Mimo wszystko poprawiał bezpieczeństwo dziecka. Dziecko siedziało sztywno, dookoła miało oparcie. Jeśli fotelik był solidnie zamocowany, to nie był wcale takim złym pomysłem
@Nickt4u Radio poleci w tym samym kierunku co dziecko. Tylko dalej.
Miałem takie radio tylko już nie pamiętam nazwy. Miało duży zakres fal krótkich i średnich.
Wołga w wersji dla zasłużonych. A fotelik, lepszy taki, niż żaden. W przypadku zderzenia czołowego, bez jakiegokolwiek fotelika, dziecko startuje lotem poziomym głową na przednią szybę. Ten przynajmniej je zatrzyma w miejscu. Z dwojga złego lepsze pęknięcie śledziony, niż mózg poza czaszką.
W latach 90tych jeździłem na tylnym siedzeniu - pośrodku. Wychylałem się do przodu, aby lepiej widzieć drogę. Jakiekolwiek ostre hamowanie zakończyłoby się dla mnie zweryfikowaniem w praktyce, czym jest siła bezwładności. Weryfikacja byłaby króciutka, bo chwilę później najpewniej skręciłbym kark wypadając przez przednią szybę.
fotelik samochodowy w tamtych czasach... chyba model "trzymaj się młody"
Mimo wszystko poprawiał bezpieczeństwo dziecka. Dziecko siedziało sztywno, dookoła miało oparcie. Jeśli fotelik był solidnie zamocowany, to nie był wcale takim złym pomysłem
juz widze jak dziecko takim radiem dostaje
@Nickt4u Radio poleci w tym samym kierunku co dziecko. Tylko dalej.
Miałem takie radio tylko już nie pamiętam nazwy. Miało duży zakres fal krótkich i średnich.
@sl4w3x To radio nazywało się VEF-206. Było w niem sześć zakresów fal krótkich oraz długie i średnie. Produkowane było w Rydze (Łotwa).
Ale jaki jest cel podkreślania, że to w ZSRR. W tamtych latach w USA były analogiczne. A wcześniej jeszcze prymitywniejsze: https://www.worthpoint.com/worthopedia/antique-1933-bunny-bear-co-car-seat-174236250
Choć to zdjęcie faktycznie może być z ZSRR, bo radio to radzieckie (litewskie) VEF 206. http://menuet-ukf.blogspot.com/2017/05/vef-206-czyli-radio-ktore-przetrwa.html
Zdjęcie może być z ZSRR, ale nie musi. Bo to radio było w dużych ilościach eksportowane (głównie do tzw. demoludów).
Wołga w wersji dla zasłużonych. A fotelik, lepszy taki, niż żaden. W przypadku zderzenia czołowego, bez jakiegokolwiek fotelika, dziecko startuje lotem poziomym głową na przednią szybę. Ten przynajmniej je zatrzyma w miejscu. Z dwojga złego lepsze pęknięcie śledziony, niż mózg poza czaszką.
W latach 90tych jeździłem na tylnym siedzeniu - pośrodku. Wychylałem się do przodu, aby lepiej widzieć drogę. Jakiekolwiek ostre hamowanie zakończyłoby się dla mnie zweryfikowaniem w praktyce, czym jest siła bezwładności. Weryfikacja byłaby króciutka, bo chwilę później najpewniej skręciłbym kark wypadając przez przednią szybę.
Nie byłem nawet świadom tych emocji.