Kiedy ktoś zaczepia cię w barze, nie pozwól swojemu ego dojść do głosu. Lepiej obrócić sytuację w żart albo po prostu wyjść. Mordobicie nic nie załatwi
Nigdy nie wahaj się zadzwonić na policję, aby zgłosić zaginięcie, „zasada 24 godzin” to mit
Wiele zgonów z powodu zadławienia wynika w rzeczywistości z zawstydzenia. Jeśli się dławisz, nie idź do łazienki, nie siedź cicho i nie próbuj sam wypluwać jedzenia. Poproś o pomoc jak najszybciej
Zawsze zakładaj, że inni kierowcy chcą cię zabić. Ta zdrowa paranoja i brak zaufania do innych, pomoże ci uniknąć wielu przykrych niespodzianek na drodze
Jeśli zgubisz się na pustyni, nie pij „wody” z kaktusa. Ta ciecz wywoła wymioty, które szybciej cię odwodnią i doprowadzą do śmierci
Jest tylko jeden kaktus, którego wodę można pić i tysiące trujących
Jeśli zostaniesz zabrany do szpitala a lekarze zapytają cię, czy coś brałeś, nie skupiaj się tylko na nielegalnych substancjach. Powiedz o wszystkich lekach, które zażywasz
Dzięki! Już więcej nie będę pływał nocami w wodach Florydy!
@Fahrmass No i pamiętaj też o zmierzchu i o świcie !
@Fahrmass @ewilq83 Chyba że "wpaść aligatorowi w zęby" to jakiś idiom. Coś jak nasze "wpaść komuś w oko"...
@kawanalawe ja tam wolę nie sprawdzać czy to nie oznacza czegoś innego ;))
@ewilq83 W sumie racja. Tak czy siak, nie brzmi najlepiej;)
Jeśli jestem na pustyni i umrę z odwodnienia, to wolę zaryzykować. Może trafię akurat na ten nie trujący kaktus. Jak i tak mam umrzeć, to warto podjąć ryzyko
Głupia decyzja. Lepiej się skupić wędrówce i ochronie przed słońcem i gorącem (np na szczycie wzgórza, czy wydmy)
@ZIWK --- Taaak... Na pewno na szczycie wzgórza schronisz się przed słońcem.
@JanuszTorun W dolinach na pustyni masz dużo większe ryzyko, że spotkasz coś jadowitego. Szczyt wydmy jest najbezpieczniejszym miejscem na pustyni, szczególnie w nocy. Poza tym idąc dolinami masz większe ryzyko utraty orientacji.
@warszawiaczanka Masz też wiele, wiele mniejszą szansę na znalezienie wody.
@Buka1976 Jak coś jadowitego takiego zagubionego człowieka ukąsi to nawet woda będzie w tym momencie małym pocieszeniem. Z drugiej strony, ze szczytu wydmy prędzej wypatrzy roślinność (czyt. wodę) niż z jej podnóża i w dzień będzie mógł spróbować się napić. Ze źródełek wokół, których nie ma roślin lepiej nic nie pić. Przed nocą bezwzględnie trzeba udać się na szczyt najbliższego wzniesienia.
ja bym jednak obaliła mit o tym, że w trakcie pożaru trzeba się czołgać. należy iść na czworaka, bo mogą sie pojawić cięższe gazy czy opary, które opadną na sam dół i wtedy kaplica!
@Suzzzi86 Mnie zawsze najbardziej śmieszyło umieszczanie strzałek drogi ewakuacyjnej wysoko na ścianie
Od razu mi się skojarzyło
https://www.youtube.com/watch?v=hBYGWuyDnYY
Najbardziej przyda mi się to info o kaktusach. A zawsze myślałem, że tak można jak chodziłem po lasach :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 września 2021 o 21:50
Z tymi kaktusami to prawda. Ostatnio byłem na imprezie u miłośniczki kaktusów. Mocno daliśmy wszyscy w czajnik i strułem się. Na drugi dzień bolała mnie głowa, puszczałem pawia i byłem odwodniony. Jak widać kaktusy są zdradliwe.
"Nie polewaj go wodą." - Dlaczego tylko 4 razy. Nie zapamiętam.
Bo jak polejesz wodą, to cię żywcem spali
@RomekC
A szkoda. Ci, co jednak zapamiętali mają większą szansę przeżycia. A tak bardziej serio - to taka "mantra", żeby się utrwaliło i żeby nie zadziałał odruch - jak ogień, to lej wodę.
"Zawsze zakładaj, że inni kierowcy chcą cię zabić."
To ja nie wychodzę z domu. Tysiące czekają na moje życie.
BTW Od 30 lat jeżdżę autem bez tej "zdrowej parano" i jakoś udało mi się "uniknąć wielu przykrych niespodzianek na drodze".
i pamiętaj jadąc: musisz chcieć wszystkich zabić ; )
@RomekC U nas nazywają to zasadą ograniczonego zaufania. Tekst źródłowy wyraźnie pochodzi zza Atlantyku, gdzie lubią takie bardziej obrazowe określenia.
Może ktoś nie mieć w domu pokrywki do garnka, ale na pewno ma sodę oczyszczoną.
"Zawsze zakładaj, że inni kierowcy chcą cię zabić" - czyli...
Jeżeli zobaczysz gdzieś jakikolwiek pojazd - uciekaj. Kierowca tego pojazdu może chcieć cię zabić.
@JanuszTorun Albo zabij go pierwszy w samoobronie.
@JanuszTorun U nas (w Europie) to się nazywa paranoja. Ale co tam. Co kto lubi.
Potrzebujesz pomocy - wołaj głośno, w każdej sytuacji. Nie wiem, co to znieczulica. Nie raz wołałam o pomoc - czy jak ciągnął mnie nocą obcy typ za rękę w parku, prosząc, żebym "tylko popatrzyła", jak mi było słabo w zatłoczonym autobusie czy jak na skraju załamania potrzebowałam rozmowy - ludzie, nie raz całkiem obcy, pomagali jak mogli.
@mam2koty Zazdroszczę! Ja nigdy nie uzyskałam pomocy, nawet jak biłam bita na środku zatłoczonego dworca autobusowego, jak chciałam tylko usiąść w autobusie będąc w zaawansowanej ciąży, to mi kazali wstać, bo młoda powinna ustępować starszym, jak się zwierzyłam koledze (wydawało mi się, że mądremu i wrażliwemu), ze mam psychiczny problem, to ze mną przestał rozmawiać.
Nie popadaj w paranoję i nie myśl, że każdy chce cię zabić. Po prostu zakładaj, że każdy może popełnić błąd lub zrobić coś głupiego. To nie tylko zdrowy rozsądek, ale i prawo. Nie bez powodu wszędzie powtarza się kwestia zachowania ostrożności. Przejeżdżasz z pierwszeństwem - zachowaj ostrożność. Może ktoś nie zauważył, może ktoś przysnął, może ktoś myśli, że się zmieści. Upewnij się, że inny kierowca cię widzi i zachowuje się tak, jak powinien. Jak chociażby mijasz wjazd na autostradę lewym pasem i prawy zasłania inny pojazd - zwolnij, nie wyprzedzaj z dużą różnicą prędkości. Jakiś cep może chcieć wskoczyć przed maską ciężarówki na lewy pas myśląc, że jest wolny. Lepiej zwalniać niż jeden raz przy 140 zaliczyć salto na poboczu. Jak widzisz ludzi blisko krawędzi jezdni, zachowaj odstęp i bądź gotowy do uniku jakby ktoś wpadł na jezdnię, szczególnie przy dzieciach czy pijanych. Po prostu licz się z tym, że coś może pójść nie tak i bądź gotowy na to. Jak nie jesteś w stanie zapobiec potencjalnej, niebezpiecznej sytuacji, po prostu zwolnij. Nie wszystko da się przewidzieć, czasem zdarzy się kombo, które się nikomu nie śniło. Uniknąłem wielu wypadków w taki sposób, w tym dwa razy trafił mi się karambol na autostradzie, który spokojnie ominąłem dając jeszcze szanse tym z tyłu na wyhamowanie (nie zatrzymałem się, tylko zjechałem na pobocze aby mogli zrobić to samo za mną). Raz miałem wypadek, w którym facet na podporządkowanej zatrzymał się, stał dobre kilka sekund widząc mnie, ruszył mi zaraz przed maską i zatrzymał się w poprzek drogi. Pierwszego się spodziewałem i zwolniłem. Nie spodziewałem się jednak, że się zatrzyma i z dwojga złego, wolałem wjechać w niego niż w pieszych, którzy za nim przechodzili.
ja pierdzielę a już miałem pływać o świcie na florydzie kiedy to przeczytałem. uff.. ale fuks