często przy każdym przelocie podwieszała się kolejna osoba. I jakoś przeżyliśmy. Chociaż patrząc na to dorosłym okiem, nie mam pojęcia jak xD
w sumie trudno mi ocenić czy moje odpały w dzieciństwie były słabsze czy grubsze, za to jedno jest pewne:
gdybyśmy mieli taką karuzelę w okolicy, to też byśmy znaleźli dla niej zastosowania alternatywne i zapewne większość z nas by dała radę, to przejść bez strat w ludziach a ewentualne obrażenia i tak byłyby akceptowalne ;-)
no przecież skakaliśmy z podbitych na maksa huśtawek i nikt nie interweniował, pomimo monitoringu babć osiedlowych
Zbudowałbym więcej placów zabaw z takimi urządzeniami tylko po prostu trzeba dać mocniejsze łańcuchy. Małe dzieciaki zazwyczaj i tak są z rodzicami którzy je pilnują a nastolatki niech się bawią na swój sposób. Też bym się tak bujał.
nie takie rzeczy robiło się w latach 80 czy 90 na placach zabaw (i nie tylko na placach zabaw ale i budowy np) i jakoś wszyscy przeżyli z okolicy... Ale fakt, czasami wypadki się zdarzyły.. no ale to najpoważniejsze to jakieś złamanie... najczęściej to jakieś siniaki, zwichnięcia czy skręcenia.. wybite palce... no pozdzierani czasami też mocniej (na zabawie na drzewach)
Urwa lata 90 huśtawki karuzele zjeżdżalnie blaszane smażące latem dupsko i jajka boisko do piłki z szutru zimą lodowisko z niespodziankami ( wystający beton) i wszyscy znajomi z nostalgią to wspominają
Ojtam, ojtam... U mnie dzieciaki (i ja też) skakały z rozhuśtanej huśtawki, były dwa rodzaje skoków - kto dalej (należało się wybić, kiedy huśtawka była pod kątem prostym do podłoża) i kto wyżej (wybijałeś się, kiedy huśtawka osiągnęła swój najwyższy punkt). Nie pamiętam, żeby ktoś się połamał czy coś, chociaż przy kiepskim lądowaniu nogi czy plecy nieraz bolały... A i kolana pozdzierane to taki standard był ;)
Wsadźmy dzieci w puchowe otulinki i zamknijmy w pokojach o ścianach obitych pikowanymi pierzynami, bo na dworze czai się ZUO w postaci urządzeń do zabawy i mogą sobie krzywdę zrobić. Żeby się nie nudziły, każdemu oczywiście dajmy smartfona z szybkim internetem. A jak któreś z dzieci wyswobodzi się z owijaczy i umknie na dwór żeby się pobawić, to krzyczmy, że selekcja naturalna, bo zabawa na starmodnych huśtawkach jest głupotą i nie przeżyją tego. A na dzieci, które pozostały w otulinkach narzekajmy, że cały dzień w domu, bo "my, za naszych czasów, to cały dzień na dworzu i piach się jadło, i w ogóle cudowne pokolenie byliśmy, a nie to co teraz, cały dzień w telefony ślipią".
jest jeszcze nadzieja na przyszłe pokolenia że będzie normalnie...bardzo dobrze ze się tak bawią tak.maja się bawić dzieci a jak się coś stanie to Do wesela się zagoi i tyle. lepiej siedzieć na yt i oglądać głąbów youtuberow idiotyzmy jakieś i wrzaski. tak trzeba się bawic
Jak byłem w liceum - końcówka lat '90, to też się tak kręciliśmy jak poszliśmy któregoś roku na wagary. Ale patrząc na to co odwalaliśmy z kolegami w tamtym czasie, to była stosunkowo bezpieczna forma rozrywki. Ze trzy lata temu jak się spotkaliśmy z kumplem to wspominaliśmy te czasy, a nasze żony patrzyły na nas jak by zaraz miały wnieść o rozwód. xD Perspektywa się zmienia z czasem. Teraz jak czasem sobie przypominam stare czasy, to się grubo zastanawiam jak to jest możliwe, że nigdy nikomu z naszej starej paczki nic się poważnego nie stało.
Selekcja naturalna - nie należy się jej przeciwstawiać, bo ma też dobre strony (tak jak alkohol).
Zlikwidujcie im ostatni plac zabaw, to nie będą mieli gdzie robić takich rzeczy...A potem płacz, że dzieciaki siedzą w komputerze, zamiast na polu....
@Myslaca_istota
W mieście o pole trudno...
@Bubu2016
No chyba, że w Krakowie...
@Bubu2016 Dworów też już nie ma :(
@rozdupcewas Bo ja z podkrakowskiej wsi, to u mnie pola dużo...A w Warszawie to liczą dwór figury i mają dwór magnetyczny? Bo u nas pole figury i pole magnetyczne....
pozwólmy działać naturze. to dzięki selekcji naturalnej przyszłe pokolenia są silniejsze i inteligentniejsze. Słabe geny powinny się same wyeliminować
bo ja wiem... za dzieciaka robiliśmy huśtawki na drzewach, latało się nad rzeką i często przy każdym przelocie podwieszała się kolejna osoba. I jakoś przeżyliśmy. Chociaż patrząc na to dorosłym okiem, nie mam pojęcia jak xD
@Gornzola @TheAvatar322 na hustawka bylo "od deski do deski" czyli sie hustalo na tyle na ile hustawka miala ograniczenie :)
A kto za dzieciaka nie próbował rozkręcić się na karuzeli najszybciej jak się dało?
w sumie trudno mi ocenić czy moje odpały w dzieciństwie były słabsze czy grubsze, za to jedno jest pewne:
gdybyśmy mieli taką karuzelę w okolicy, to też byśmy znaleźli dla niej zastosowania alternatywne i zapewne większość z nas by dała radę, to przejść bez strat w ludziach a ewentualne obrażenia i tak byłyby akceptowalne ;-)
no przecież skakaliśmy z podbitych na maksa huśtawek i nikt nie interweniował, pomimo monitoringu babć osiedlowych
Zbudowałbym więcej placów zabaw z takimi urządzeniami tylko po prostu trzeba dać mocniejsze łańcuchy. Małe dzieciaki zazwyczaj i tak są z rodzicami którzy je pilnują a nastolatki niech się bawią na swój sposób. Też bym się tak bujał.
Oj tam, zaraz niebezpieczne... Całe dzieciństwo się tak bawiliśmy i wszyscy przeżyli
widocznie w szkole jest słaba fizyka więc zrobili sobie zajęcia praktyczne
nie takie rzeczy robiło się w latach 80 czy 90 na placach zabaw (i nie tylko na placach zabaw ale i budowy np) i jakoś wszyscy przeżyli z okolicy... Ale fakt, czasami wypadki się zdarzyły.. no ale to najpoważniejsze to jakieś złamanie... najczęściej to jakieś siniaki, zwichnięcia czy skręcenia.. wybite palce... no pozdzierani czasami też mocniej (na zabawie na drzewach)
Urwa lata 90 huśtawki karuzele zjeżdżalnie blaszane smażące latem dupsko i jajka boisko do piłki z szutru zimą lodowisko z niespodziankami ( wystający beton) i wszyscy znajomi z nostalgią to wspominają
Ojtam, ojtam... U mnie dzieciaki (i ja też) skakały z rozhuśtanej huśtawki, były dwa rodzaje skoków - kto dalej (należało się wybić, kiedy huśtawka była pod kątem prostym do podłoża) i kto wyżej (wybijałeś się, kiedy huśtawka osiągnęła swój najwyższy punkt). Nie pamiętam, żeby ktoś się połamał czy coś, chociaż przy kiepskim lądowaniu nogi czy plecy nieraz bolały... A i kolana pozdzierane to taki standard był ;)
Ci sami dorośli potem narzekają, że dzieciaki się na polu nie bawią...
@OP2000
Ludzie, co wy z tym polem... To przecież karuzela w mieście jest.
Zajebiście.
Wsadźmy dzieci w puchowe otulinki i zamknijmy w pokojach o ścianach obitych pikowanymi pierzynami, bo na dworze czai się ZUO w postaci urządzeń do zabawy i mogą sobie krzywdę zrobić. Żeby się nie nudziły, każdemu oczywiście dajmy smartfona z szybkim internetem. A jak któreś z dzieci wyswobodzi się z owijaczy i umknie na dwór żeby się pobawić, to krzyczmy, że selekcja naturalna, bo zabawa na starmodnych huśtawkach jest głupotą i nie przeżyją tego. A na dzieci, które pozostały w otulinkach narzekajmy, że cały dzień w domu, bo "my, za naszych czasów, to cały dzień na dworzu i piach się jadło, i w ogóle cudowne pokolenie byliśmy, a nie to co teraz, cały dzień w telefony ślipią".
ZAKAZAĆ!
A gdzie na tym nagraniu jest ta słynna niebezpieczna zabawa dzieci?
@pilipiuk8 Też się zastanawiam. Widzę normalną zabawę.
jest jeszcze nadzieja na przyszłe pokolenia że będzie normalnie...bardzo dobrze ze się tak bawią tak.maja się bawić dzieci a jak się coś stanie to Do wesela się zagoi i tyle. lepiej siedzieć na yt i oglądać głąbów youtuberow idiotyzmy jakieś i wrzaski. tak trzeba się bawic
Jak byłem w liceum - końcówka lat '90, to też się tak kręciliśmy jak poszliśmy któregoś roku na wagary. Ale patrząc na to co odwalaliśmy z kolegami w tamtym czasie, to była stosunkowo bezpieczna forma rozrywki. Ze trzy lata temu jak się spotkaliśmy z kumplem to wspominaliśmy te czasy, a nasze żony patrzyły na nas jak by zaraz miały wnieść o rozwód. xD Perspektywa się zmienia z czasem. Teraz jak czasem sobie przypominam stare czasy, to się grubo zastanawiam jak to jest możliwe, że nigdy nikomu z naszej starej paczki nic się poważnego nie stało.